Elektrownia jądrowa w Żarnowcu. Decyzja, która zmieniła polską energetykę
Gdy Polacy narzekają na wyjątkowo wysokie ceny energii elektrycznej, "Polityka energetyczna Polski do 2040 r." przewiduje masowe wyłączanie źródeł odnawialnych. Problemy, z jakimi boryka się Polska energetyka to – częściowo – skutki decyzji podjętych ponad 30 lat temu. Jak i dlaczego zrezygnowano z budowy elektrowni jądrowej w Żarnowcu?
"Elektrownia Jądrowa Żarnowiec jest inwestycją zbędną dla polskiego systemu energetycznego w horyzoncie 10 do 20 lat, a potem wcale nie ma pewności że energetyka jądrowa będzie potrzebna" – brzmiała sporządzona w 1990 opinia ministra przemysłu, Tadeusza Syryjczyka.
Opinia była gwoździem do trumny pierwszego projektu budowy polskiej elektrowni jądrowej. Po niemal 20 latach prac plac budowy z w połowie gotową elektrownią został zamknięty. Pozostały mury i nieukończone budynki, których część w kolejnych latach została rozebrana.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak to się stało, że budowa pierwszej polskiej elektrowni jądrowej nie zakończyła się sukcesem?
Polskie reaktory jądrowe
Pierwszy reaktor jądrowy powstał w Polsce w 1958 roku. Instalacja o nazwie EWA (eksperymentalny, wodny, atomowy) służyła głównie do produkcji promieniotwórczych izotopów stosowanych m.in. w medycynie, a także do badań. W kolejnych latach uruchomiono następne reaktory – Maryla, Anna i Agata, czy w końcu – działający do dziś – reaktor Maria.
Wszystkie polskie reaktory służyły jednak do prac badawczych i produkcji radiofarmaceutyków. Pod względem skali działania i stojących przed twórcami wyzwań nie miały porównania z instalacjami służącymi energetyce jądrowej.
20 proc. energii z atomu
Prace nad elektrownią jądrową rozpoczęły się od decyzji zakładającej, że taki obiekt w ogóle w Polsce powstanie. 12 sierpnia 1971 r. władze PRL-u zdecydowały: Polska potrzebuje elektrowni jądrowej.
Wybór padł na Kartoszyno – niewielką miejscowość w nadmorskiej gminie Krokowa, której mieszkańców wysiedlono, aby na miejscu wsi zbudować elektrownię. Niedługo potem wyznaczono lokalizację drugiej elektrowni, która miała powstać w wielkopolskim Klempiczu.
Plan przewidywał, że dwa bloki elektrowni w Żarnowcu rozpoczną pracę do 1990 roku. Dekadę później miała pracować druga elektrownia dzięki czemu około 2000 roku czysta energia "z atomu" miała pokrywać 20 proc. prognozowanego zapotrzebowania Polski.
Radziecka technologia, zachodni nadzór
Dla polskiej elektrowni wybrano reaktory typu WWER (radziecki odpowiednik zachodnich PWR), gdzie rolę moderatora i chłodziwa pełniła zwykła woda (a nie jak np. w Czarnobylu, gdzie były reaktory typu RMBK – niestabilny grafit). Co więcej, choć same reaktory zostały zaprojektowane w Związku Radzieckim, wykonawcą instalacji dla Polski miała być czechosłowacka Skoda.
Prace budowlane ruszyły w 1982 r. Na obszarze 425 hektarów zbudowano (budowę doprowadzono do różnego etapu) 79 budynków samej elektrowni, ale także zaplecze w postaci stacji kolejowej, hotelu czy obiektów socjalnych dla przyszłych pracowników. Na budowie korzystały także pobliskie miasta, jak Reda czy Wejherowo, gdzie powstawały całe osiedla dla przyszłego personelu elektrowni.
Równolegle z nimi rozpoczęły się protesty społeczne, spowodowane przez katastrofę w Czarnobylu w 1986 r. Jak zauważa Piotr Wróblewski, autor książki "Żarnowiec. Sen o polskiej elektrowni jądrowej", na tym etapie były one jednak krótkie i mało intensywne.
Zwłaszcza, że władze Polski zdecydowały się na dodatkowe zabezpieczenie elektrowni: obiekt miał być certyfikowany nie według radzieckich, ale obowiązujących w zachodniej Europie norm bezpieczeństwa, aparaturę sterującą miał dostarczyć zachodnioniemiecki Siemens.
Elektrownia jądrowa w systemie energetycznym
Ważną kwestią miało być połączenie Żarnowca z elektrownią szczytowo-pompową. Miało to częściowo rozwiązać problem, z którym borykają się współcześni prosumenci z instalacjami fotowoltaicznymi, czyli kwestię oddawania nadmiaru energii, gdy nie ma na nią zapotrzebowania.
Kwestię tę miał rozwiązać właśnie elektrownia szczytowo-pompowa, gdzie ewentualny nadmiar energii miał służyć do wpompowywania wody do wyżej położonego zbiornika. Gdyby pojawiło się zapotrzebowanie na energię, zbiornik ten miał zasilić turbiny elektrowni wodnej.
Jednocześnie władze dbały o budowanie pozytywnego wizerunku powstającej elektrowni: miejsce budowy było otwarte m.in. dla szkolnych wycieczek. Edukowano również lokalną społeczność, w teorii najbardziej zagrożoną w przypadku awarii w elektrowni. Wysoki poziom wiedzy, jak również bezpośrednie korzyści z trwającej inwestycji przekładały się na wysokie poparcie dla budowy wśród mieszkańców okolic Żarnowca.
Żarnowiec stop!
Problemy zaczęły pojawiać się około roku 1987, wraz z pogarszającą się sytuacją gospodarczą kraju, rosnącą inflacją i coraz poważniejszymi napięciami społecznymi. Kwestia Żarnowca – początkowo traktowana raczej neutralnie – została upolityczniona, a protesty inicjowane przez takie organizacje, jak m.in. ruch Wolność i Pokój przyciągały coraz większe rzesze ludzi.
Wprzęgnięcie sprzeciwu wobec Żarnowca w szerszy kontekst walki z komunistycznymi władzami wiązało się z coraz bardziej populistycznym przekazem, zrównującym elektrownię jądrową z bombami atomowymi.
Korzystał z niego m.in. Franciszkański Ruch Ekologiczny czy społeczność skupiona wokół lekarza (pozbawionego prawa do wykonywania zawodu) Jerzego Jaśkowskiego, który wówczas protestował przeciwko energetyce jądrowej, a obecnie jest jednym z uczestników ruchu antyszczepionkowego.
Ostatecznym ciosem dla elektrowni okazał się jednak kryzys ekonomiczny. Żarnowiec – po ośmiu latach budowy – był gotowy mniej więcej w połowie (od. 40 proc. sama elektrownia, ok. 80 proc, towarzysząca jej infrastruktura). Zapaść gospodarcza kraju oznaczała z jednej strony brak środków na dokończenie inwestycji, a z drugiej prognozowane ograniczenie zapotrzebowania na energię.
Pierwszy po zmianach ustrojowych, demokratyczny rząd Polski musiał wówczas podjąć decyzję na temat dalszych losów Żarnowca. Wobec braku oceny ze strony komisji, której powierzono zadanie wypracowania stanowiska w sprawie kontynuacji inwestycji, decydujące okazało się zdanie ministra przemysłu. W 1990 zatwierdzono stan faktyczny i budowa polskiej elektrowni jądrowej została oficjalnie przerwana.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski