Kompromitacja Putina. Jeden czołg na paradzie
Chociaż tegoroczna Parada Zwycięstwa na Placu Czerwonym w Moskwie była zakrojona na szerszą saklę niż zeszłoroczna, obserwatorzy zwrócili uwagę na braki związane z jednostkami pancernymi. Jak zauważyli, znów pojawił się tylko jeden czołg - stary T-34-85, którego historię i osiągi przypominamy.
09.05.2024 | aktual.: 10.05.2024 08:16
Czołgi T-34 były produkowane w latach 1940-1957. Powstawały nie tylko w ZSRR, ale również w Polsce i w Czechosłowacji. W dzisiejszych czasach są konstrukcjami archaicznymi, które nie prezentują żadnej wartości bojowej na polu bitwy. Mimo tego kilka egzemplarzy można było zobaczyć również podczas wojny w Ukrainie, co część obserwatorów i ekspertów odebrała jako niemal akt desperacji ze strony rosyjskich władz.
Swojego czasu konstruktorom T-34 przyświecała idea przygotowania czołgu, który będzie odpowiedzią na zachodnie czołgi Panther i Tiger. Warianty T-34-85 powstawały od 1944 r. Przy masie ok. 32 t oraz silniku o mocy 500 KM są w stanie poruszać się z prędkością do ok. 55 km/h. Mają pancerz spawany z płyt walcowanych oraz przestarzałe uzbrojenie w postaci armaty wz. 1944 ZiS-S-53 kal. 85 mm. Trudno porównywać te parametry do współczesnych czołgów, a dodatkowo w T-34-85 brakuje wielu wynalezionych w późniejszych latach systemów optycznych i elektronicznych.
Jeden czołg na paradzie w Moskwie
"Ten widoczny T-34, legendarny radziecki czołg z czasów II wojny światowej, był jedynym rosyjskim czołgiem wystawionym dziś na paradzie z okazji Dnia Zwycięstwa na Placu Czerwonym. Inne muszą być gdzieś zajęte" – skomentował Max Seddon, szef moskiewskiego biura "Financial Times", cytowany przez tygodnik "Newsweek". Sami Rosjanie przedstawiają natomiast wystawiony pojazd jako "symbol zwycięstwa nad nazizmem".
Kreml bardzo starała się, aby nie doszło do powtórki z zeszłego roku. Parada Zwycięstwa zamieniła się wtedy w "paradę wstydu", o czym świadczyło wiele prześmiewczych komentarzy w mediach społecznościowych. Przez ostatnie tygodnie do Moskwy ściągane były zachodnie trofea zdobyte w Ukrainie, w tym m.in. najnowsze czołgi pokroju abramsów i Leoparda 2A6, którym poświęcono specjalną kilkudniową wystawę.
Podczas kulminacyjnego momentu, na Paradzie Zwycięstwa, pojawiło się też więcej rosyjskiej broni niż w zeszłym roku. Jednocześnie, jak zauważył niezależny rosyjski kanał Możem Objasnit, 61 sztuk różnego sprzętu wojskowego zaprezentowanego na tegorocznej paradzie, to wciąż ponad trzy razy mniej egzemplarzy niż w 2021 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosjanie prezentowali m.in. systemy przeciwlotnicze S-400 i systemy rakietowe Iskander-M, które mogą być dostosowane do przenoszenia ładunków nuklearnych. W powietrze wzbili też kilkanaście samolotów, w tym Su-30 i Su-25. Zabrakło jednak ciężkich pojazdów pancernych. Podobnie jak przed rokiem po Placu Czerwonym przejechał tylko jeden czołg - wspomniany T-34 z czasów II wojny światowej.
Gdzie podziały się nowoczesne czołgi Rosjan?
Wielu ekspertów podkreśla, że tegoroczna skromna parada to kolejny dowód na problemy Rosjan związane z wojną w Ukrainie. Zdaniem komentatorów wywołany przez Putina konflikt nadal pochłania duże zasoby jego armii. Ma to odzwierciedlenie zwłaszcza w czołgach. Na froncie niszczone są m.in. T-90 Proryw, o których Władimir Putin powiedział, że to bez przesady najlepsze czołgi na świecie. Z kolei nazywane superbronią czołgi T-14 Armata w ogóle nie walczą w Ukrainie.
- Władzom Rosji jest teraz niezręcznie wysyłać na paradę czołgi Armata. Jeszcze ktoś by zaczął zadawać niewygodne pytania - stwierdził Jan Matwiejew, analityk związany ze środowiskiem zmarłego lidera rosyjskiej opozycji Aleksieja Nawalnego.
Władze w Moskwie bardzo rzadko dzielą się informacjami na temat liczby ofiar i strat sprzętowych, jakie ich armia poniosła w wojnie w Ukrainie. Międzynarodowy Instytut Studiów Strategicznych (IISS) oszacował jednak w lutym, że jest to już ponad 3 tys. czołgów oraz 5,6 tys. pojazdów opancerzonych i bojowych wozów piechoty.
Zobacz także
Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski