Duma Putina spotkała się z ukraińskimi dronami. Wygląda teraz jak szwajcarski ser
W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia prezentujące czołg T-90M po spotkaniu z ukraińskimi dronami FPV. Chociaż, jak tłumaczą eksperci, trudno w ten sposób dokonać całkowitej eliminacji mocno opancerzonych jednostek, nie jest to niemożliwe.
W 2011 r. Władimir Putin osobiście oglądał jeden z prototypów tego czołgu. Projektanci mocno akcentowali wtedy liczne zalety maszyny, w efekcie szybko zyskała ona miano "dumy Putina". Wojna w Ukrainie pokazała jednak, że nie jest ona niezwyciężona. Od miesięcy systematycznie pojawiają się zdjęcia i nagrania potwierdzające niszczenie lub przynajmniej uszkadzanie kolejnych T-90M.
T-90M trafiony ukraińskim dronem. Efekty widać gołym okiem
W tym przypadku T-90M został pokiereszowany dronami FVP. Chociaż uszkodzenia są widoczne gołym okiem, najpewniej nie można mówić tu o całkowitej stracie Rosjan. Jarosław Wolski, publicysta i analityk wojskowy, w swojej ostatniej analizie poświęconej dronom FPV stwierdził, że ich skuteczność bywa niekiedy przeceniana przez postronnych obserwatorów wojny w Ukrainie.
"Skuteczność ognia dronów FPV oraz zrzucających subamunicję vs jest niewiele wyższa do typowej skuteczności ręcznej broni przeciwpancernej. Dalej średnio konieczne jest od 4 do 6 trafień w pojazd aby go wyeliminować z walki lub zniszczyć. Oczywiście istnieją filmy przedstawiające fartowne trafienia na zasadzie - uderzenie drona - eksplozja pojazdu ale statystyka tam gdzie widać szereg ataków pokazuje że nawet precyzyjnie kierowane drony FPV potrzebują z reguły 4-6 trafień. Skuteczność ręcznej broni ppanc w Czeczenii czy Donbasie 2014-2015 pokazywała mniej więcej 5-8 trafień. Zatem kierowana broń oczywiście jest skuteczniejsza ale...przepaści nie ma" - napisał na swoim profilu w serwisie X.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
T-90M - najlepszy czołg Rosjan
W jednym z ostatnich komunikatów brytyjskie ministerstwo obrony podało, że od początku wojny w Ukrainie armia Putina straciła już ok. 2600 czołgów oraz ok. 4900 innych pojazdów opancerzonych. Najbardziej dotkliwe jest dla nich eliminowanie z dalszego udziału w starciach najnowocześniejszych maszyn, m.in. T-80BWM z zaawansowanym systemem obserwacji termowizyjnej i właśnie T-90M.
Pierwsze egzemplarze T-90M weszły do służby dopiero w 2020 r. To czołgi wyposażone w armatę gładkolufową 2A46M-5 kal. 125 mm z usprawnionym systemem kierowania ogniem Kalina. Uzbrojenie pomocnicze stanowią dwa karabiny maszynowe - kal. 7,6 mm i kal. 12,7 mm.
T-90M posiadają silniki o mocy 1000 KM (mocniejsze niż we wcześniejszych wariantach) pozwalające osiągać prędkość do 65 km/h. Ich konstrukcje są wzmocnione modułowym pancerzem reaktywnym Relikt, który chroni kadłub oraz wieżę, i pancerzem prętowym ochraniającym tylną część pojazdu. Wojna w Ukrainie odsłoniła pewne wady T-90M, w tym m.in. zbyt słaby strop.
Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski