F‑35I Adir. Gwarant izraelskiej dominacji na niebie Bliskiego Wschodu

Prowadzona przez Izrael wojna z Hamasem nie ogranicza się do Strefy Gazy. Poza atakami na zaplecze terrorystów na jej terenie, Izrael atakuje także cele na terenie Syrii. Dominację w powietrzu zapewnia mu wyjątkowa wersja F-35 – samoloty F-35I Adir w konfiguracji niedostępnej dla jakiegokolwiek innego państwa na świecie.

F-35I Adir
F-35I Adir
Źródło zdjęć: © IDF | Amit Agronov
Łukasz Michalik

17.10.2023 | aktual.: 17.01.2024 18:02

"Latamy F-35 po całym Bliskim Wschodzie i zaatakowaliśmy już dwa razy na dwóch różnych frontach" – stwierdził dowódca izraelskich sił powietrznych generał Amikam Norkin. Był rok 2018, a szef izraelskiego lotnictwa przemawiał do audytorium, składającego się z 20 dowódców z sił zbrojnych innych krajów, którzy w tym celu zebrali się w Izraelu.

Generał pokazał przy tej okazji nietypową fotografię: zdjęcia F-35 nad Bejrutem, wykonane podczas jednej z operacji izraelskiego lotnictwa. Niedługo potem media – bo oficjalne źródła w izraelskich siłach zbrojnych pominęły temat milczeniem – zaczęły donosić o kolejnych, nietypowych atakach i misjach izraelskich maszyn nad różnymi krajami regionu, w tym także nad Iranem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Temat możliwości izraelskiego lotnictwa powrócił w kontekście ogłoszonej 7 października wojny z Hamasem. Jej wczesny etap – przed prawdopodobnym wkroczeniem sił lądowych na teren Strefy Gazy – spoczywa na barkach izraelskiego lotnictwa.

Samoloty z gwiazdami Dawida na skrzydłach nie atakują przy tym wyłącznie Strefy Gazy. Izrael na razie nie komentuje doniesień na ten temat, jednak niedawne ataki na cele położone w Syrii, jak lotniska w Aleppo czy Damaszku, wskazują, że uderzeniami z powietrza stara się zablokować dostawy irańskiej broni dla terrorystów.

Jego trzon stanowią obecnie samoloty bojowe, należące do czterech typów: F-15 Eagle, F-15E Strike Eagle (pod względem możliwości uderzeniowy F-15E to zupełnie inna maszyna, niż myśliwski F-15), F-16 Fighting Falcon i F-35 Lightning II.

Samoloty te są eksploatowane w lokalnym, dostosowanym do izraelskich wymogów wariancie. Dotyczy to także F-35.

F-35I Adir – jedyny taki Lightning II

Izrael jest jedynym państwem na świecie, które ma własną, unikalną wersję F-35. Szczegóły pozostają tajne, jednak wiadomo, że wariant F-35I ma część awioniki dostarczoną nie przez amerykańskiego producenta, ale przez izraelski koncern Elbit. Dotyczy to m.in. systemów odpowiedzialnych za nawigację, łączność czy walkę radioelektroniczną.

F-35I Adir
F-35I Adir© IDF

Izrael może także integrować swoje F-35 z własną bronią (jak np. bomby SPICE), nie będąc w tej kwestii zależnym od producenta samolotów. Niezwykle ważna jest również kwestia serwisowania i remontów. Władze Izraela zakładają bowiem, że w przypadku wojny otoczony przez kraje arabskie Izrael może zostać odcięty od zewnętrznych dostaw.

Dlatego zarówno bieżący serwis, naprawy czy modernizacje Adirów mogą być wykonywane na miejscu, siłami izraelskiego przemysłu. Jest to możliwe dzięki dostępowi Izraela do systemu odpowiadającego za kontrolę stanu technicznego, remontów czy zamawianie części (ALIS/ODIN) i zlokalizowaniu na terenie tego kraju odrębnego magazynu z zapasem części przeznaczonych dla izraelskich samolotów.

Poza USA Izrael jest tym samym jedynym krajem, który może np. dokonywać ingerencji w strukturę kadłuba samolotu albo prowadzić tak wymagające naprawy, jak wymiana skrzydeł, których linię produkcyjną - także z myślą o eksporcie - uruchomiono w Izraelu.

Ograniczenia dla pilotów

Wyjątkowe uprzywilejowanie Izraela w kwestii samolotów F-35 niesie ze sobą wiele następstw. Jednym z nich jest cena egzemplarza – nieujawniona, ale wyższa od zwykłych F-35A.

Wyrażając zgodę na eksport F-35 do Izraela, Amerykanie postawili także szereg nietypowych wymagań, dotyczących m.in. zakazu lotów dla izraelskich pilotów wojskowych z podwójnym obywatelstwem.

Nietypowy wymóg pojawił się także w kwestii samochodów, z których korzystają izraelscy piloci. Amerykanie mieli obiekcje co do pojazdów produkowanych w Chinach i ich systemów pokładowych, które – zdaniem Pentagonu – mogły służyć do przechwytywania wrażliwych informacji.

Ostatecznie USA i Izrael doszły w kwestiach spornych do porozumienia, a lotnictwo Izraela – poza zamówionymi 50 egzemplarzami – zdecydowało się na domówienie kolejnych 25 maszyn.

Latający sensor

Hamas trudno uznać za równorzędnego przeciwnika dla jednych z najnowocześniejszych maszyn bojowych świata. Dostrzega to także sam Izrael, który ze względu na skalę działań, ale także i na ekonomikę wojny, sięgnął głęboko do magazynów. Wyciągnął z nich stare, niekierowane bomby M117, czyli broń debiutującą w czasach wojny koreańskiej.

Do ich zrzucania, oficjalnie tylko na cele na terenach niezamieszkanych, nie potrzeba cudu techniki, jakim jest F-35. Rola tego samolotu w izraelskim lotnictwie jest jednak trudna do przecenienia, bo F-35 to znacznie więcej niż latający wyrzutnik bomb i rakiet, ale – przede wszystkim – powietrzna platforma dla różnych sensorów i stanowisko walki radioelektronicznej.

Ta właśnie rola wydaje się obecnie najistotniejsza w kontekście działań lotnictwa Izraela, wykonującego misje zarówno nad Strefą Gazy, jak i na północy kraju, przede wszystkim nad Syrią.

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski