Estonia się zbroi. Kupuje potężne haubice z Francji
Estonia zdecydowała się pozyskać 12 haubic CAESAR, które będą uzupełnieniem dla już wykorzystywanych K9 Thunder. Wyjaśniamy, jaką wersję tej francuskiej broni kupił nadbałtycki kraj.
Estonia zamówiła 12 haubic CAESAR, których połowa ma być dostarczona jeszcze w 2024 roku, a reszta do połowy 2025 roku. Powodem zakupu lekko opancerzonych Caesarów nie jest niezadowolenie z użytkowanych gąsienicowych armatohaubic K9 Thunder tylko potrzeba sformowania wysoce mobilnej jednostki artyleryjskiej zdolnej do szybkiego przemieszczania się po kraju.
Takie założenia, przy zaakceptowaniu pewnego zmniejszenia poziomu ochrony i możliwości przemieszczania się w trudnym terenie, spełnić mogą tylko platformy kołowe, a CAESAR jest w praktyce armatą artyleryjską osadzoną na ciężarówce.
CAESAR - budżetowa artyleria na kołach z Francji
CAESAR to skrót od CAmion Equipe d'un Systeme d'ARtilleri, co w tłumaczeniu z francuskiego oznacza system artyleryjski zamontowany na ciężarówce. Po upadku Związku Radzieckiego i zakończeniu zimnej wojny wiele krajów, w tym Francja, zaczęło szukać sposobów na oszczędności w budżetach obronnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jednym ze sposobów optymalizacji kosztów był pomysł Francuzów z lat 90. XX wieku zrodzony przy okazji poszukiwania następcy haubicy F3 przeznaczonego do łatwego transportu lotniczego ze względu na francuską aktywność w Afryce. Zakładał on osadzenie systemu artyleryjskiego kal. 155 mm z długim działem (52 kalibry) na standardowej wojskowej ciężarówce, takiej jak Renault Sherpa lub Mercedes-Benz Unimog.
Efektem tej wizji była tania w zakupie eksploatacji haubica o masie 18 ton idealnie nadająca się do zastosowania w misjach interwencyjnych, co zapewniło koncernowi KNDS długą listę zamówień od klientów z całego świata. Jednakże zalety tej haubicy sprawiają również, że niezbyt dobrze sprawdza się w konfliktach pełnoskalowych, takich jak wojna w Ukrainie.
Szczególnie problematyczny jest brak opancerzonej kabiny załogi, który można co prawda naprawić pakietem dodatkowego opancerzenia. Ten problem został jednak wyeliminowany wersji CAESAR Mk II zamówionej przez Litwę. Gorzej wygląda sprawa z półautomatycznym systemem ładowania, gdzie część pięcioosobowej załogi musi się znajdować na zewnątrz podczas ostrzału.
Jednakże pewnym buforem bezpieczeństwa w przypadku wojny w Ukrainie jest bardzo duży zasięg efektywny znacznie wykraczający możliwości rosyjskiej artylerii lufowej, ponieważ przy zastosowaniu dość tanich pocisków z gazogeneratorem zasięg strzału to 40 km, a przy zastosowaniu np. podkalibrowych pocisków Vulcano GLR wzrasta on do maksymalnie 80 km.
Ponadto, jak każdy nowoczesny system, CAESAR jest zdolny do strzelania w trybie MRSI oraz zajęcia lub opuszczenia stanowiska ogniowego w mniej niż minutę. W przypadku Estonii dodatkowym plusem będzie też unifikacja z sąsiadującą Litwą.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski