Izrael ćwiczy atak na instalacje jądrowe Iranu

Izrael razem ze Stanami Zjednoczonymi rozpoczął ważne manewry lotnicze. Ich celem jest przygotowanie pilotów do ataku na odległy cel, jakim są irańskie instalacje jądrowe.

F-16 w barwach Izraela
F-16 w barwach Izraela
Źródło zdjęć: © Defense.gov
Łukasz Michalik

Wspólne ćwiczenia lotnictwa Izraela i Stanów Zjednoczonych to element wieloletniej współpracy. Jest ona wynikiem m.in. amerykańskich deklaracji wsparcia Izraela w wypadku wybuchu zagrażającej mu wojny.

Ćwiczenia, o których donosi izraelski serwis Jerusalem Post, dotyczą zarówno samolotów uderzeniowych, jak i latających cystern. Podczas manewrów ćwiczone są długie przeloty i tankowanie samolotów w powietrzu, co byłoby konieczne w wypadku uderzenia na cele położone wewnątrz irańskiego terytorium.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Manewry zostały ogłoszone po wizycie w Stanach Zjednoczonych Szefa Sztabu Generalnego Izraela, Aviva Kohaviego.

Wzbogacanie uranu

Jest to odpowiedź na deklarację Iranu, który – po oskarżeniach o brak współpracy z MAEA (Międzynarodowa Agencja Atomowa) – ogłosił rozpoczęcie wzbogacania posiadanego uranu do zawartości 60 proc. izotopu 235 U.

To znacznie poniżej granicy 85 proc., uważanej za produkcję surowca do produkcji broni jądrowej. Deklarowana wartość znacznie przekracza jednak granicę 20 proc. uznawaną za wystarczającą w przypadku pokojowych zastosowań uranu.

Warto zauważyć, że Izrael ćwiczył już w tym roku atak na irańskie instalację jądrowe. Była to część większych manewrów "Rydwany ognia", przeprowadzonych w połowie bieżącego roku.

Izraelskie ataki na instalacje jądrowe

Izrael to jedyne państwo świata, które atakuje instalacje jądrowe. W historii znane są dwa takie przypadki. Pierwszy znany atak tego typu miał miejsce w 1981 roku, gdy izraelskie F-16 w 40-sekundowym nalocie zaatakowały budowany przez Saddama Husajna we współpracy z Francją, iracki reaktor jądrowy Osirak.

Kolejny atak nastąpił w 2007 roku na instalacje jądrowe w Syrii, w regionie Dajr az-Zaur na wschodzie kraju. Tym razem jego wykonawcami były izraelskie samoloty F-15 i F-16, a sam atak przez lata utrzymywany był w tajemnicy. Oficjalnie przyznano się do niego dopiero w 2018 roku.

"Izrael nie będzie tolerował instalacji, które mogą stanowić zagrożenie egzystencjalne" – podsumował te działania szef sztabu generalnego sił zbrojnych Izraela, generał Gadi Eisenkot.

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (19)