Kamery cofania na dronach Rosjan. Wiadomo, do czego służą

Coraz większa popularność dronów kamikadze na froncie sprawia, że niezbędnym jest ciągłe reagowanie na kolejne taktyki przeciwnika i coraz to nowsze narzędzia w arsenale. Dla rosyjskich dronów często zmorą są jednak… ukraińskie drony. Z tego też powodu Rosjanie instalują na swoich bezzałogowcach kamery cofania.

Kamera cofania zamontowana w dronie Zala-421
Kamera cofania zamontowana w dronie Zala-421
Źródło zdjęć: © Defense Express
Norbert Garbarek

Drony mają na froncie niebagatelne znaczenie. Chętnie używają ich zarówno Ukraińcy, jak i Rosjanie. Obie strony starają się na bieżąco dostosowywać do zmiennych warunków w trakcie walk, czego dowodem jest m.in. pojawienie się w ostatnim czasie tzw. smoczych dronów, które po raz pierwszy pokazali Ukraińcy.

Wspomniane "smocze drony" to bezzałogowce, do których podwieszany jest zasobnik z łatwopalnym materiałem (np. termit), który to służy do "oblewania" przeciwnika ogniem z powietrza. Rosjanie szybko postanowili zaadaptować to rozwiązanie w swojej armii, wobec czego niedługo później i oni pokazali, jak testują własnego "smoczego drona".

Drony uderzają w drony

Poza tym, w kontekście dronów, w ostatnim czasie nasiliły się ataki, w których do uderzenia w drona używany jest… drugi dron. Tę taktykę stosują przede wszystkim Ukraińcy, którzy regularnie chwalą się nagraniami, na których widać, jak sprzęty obrońców polują na rosyjskie bezzałogowce w trakcie lotu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Uderzenia dronami w inne drony stają się więc zmorą dla Federacji Rosyjskiej, bowiem ta nie ma jak się bronić przed atakiem w powietrzu. Wszak drony uderzeniowe to stosunkowo proste konstrukcje, które opierają się o dwa główne elementy: silnik oraz ładunek wybuchowy. Brak w nich zaawansowanych systemów odpowiedzialnych za monitorowanie otoczenia i reagowanie w sytuacji zagrożenia. Nakierowany na cel dron zwyczajnie leci w konkretnym kierunku – jest więc łatwym do wyeliminowania celem.

Rosjanie szukają rozwiązań

Wobec powyższych zagrożeń Rosjanie zaczęli szukać rozwiązania, które pomoże im uchronić swoje bezzałogowce przed atakami w trakcie lotu. Jedno z nich udostępnia m.in. portal Defense Express, który publikuje zdjęcie rosyjskiego drona Zala-421 wyposażonego w kamerę cofania. Na wraku tej konstrukcji znaleziono kamerę skierowaną w stronę przeciwną do kierunku lotu, która służy do obserwacji sytuacji za bezzałogowcem. Dzięki temu pilot drona może spoglądać w stronę potencjalnego zagrożenia i reagować, kiedy zajdzie taka potrzeba.

Przypomnijmy, że dron Zala-421, do który często jest obiektem ataków w powietrzu, to zaawansowany dron mający jednak inne zadanie niż prowadzenie ataków kamikadze. To sprzęt przeznaczony do działań rozpoznawczych, który potrafi przebywać w powietrzu przez długie godziny, prowadząc obserwacje z wysokości nawet 3,5 km i dostarczając wysokiej jakości obraz.

Zala-421 został stworzony, aby spełnić oczekiwania Federacji Rosyjskiej wobec sprzętu o niskiej wykrywalności, zdolnego do prowadzenia obserwacji z wysokości. Na kadłubie tego drona zainstalowano cyfrową lustrzankę o rozdzielczości co najmniej 18 Mpx, która przekazuje obraz w jakości Full HD i z możliwością wykonania 20-krotnego powiększenia. Urządzenie również jest wyposażone w żyroskop stabilizujący obraz oraz kamerę termowizyjną.

Dron napędza silnik elektryczny, który umożliwia wyniesienie go na wysokość do 3,5 km. Bezzałogowiec o masie 10 kg potrafi wykonywać misje zwiadowcze przez cztery godziny, lecąc z prędkością 110 km/h. Jego maksymalny zasięg przekracza 200 km, a promień działania wynosi 45 km. Precyzyjne określenie pozycji drona zapewnia system nawigacji GPS/GLONASS współpracujący z trójosiowym magnetometrem.

Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie