Facebook musi zapłacić karę. Węgrzy nie uwierzyli w zapewnienia o "darmowości"
"To jest (i zawsze będzie) darmowe!" - głosił napis na Facebooku. Zdaniem Węgrów, wprowadzał w błąd, bo społecznościowy gigant tak naprawdę nie był darmowy. I dlatego teraz Facebook musi zapłacić karę.
08.12.2019 10:38
Rekordową grzywnę w wysokości 1,2 mld forintów (3,6 mln euro) wymierzył Facebookowi węgierski Urząd Ochrony Konkurencji (GVH) - informuje PAP.
Zdaniem Urzędu Facebook nie był darmowy, ponieważ użytkownicy "płacili" danymi i informacjami na swój temat, które trafiały m.in. do reklamodawców. Co za tym idzie, reklama i komunikaty Facebooka wprowadzały w błąd. A na dodatek odciągały uwagę od tego, co jest prawdziwą "walutą" na portalu.
Według Węgrów użytkownicy nie są świadomi, że ich dane mogą być wykorzystywane, bo wielu z nich nie czyta regulaminów.
Takie podejście to nie "widzimisię" Węgrów. Nowa dyrektywa Parlamentu Europejskiego zakłada, że wymiana danych to również forma płatności.
Na karę wpływ miały dochody, jakie Facebook uzyskał z reklam na Węgrzech. Niewykluczone, że kwota byłaby jeszcze wyższa, ale Facebook nie informuje już o tym, że serwis "jest (i zawsze będzie) darmowy". Do zmiany doszło pod koniec września. Od tego czasu przy rejestracji wyświetlany jest komunikat: "to szybkie i proste".
Wówczas plotkowano o tym, że Facebook może chcieć wprowadzić płatną wersję serwisu - co zresztą Zuckerberg raz zasugerował. Wydaje się jednak, że zmiana podyktowana była nową dyrektywą i groźbą kar nie tylko od Węgrów.
Oczywiście grzywna nie sprawi, że Facebook nagle wpadnie w finansowe tarapaty. To jednak kolejny dowód na to, że technologiczny gigant nie jest bezkarny i może sobie pozwolić na wszystko. Musi cieszyć fakt, że coraz więcej firm monitoruje aktywność technologicznych korporacji, stając po stronie obywateli - użytkowników.
Przypominamy, że w drodze jest kolejna sądowa rozprawa z Facebookiem w roli głównej. Patryk Jaki poinformował na Twitterze, że pozwał Facebooka. Polityk zarzuca, że portal nie reagował na fotomontaże z jego wizerunkiem. Konkretnie wytknął wpis ze zdjęciem, na którym dodano psa oraz podpis "Ja i mój rablador".