Czołgi Abrams nie zmieniły sytuacji na froncie? Szczere słowa Zełenskiego

Wołodymyr Zełenski stwierdził, że czołgi Abrams wysłane przez Stany Zjednoczone do Ukrainy nie wywarły znaczącego wpływu na sytuację na polu bitwy. W ocenie prezydenta Ukrainy jest to spowodowane ograniczoną liczbą przekazanych czołgów, a nie ich możliwościami. Abramsy znacznie przewyższają bowiem poradzieckie i rosyjskie czołgi pod względem siły ognia i wytrzymałości. Przypominamy ich najważniejsze możliwości.

Czołgi M1A1 Abrams podczas szkolenia w Niemczach
Czołgi M1A1 Abrams podczas szkolenia w Niemczach
Źródło zdjęć: © 7th Army Training Command
Mateusz Tomczak

Stany Zjednoczone zdecydowały się przekazać Ukrainie 31 czołgów Abrams. Zza oceanu maszyny trafiły do Niemiec, gdzie przeszły ostateczne przeglądy, a wytypowani przez Kijów żołnierze odbyli szkolenie z ich obsługi. We wrześniu ukraińskie władze potwierdziły odebranie pierwszej partii. Obecnie w walkach z Rosjanami udział biorą już wszystkie czołgi Abrams przygotowane przez Amerykanów.

Abramsy w Ukrainie. Dobre, ale jest ich za mało

– Z niecierpliwością czekamy na rozwinięcie naszych relacji ze Stanami Zjednoczonymi i kolejne dostawy. W tym momencie trudno mi powiedzieć, że czołgi Abrams odgrywają wiodącą rolę na polu bitwy ze względu na niewielką liczbę egzemplarzy, jakie otrzymaliśmy – powiedział Zełenski, cytowany przez portal defenseromania.

Warto przypomnieć, że początkowo zakładano wysłanie do Ukrainy wariantów M1A2 Abrams. Ostatecznie na front trafiły jednak starsze, wyremontowane warianty M1A1 Abrams. Taka zmiana planów pozwoliła znacząco skrócić czas oczekiwania na dostawy pojazdów.

M1A1 Abrams to czołg wyposażony w armatę kal. 120 mm M256. Posiada też uzbrojenie dodatkowe w postaci karabinów maszynowych kal. 12,7 mm oraz kal. 7,62 mm. Maszyna waży 57 t, mierzy prawie 10 m długości. Pomimo takich gabarytów jest w stanie rozpędzać się do nawet 67 km/h. Kijów otrzymał egzemplarze ze zmodyfikowanymi modułami pancerza. Zamiast standardowych paneli ze zubożonego uranu zastosowano w nich wkłady wolframowe. Zdaniem Amerykanów nie wpłynęło to jednak istotnie na wytrzymałość tych pojazdów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nowoczesny sprzęt nie musi od razu gwarantować sukcesu

Już wcześniej część analityków i komentatorów podkreślała, że czołgi Abrams prawdopodobnie nie będą miały tak dużego wpływu na walki jak np. pociski dalekiego zasięgu, którymi Ukraińcy zadają teraz duże straty rosyjskiej Flocie Czarnomorskiej.

Nie zaprzeczają jednak, że - podobnie jak inne zachodnie czołgi - stanowią one wzmocnienie ukraińskiej armii. Abramsy pomagają w realizowania wybranych misji i mogą być postrzegane jako "inwestycja w przyszłość", która pozwoli przechylić szalę na korzyść Ukraińców w przypadku jakieś ważnej zmiany sytuacji na froncie (np. w przypadku wyłomu w rosyjskich liniach obrony).

W pierwszych tygodniach wojny Ukraina musiała bazować przede wszystkim na starszych, często poradzieckich czołgach. Dostawy z krajów NATO skoncentrowały się głównie na różnych wariantach niemieckich Leopardów. Obecnie Kijów ma do dyspozycji także Abramsy oraz brytyjskie czołgi Challenger 2. Te ostatnie są określane przez ukraińskich żołnierzy "karabinami snajperskimi przystosowanymi do strzelania na duże odległości", co odnosi się do ich bardzo wysokiej celności.

Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski

militariaczołgiczołgi abrams
Wybrane dla Ciebie