Facebook, Apple, Google czy Amazon wreszcie zapłacą krocie. 2020 będzie przełomowy
Giganci technologiczni w końcu zostan ą zmuszeni do tego, by bardziej dzielić się zyskami, które wypracowują w Europie. Kolejne państwa planują wprowadzić nowy podatek. Niestety na tej liście Polski jeszcze nie ma, choć miała być.
Od 1 stycznia 2020 roku we Włoszech obowiązuje nowe prawo. Wielkie technologiczne korporacje, których przychody globalne osiągną minimum 831 mln dol. i ponad 6 mln dol. na rynku włoskim, będą musiały zapłacić tam cyfrowy podatek wynoszący 3 proc. od przychodów wypracowanych w kraju.
Tym samym Włochy dołączą do Francji, która już podatek cyfrowy ma. Podobne prawo chce wprowadzić Wielka Brytania. Podatek miałby obowiązywać od kwietnia i jest to korzystniejsza dla gigantów wersja niż we Włoszech - tylko 2 proc. od przychodów wypracowanych na Wyspach. Jednak i tak Donald Trump ostrzega każdego, kto chciałby pójść drogą tych państw. Na początku grudnia administracja prezydenta USA groziła nałożeniem 100-procentowych ceł na produkty luksusowe z Francji. Uderzyłoby to w topowe francuskie marki.
Jednak przykład Włoch pokazuje, że europejskie państwa nie zawsze boją się gróźb ze strony Amerykanów. W 2019 nad pomysłem debatował hiszpański rząd. Niestety my do odważnych nie należymy. Plany co prawda były, ale po wizycie wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych, Mike'a Pence'a, projekt upadł. Mimo że był ponoć w zaawansowanej fazie.
To nie tak, że wielkie korporacje nie płacą w Polsce żadnych podatków. Choć i to się zdarza. Jak mówiła w 2018 roku w Parlamencie Europejskim minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz, Facebook nie zapłacił w Polsce ani złotówki podatku CIT "w ostatnim czasie". Mimo że w 2017 roku mógł zarobić na reklamach nawet pół miliarda zł.
Google czy Amazon płacą, ale zdaniem wielu nie tyle, ile mogłyby. I co najważniejsze - nie tyle, ile powinny. Np. Google Polska zajmuje dopiero 1558 pozycję na liście podatników CIT za 2018 rok, a Facebooka nie ma na niej wcale.
Nawet miliard do budżetu
Z wstępnych wyliczeń wynikało, że gdyby podatek cyfrowy obowiązywał w Polsce, roczne wpływy do budżetu byłyby nawet o miliard złotych większe. Wśród analiz padały też niższe kwoty, ale to dobrze pokazuje, o jakich kwotach mówimy. Dla porównania, większa akcyza na papierosy i alkohol to według wyliczeń ok. 1,7 mld zł w budżecie więcej. Tymczasem na podatku cyfrowym żaden Polak by nie stracił. Uderzyłby on tylko w duże i bogate firmy.
Polska z pomysłu na razie się wycofała, rzekomo by nie drażnić Amerykanów, ale cyfrowy podatek i tak może u nas obowiązywać. Na antenie TVN24 minister cyfryzacji Marek Zagórski przyznał, że jest zwolennikiem daniny, ale ta musi obowiązywać w całej Unii Europejskiej.
Potrzeba więc porozumienia, by odważni, którzy wystąpili przed szereg, nie ponieśli zbyt dużych strat. Co może spotkać Francję. Coraz więcej polityków zwraca uwagę na to, że technologiczne molochy zgarniają zyski dla siebie, zamiast dzielić się nimi w państwach, w których zostały wypracowane. W Polsce głośno było o tym m.in. dzięki Adrianowi Zandbergowi z partii Razem. Szeroki, ogólnoeuropejski front w tej sprawie daje nadzieję na wspólny projekt Unii.
Unia się nie ugnie
A co jeśli porozumienia nie będzie? Paolo Gentiloni, komisarz Unii Europejskiej do spraw gospodarczych, zapowiedział, że i tak stworzy europejski podatek cyfrowy.
Pod tym względem 2020 rok może więc być naprawdę przełomowy. Dotychczas wielkie korporacje tłumaczyły się, że e-biznesy działają w chmurze, więc trudno było dokładnie ustalić źródło przychodu. To oczywiście wymówka, pozwalająca bogatym jeszcze bardziej się bogacić.
Przykład Francji, Włoch czy Węgier, które ostatnio nałożyły na Facebooka karę, pokazuje, że świadomość i odwaga polityków rośnie. Technologiczne korporacje nie mogą czuć się bezkarnie. Pozostaje mieć nadzieję, że w 2020 roku rzeczywiście powstaną rozwiązania, które zmuszą gigantów do podziału. Wreszcie zaczniemy zyskiwać na ich działalności, a nie tylko tracić.