Masz dość produktów Google? Bloger pokazuje alternatywne usługi
Z technologicznymi gigantami, takimi jak Google czy Facebook, jest trochę jak z demokracją - nic lepszego nie wymyślono. Powszechny jest pogląd, że alternatywy nie ma. Pewien bloger udowadnia, że inna droga istnieje.
11.02.2019 | aktual.: 11.02.2019 14:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Google wie o nas niemal wszystko. Więcej, niż jesteśmy tego świadomi - dobrym przykładem może być historia lokalizacji, która niektórych zaskoczyła, czy lista zakupów. Po facebookowych aferach związanych z naruszeniem prywatności, wielu użytkowników zaczyna zastanawiać się, jak wiele informacji trafia do gigantów.
Dla niektórych wnioski są następujące: zdecydowanie za dużo. Tylko czy możliwe jest zrezygnowanie z Facebooka czy produktów Google'a?
Paweł Waluszko skupił się na Google i na blogu waluszko.net przygotował zestawienie alternatywnych usług. Bloger wziął pod uwagę usługi szczególnie dbające o prywatność użytkowników, a także uwzględnił konkurencyjne, komercyjne rozwiązania. W tym drugim przypadku niektórzy mogą uznać, że to przejście z deszczu pod rynnę, wszak innym technologicznym gigantom na pewno także zależy na danych. Ale najważniejsza wiadomość brzmi: alternatywa istnieje.
I tak zamiast Gmaila możemy korzystać z Protonmail lub Tutanota, jeśli zależy nam na prywatności. Alternatywą dla Google Translate może być Apertium, a dla Map - Apertium. Spory wybór jest też w przypadku wyszukiwarki (Startpage, Qwant, Duck, Searx.me). A skąd brać aplikacje? Rozwiązaniem może być F-Droid, gdzie znajdziemy wolne i otwarte oprogramowanie, albo Amazon AppStore czy Yandex.Store, jeśli chcemy postawić na komercyjną alternatywę.
Oczywiście nie zawsze wybranie alternatywy będzie bezbolesne. Rezygnacja z YouTube'a oznacza, że ominą nas filmy popularnych twórców czy teledyski artystów. Wielu z nich nie publikuje na Dailymotion czy Vimeo. Jeżeli jednak komuś Google zaszedł za skórę, to wybór ma.
Nawet dla Facebooka jest alternatywa. Tylko pojawia się problem - co z tego, że my nie będziemy korzystać z popularnego komunikatora, skoro większość i tak się tam znajduje. Dla przeciwników wielkich technologicznych korporacji nadzieją może być to, że z czasem oni sami zmuszą do odejścia. To zresztą powoli się już dzieje. "Może nie ucieknę z niego natychmiast, to chętnie przeniosę się, jak tylko pojawi się sensowna alternatywa" - pisał o społecznościowym portalu Bolesław Breczko na WP Tech.
Warto pamiętać, że jeżeli irytuje nas liczba danych, które trafiają do korporacji, to możemy sami mieć kontrolę nad tym, czym się dzielimy. Google takie narzędzia daje- nawet jeśli nie zablokujemy wszystkiego, to przynajmniej część informacji "uchronimy".