Leonidy. Meteory, które potrafią wywołać burzę na nocnym niebie
Przed nami jeden z ostatnich deszczów meteorów w tym roku. Od 10 do 23 listopada na nocnym niebie widoczne będą Leonidy. Są one uznawane za jeden z najszybszych rojów meteorów. Podpowiadamy, jak zapewnić sobie najlepsze warunki do obserwacji tego zjawiska.
Leonidy to rój meteorów, który swoje maksimum osiąga każdego roku w połowie listopada, a dokładniej mówiąc - w nocy z 17 na 18 listopada. Leonidy są jasnymi obiektami, przecinającymi nocne niebo z dużą prędkością. Może ona sięgać nawet 71 km/s, co sprawia, że zalicza się je do grona jednych z najszybszych rojów meteorów.
Co jakiś czas można obserwować prawdziwy deszcz Leonidów, podczas którego na niebie pojawia się od setek do tysięcy tych obiektów na godzinę. Tak było m.in. w 1833 r. i 1966 r. Czy w tym roku możemy spodziewać się podobnego spektaklu? Zapytaliśmy o to astrofizyka prof. Szymona Kozłowskiego z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego.
Leonidy - czy możemy spodziewać się burzy meteorów?
Ekspert przypomniał, że, Leonidy są rojem meteorów pochodzącym od komety 55P/Tempel-Tuttle, która zbliża się do Słońca raz na 33 lata. Obiekt został odkryty dwukrotnie przez niezależnych badaczy. Po raz pierwszy w grudniu 1865 r. przez Ernesta Tempela, a później w 1866 r. przez Horacea Tuttlea. Stąd też wywodzi się jej nazwa - 55P/Tempel-Tuttle. Sama kometa jest niewielkim obiektem. Jej jądro ma średnicę ok. 3,6 km.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Leonidy wpadają w ziemską atmosferę z bardzo dużą prędkością, dlatego na niebie widzimy je w postaci szybkich "spadających gwiazd". Taki "kosmiczny" spektakl może być naprawdę imponujący, zwłaszcza że co 33 lata Leonidy generują tzw. burzę meteorów. NASA wyjaśnia, że podczas takiego zdarzenia pojawiają ogromna liczba meteorów. Tak było np. w 1966 r. Niebo przecinały wtedy tysiące meteorów. Cała burza trwała aż 15 minut, a jak zaznacza NASA, obiektów było tyle, że przypominały one deszcz.
Ostatnie takie zdarzenie miało miejsce w 2002 r., ale było znacznie mniej intensywne, niż burza z 1966 r., czy burza z 1833 r., kiedy w ciągu jednej nocy nad Ameryką Północną zaobserwowano ok. 250 tys. "spadających gwiazd". Czy w tym roku możemy spodziewać się podobnych atrakcji? Według prof. Szymona Kozłowskiego tegoroczne Leonidy nie zaskoczą nas niestety aż taką obfitością.
Kiedy wypatrywać Leonidów?
Gdzie powinniśmy wpatrywać Leonidów? Prof. Kozłowski podkreśla, że jest to rój meteorów wybiegaj ący z gwiazdozbioru Lwa. - Niestety w listopadzie w godzinach od 18:00 do 20:00 Lew jest dokładnie na północy 20 stopni pod horyzontem. Lew wschodzi ok. północy mniej więcej na wschodzie. I generalnie po północy na wschodzie (patrząc na wschodnie niebo) możemy spodziewać się meteorów - mówi nam ekspert.
Leonidy najlepiej obserwować w nocy z 17 na 18 listopada, czyli podczas maksimum tego roju. Wówczas przy sprzyjających warunkach pogodowych nie powinniśmy mieć problemów z dostrzeżeniem "spadających gwiazd". Warto jednak udać się w miejsce oddalone od miejskich świateł, gdzie będzie ciemno, a nieba nie będą zasłaniać wysokie budynki.
Zdaniem NASA Leonidy najlepiej oglądać po północy czasu lokalnego. Agencja przypomina również, że nasze oczy muszą przystosować się do widzenia w ciemności. Zazwyczaj zajmuje to ok. 30 minut. Po tym czasie możemy cieszyć się obserwacją "spadających gwiazd", a nawet policzyć, ile z nich udało nam się tym razem zauważyć.
Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski