Kamery cofania na dronach Rosjan. Wiadomo, do czego służą

Kamera cofania zamontowana w dronie Zala-421
Kamera cofania zamontowana w dronie Zala-421
Źródło zdjęć: © Defense Express
Norbert Garbarek

25.09.2024 07:33

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Coraz większa popularność dronów kamikadze na froncie sprawia, że niezbędnym jest ciągłe reagowanie na kolejne taktyki przeciwnika i coraz to nowsze narzędzia w arsenale. Dla rosyjskich dronów często zmorą są jednak… ukraińskie drony. Z tego też powodu Rosjanie instalują na swoich bezzałogowcach kamery cofania.

Drony mają na froncie niebagatelne znaczenie. Chętnie używają ich zarówno Ukraińcy, jak i Rosjanie. Obie strony starają się na bieżąco dostosowywać do zmiennych warunków w trakcie walk, czego dowodem jest m.in. pojawienie się w ostatnim czasie tzw. smoczych dronów, które po raz pierwszy pokazali Ukraińcy.

Wspomniane "smocze drony" to bezzałogowce, do których podwieszany jest zasobnik z łatwopalnym materiałem (np. termit), który to służy do "oblewania" przeciwnika ogniem z powietrza. Rosjanie szybko postanowili zaadaptować to rozwiązanie w swojej armii, wobec czego niedługo później i oni pokazali, jak testują własnego "smoczego drona".

Drony uderzają w drony

Poza tym, w kontekście dronów, w ostatnim czasie nasiliły się ataki, w których do uderzenia w drona używany jest… drugi dron. Tę taktykę stosują przede wszystkim Ukraińcy, którzy regularnie chwalą się nagraniami, na których widać, jak sprzęty obrońców polują na rosyjskie bezzałogowce w trakcie lotu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Uderzenia dronami w inne drony stają się więc zmorą dla Federacji Rosyjskiej, bowiem ta nie ma jak się bronić przed atakiem w powietrzu. Wszak drony uderzeniowe to stosunkowo proste konstrukcje, które opierają się o dwa główne elementy: silnik oraz ładunek wybuchowy. Brak w nich zaawansowanych systemów odpowiedzialnych za monitorowanie otoczenia i reagowanie w sytuacji zagrożenia. Nakierowany na cel dron zwyczajnie leci w konkretnym kierunku – jest więc łatwym do wyeliminowania celem.

Rosjanie szukają rozwiązań

Wobec powyższych zagrożeń Rosjanie zaczęli szukać rozwiązania, które pomoże im uchronić swoje bezzałogowce przed atakami w trakcie lotu. Jedno z nich udostępnia m.in. portal Defense Express, który publikuje zdjęcie rosyjskiego drona Zala-421 wyposażonego w kamerę cofania. Na wraku tej konstrukcji znaleziono kamerę skierowaną w stronę przeciwną do kierunku lotu, która służy do obserwacji sytuacji za bezzałogowcem. Dzięki temu pilot drona może spoglądać w stronę potencjalnego zagrożenia i reagować, kiedy zajdzie taka potrzeba.

Przypomnijmy, że dron Zala-421, do który często jest obiektem ataków w powietrzu, to zaawansowany dron mający jednak inne zadanie niż prowadzenie ataków kamikadze. To sprzęt przeznaczony do działań rozpoznawczych, który potrafi przebywać w powietrzu przez długie godziny, prowadząc obserwacje z wysokości nawet 3,5 km i dostarczając wysokiej jakości obraz.

Zala-421 został stworzony, aby spełnić oczekiwania Federacji Rosyjskiej wobec sprzętu o niskiej wykrywalności, zdolnego do prowadzenia obserwacji z wysokości. Na kadłubie tego drona zainstalowano cyfrową lustrzankę o rozdzielczości co najmniej 18 Mpx, która przekazuje obraz w jakości Full HD i z możliwością wykonania 20-krotnego powiększenia. Urządzenie również jest wyposażone w żyroskop stabilizujący obraz oraz kamerę termowizyjną.

Dron napędza silnik elektryczny, który umożliwia wyniesienie go na wysokość do 3,5 km. Bezzałogowiec o masie 10 kg potrafi wykonywać misje zwiadowcze przez cztery godziny, lecąc z prędkością 110 km/h. Jego maksymalny zasięg przekracza 200 km, a promień działania wynosi 45 km. Precyzyjne określenie pozycji drona zapewnia system nawigacji GPS/GLONASS współpracujący z trójosiowym magnetometrem.

Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski