Niepokojące ruchy Rosjan na Krymie. Ewidentnie ściągają posiłki

Rosjanie podejmują coraz większe wysiłki mające na celu gromadzenie na Krymie dodatkowego sprzętu i wyposażenia. Partyzanci z grupy o nazwie Atesh zauważyli kolejne ruchy najeźdźców. Tym razem udało się wyśledzić duży transport tzw. "smoczych zębów". Wcześniej potwierdzono, że od kilku tygodni na okupowany półwysep oraz w jego okolice ściągane są różnego rodzaju rakiety, radary wczesnego ostrzegania i dodatkowe systemy obrony powietrznej.

Systemy  S-400 Triumf w drodze, zdjęcie ilustracyjne
Systemy S-400 Triumf w drodze, zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © sps-aviation
Mateusz Tomczak

03.12.2023 | aktual.: 03.12.2023 12:06

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Nasi agenci zarejestrowali ruch aż kilkunastu ciężarówek KAMAZ w mieście Saki, które są pełne tzw. smoczych zębów. Udaliśmy się za nimi i ustaliliśmy, że skierowali się w stronę Evpatorii" - napisali przedstawiciele Atesh w serwisie Telegram. Opublikowali również zdjęcia potwierdzające informacje o ruchach Rosjan.

"Wojska rosyjskie czynią pełne przygotowania do odparcia natarcia Sił Obronnych Ukrainy na Półwysep Krymski. W wielu miastach nadal gromadzą ogromne ilości sił i sprzętu." - dodają członkowie Atesh.

Kilka tygodni temu ten sam ruch partyzancki udokumentował ruchy Rosjan związane z transportem ciężkiego sprzętu w postaci dźwigów oraz pojazdów REM-KL, które najprawdopodobniej posłużą do umacniania fortyfikacji. Te ostatnie często są wykonywane z użyciem zauważonych teraz "smoczych zębów". To rozwiązanie, które wykorzystywano już w czasie II wojny światowej, najczęściej jako barierę przeciwczołgową i utrudnienie dla oddziałów piechoty wykorzystujących inny sprzęt naziemny. Betonowe lub żelbetonowe elementy mają charakterystyczny kształt (niekiedy określany też piramidą), z czego zresztą wzięła się ich potoczna nazwa.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Natalia Humeniuk, rzeczniczka ukraińskich wojsk na południu, ostrzegała w połowie października, że Rosja zgromadziła na okupowanym Krymie już ponad 800 rakiet. Wśród nich są m.in. pociski manewrujące P-800 Oniks mierzące prawie 9 m długości i mogące razić cele w zasięgu ok. 300 km czy pociski z sytemu Kalibr (przeciwokrętowe pociski manewrujące, pociski manewrujące służące do zwalczania celów lądowych i rakietotorpedy do likwidacji okrętów podwodnych).

W listopadzie z obwodu kaliningradzkiego wycofane zostały systemy obrony powietrznej S-400, które prawdopodobnie zostały przeniesione do Rostowa nad Donem. Zasięg rażenia tej broni jest uzależniony od rodzaju stosowanej amunicji. Potężne pociski 40N6E ważące niemal 2 tys. kg docierają do celów oddalonych nawet o 400 km. Najeźdźcy rozmieścili na Krymie także radary wczesnego ostrzegania oraz radary S-300/400 i kolejny system obrony krótkiego zasięgu Pancyr-S2.

Rosjanom mocno zależy na utrzymaniu jak najsilniejszej obrony przeciwlotniczej w tym regionie. Pułkownik Jurij Ignat, rzecznik Dowództwa Sił Powietrznych Ukrainy stwierdził, że kluczowe w kontekście odzyskania Krymu mogą okazać się myśliwce F-16. Zgodnie z deklaracjami Zachodu, zaczną pojawiać się w Ukrainie od wiosny.

Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski

wiadomościmilitariawojna w Ukrainie