Dogoniliśmy przyszłość z Blade Runnera. Replikantów nie ma, ale są smartfony

Listopad roku 2019 - to początek akcji filmu "Łowca androidów". Filmowy świat zamieszkują replikanci, a ludzie poruszają się latającymi samochodami. W rzeczywistości o latających samochodach możemy pomarzyć, a replikantów raczej nie doczekamy. Na szczęście lub niestety.

Dogoniliśmy przyszłość z Blade Runnera. Replikantów nie ma, ale są smartfony
Źródło zdjęć: © WP.PL
Bolesław Breczko

Akcja filmu Ridley'a Scotta z 1982 roku toczy się w dystopijnej przyszłości, w której istnieją pozaziemskie kolonie, sztuczni ludzie (replikanci) i latające samochody. Listopad 2019 nadszedł - "Łowca Androidów" nie dzieje się już w przyszłości, a w teraźniejszości. Na ile pomysły, technologie i wizje z filmu sprawdziły się w rzeczywistości?

Obraz
© Blade Runner | Warner Bros.

Replikanci, czyli syntetyczni ludzie

Głównym tematem filmu są replikanci. To syntetyczni ludzie (androidy) wyprodukowani przez Tyrel Corp dzięki postępom dokonanym w dziedzinie inżynierii genetycznej. Wykorzystywani są m.in. jako żołnierze lub pracownicy w pozaziemskich koloniach.

Wyglądają i zachowują się jak ludzie, jednak wg Tyrel Corp nimi nie są. Gdy na jednej z kolonii wybucha bunt replikantów, ich obecność na Ziemi zostaje zakazana. Główny bohater, Rick Deckard grany przez Harrisona Forda dostaje polecenie odnalezienia i "odesłania na emeryturę", czyli zabicia, czterech przebywających w Los Angeles replikantów.

Obraz
© Blade Runner | Warner Bros.

W porównaniu z filmem, ta dziedzina inżynierii genetycznej dopiero raczkuje. Od czasów owieczki Dolly (urodzonej w 1996 roku) naukowcom udaje się klonować kolejne gatunki zwierząt. W Korei Południowej jedna z firm oferuje nawet możliwość sklonowania psa, aby właściciel nie musiał się z nim rozstawać po jego śmierci. Podobno do tej pory Koreańczycy sklonowali w ten sposób 700 psów. Jednak replikanci z "Łowcy androidów" nie są klonami, a ludźmi stworzonymi od zera.

W kwestii sztucznego tworzenia organicznych komórek, największe emocji budzi mięso wyhodowane w laboratorium. Miałoby ono zastąpić mięso z krów w najbliższej przyszłości. Technologia już istnieje, a prace prowadzone są nad obniżeniem kosztów, aby mięso z laboratorium było tańsze od mięsa od rzeźnika.

Obraz
© Blade Runner | Warner Bros.

Z kolei w temacie sztucznego wyhodowania "człowieka" najbliżej są naukowcy, którzy starają się wyhodować pojedyncze, ludzkie organy, które miałyby służyć do przeszczepów. Jedną z dróg przyjętą przez zespoły badawcze jest genetyczne zmienianie świńskich organów, aby mogły być przeszczepione do człowieka. Inną jest hodowanie "nowych" organów w ciałach zwierząt takich jak świnie czy owce.

Wszczepianie wspomnień

Replikanci, aby funkcjonowali jak ludzie, mają wszczepiane wspomnienia, które nie należą do nich. Tak dzieje się z Rachel, eksperymentalnym, supernowoczesnym replikantem na usługach Tyrel Corp. Chociaż przeszczepianie wspomnień wydaje się absurdalnym pomysłem autorów science-fiction, to naukowcy udowodnili, że jest to możliwe. Zespół badawczy z University of Texas Southwestern sprawił, że ptaki zięby zaśpiewały melodie, których nigdy wcześniej nie słyszały. Badacze przeszczepili je do mózgów ptaków z innych osobników, które znały melodie.

Firma z Korei Południowej, która klonuje psy dla ich właścicieli, chce w przyszłości klonować też ich wspomnienia. Dzięki temu nowe-stare psy, oprócz wyglądu będą miały też swój stary charakter.

Latające samochody

"Spinnery", czyli latające samochody, są popularnym środkiem transportu w Los Angeles ze świata "Łowcy androidów". W rzeczywistości do latających samochodów najbardziej zbliżone są śmigłowce. Te jednak są drogie, wymagają licencji pilota i wyznaczonych lądowisk do działania. Nie mają więc nic wspólnego z samochodami, jeśli chodzi o łatwość i wygodę używania. Natomiast "latające samochody" w prawdziwym świecie nie wychodzą póki co poza sferę koncepcyjną i eksperymentalną.

Obraz
© Getty Images | Warner Bros.

Jednym z pomysłów jest Pop.Up Next firm Airbus, Audi i Italdesign. To rozwiązanie, które można najłatwiej określić, jako gigantycznego drona. Pojazd składa się z trzech części: podwozia z kołami, silnikiem i układem sterowania, kapsuły pasażerskiej i modułu ze śmigłami, zasilaniem i systemem sterowania. W wyobrażeniu konstruktorów Pop.Up Next będzie podjeżdżał do lądowiska, na którym kapsuła pasażerska "zostawi" podwozie z kołami i "założy" moduł latający.

- Największym kłopotem jest wydajność i system sterowania - mówi Piotr Stanisławski z serwisu crazynauka.pl - Latające samochody musiałyby poruszać się ze stosunkowo niewielką prędkością, a to, paradoksalnie, jest w powietrzu bardzo nieekonomiczne. Cichy i bezpieczny napęd elektryczny jest za mało wydajny (waga baterii!), silniki spalinowe takie jak w śmigłowcach zużywają bardzo dużo paliwa - wyjaśnia.

Wirtualni asystenci i głosowa obsługa urządzeń

Gdy Deckard wchodzi do windy w jednej ze scen, weryfikuje swoją tożsamość głosowo i podaje numer piętra. Winda automatycznie jedzie na wskazany poziom. Chociaż na co dzień w windach nadal polegamy na zupełnie wystarczających przyciskach, to rozpoznawanie ludzkiego głosu i mowy jest dla maszyn coraz mniejszym problemem.

Większość z nas już w tej chwili może porozmawiać ze swoim smartfonem. Wystarczy, że powie do urządzenia (z Androidem): OK Google, jaka będzie jutro pogoda? Spróbuj i zobacz, co powie ci twój osobisty wirtualny asystent (możliwe, że będziesz musiał go skonfigurować).

Obraz
© Blade Runner | Warner Bros.

Telefony

Pomimo wynalezienia latających samochodów i replikantów, naukowcy i korporacje przyszłości z filmu "Łowca androidów" nie wpadli na pomysł stworzenia telefonów komórkowych. Deckard, podczas sceny w barze, wychodzi z sali, żeby zadzwonić z telefonu na żetony. Trzeba jednak przyznać, że stacjonarny telefon w filmie jest wyposażony w możliwość przeprowadzenia wideorozmowy, podobnie jak dzisiejsze smartfony.

Obraz
© Blade Runner | Warner Bros.

Przyszłość jest dziś

"Łowca androidów" jest kultowym filmem ze względu na tematykę, jaką porusza. Jednak pytania o wolną wolę, prawo do życia i szczęścia są na tyle uniwersalnym tematem, że nie ma większego znaczenia, czy akcja toczy się w przyszłości, czy przeszłości i opowiada o horrorach, jakie spotykały niewolników czy ofiary holokaustu. Technologia i wynalazki w filmie są tylko tłem i poza replikantami mogłyby zupełnie nie istnieć.

Żeby zobaczyć, jak nowe technologie tworzą problemy dla ludzi i społeczeństw, nie trzeba wcale uciekać w przyszłość. Już dziś słyszymy o takich problemach, jak FOMO (fear of missing out, czyli nieustanne "podłączenie do sieci" w lęku przed przegapieniem ważnych wydarzeń i informacji), cyfrowe wykluczenie, masowe naruszenia prywatności, kontrola algorytmów nad ludźmi, nieustanna inwigilacja korporacji (na życzenie użytkowników) i masowe zbieranie informacji o obywatelach przez prywatne, ponadnarodowe firmy.

Jeśli natomiast chcemy zobaczyć, w jaki sposób te informacje i technologie mogą być wykorzystane do kontroli ludzi, wystarczy spojrzeć na Chiny. Działa tam system masowej identyfikacji wizyjnej i "społeczny kredyt", który stale ocenia zachowania obywateli Chin. Pod niektórymi względami już jakiś czas temu prześcignęliśmy świat "Łowcy androidów". Dziś dogonił go jedynie kalendarz.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)