Czesi przekazują Ukrainie czołgi i wozy bojowe. Co może wysłać Polska?
Według nieoficjalnych informacji, których nie chce potwierdzić strona czeska, Ukraina otrzyma od tego państwa broń, którą można uznać za ofensywną – czołgi i bojowe wozy piechoty. Podobnym sprzętem dysponuje także Polska. Jakie modele polskiego wyposażenia mogłyby – teoretycznie – zostać przekazane walczącej Ukrainie?
Ten sam typ uzbrojenia nie oznacza we wszystkich przypadkach dokładnie takiego samego. Choć w armiach byłego Układu Warszawskiego istniała unifikacja wyposażenia, to każdy z użytkowników przez kilkadziesiąt lat modyfikował posiadany sprzęt, modernizował go, a także dostosowywał do własnych potrzeb i możliwości.
W rezultacie pojazdy wojskowe z różnych krajów mogą się różnić nie tylko np. środkami łączności, ale także newralgicznymi elementami wyposażenia, jak system kierowania ogniem czy różne układy optoelektroniczne. Z punktu widzenia Ukrainy i ewentualnej, sprzętowej pomocy dla niej, to problem.
Oznacza to, że ewentualny, nowy użytkownik, nawet jeśli korzystał już z danego typu uzbrojenia, musiałby zostać dodatkowo przeszkolony. Mogłoby to zająć od kilku dni do – w przypadku poważniejszych modyfikacji – nawet miesięcy.
Dlatego tak ważna i cenna jest pomoc w postaci sprzętu, z którego Ukraińcy mogą korzystać niemal natychmiast, bo zmiany - wynikające z modernizacji - mają ograniczony zakres, a te same modele eksploatują we własnych siłach zbrojnych.
Według nieoficjalnych informacji, których strona czeska nie chce oficjalnie potwierdzić, Czechy przekazują Ukrainie czołgi T-72 i bojowe wozy piechoty. Jaki sprzęt, eksploatowany już przez Ukrainę, mogłaby – teoretycznie – przekazać Polska?
Czołg T-72
Polska dysponuje około 300 czołgami T-72, ale trudno określić, jak wiele z nich nadaje się do użytku. W 2019 roku ruszył program odbudowy zdolności bojowych starych czołgów. Decydenci unikają przy tym słowa modernizacja, ale podkreślają, że jest to "remont z modyfikacją", mający nie zwiększyć, ale utrzymać (a w zasadzie przywrócić) zdolność starych, niemal 50-letnich czołgów, do walki.
Atutem starych maszyn pozostaje 125-mm armata, która – przy zastosowaniu nowoczesnej amunicji – wciąż umożliwia zwalczanie broni pancernej potencjalnego przeciwnika.
Bojowy wóz piechoty BWP-1
W latach 60. BWP-1 (ros. BMP-1) był przełomem. Rosyjscy konstruktorzy połączyli opancerzony, gąsienicowy pojazd transportujący piechotę ze stosunkowo silnym w tamtych latach uzbrojeniem, jakim była niskociśnieniowa armata kalibru 73-mm i wyrzutnia przeciwpancernych pocisków kierowanych Malutka. Taki zestaw pozwalał na walkę z bronią pancerną na bliskich (armata) i dalekich (PPK) dystansach.
Niestety na współczesnym polu walki BWP-1 to muzealny zabytek. Mimo tego stary BWP-1 wciąż ma pewne atuty, jak niska sylwetka utrudniająca wykrycie i trafienie, a także niezła mobilność. W niektórych sytuacjach zaletą może być możliwość pływania, okupiona – niestety – słabym opancerzeniem.
Pojazd rozpoznawczy BRDM-2
BRDM-2 to kolejny, bardzo stary pojazd, pozostający w ciągłej eksploatacji. W Wojsku Polskim pełni rolę maszyny rozpoznawczej i – teoretycznie, bo skuteczność tej broni jest obecnie pomijalna – samobieżnego niszczyciela czołgów uzbrojonego w przeciwpancerne pociski kierowane 9M14 Malutka.
Aby zwiększyć mobilność pojazdu, projektanci BRDM-a zastosowali w nim nietypowe rozwiązanie, ułatwiające poruszanie się w trudnym terenie – wysuwane, dodatkowe dwie pary niewielkich kół.
Wyrzutnia rakiet BM-21 Grad
Wojna w Ukrainie pokazuje, że artyleria nadal pełni rolę "boga wojny". Zestaw rakietowy Grad to broń stara, ale – dzięki 40-prowadnicowej wyrzutni – nadal zapewniająca znaczną siłę ognia.
Część polskich Gradów została zmodernizowana do standardu WR-40 Langusta na podwoziu marki Jelcz, ale w służbie nadal pozostaje kilkadziesiąt wyrzutni w bazowej wersji, posadowionych na radzieckim podwoziu Ural. Z takiego samego sprzętu korzystają siły zbrojne Ukrainy.
Samobieżna armatohaubica 2S1 Goździk
Choć docelowym systemem artyleryjskim dla polskiego wojska są 155-mm armatohaubice Krab, w służbie pozostaje nadal około 360 starych Goździków, strzelających amunicją kalibru 122 mm.
Ta opracowana w latach 70., samobieżna armatohaubica została zbudowana z wykorzystaniem podwozia MT-LB i obecnie stanowi uzbrojenie sił zbrojnych kilkudziesięciu krajów. Goździki stanowią podstawę artylerii samobieżnej Ukrainy. Używa ich również Rosja.
Samobieżna armatohaubica wz. 1977 Dana
Dana to dzieło czechosłowackiego przemysłu zbrojeniowego, które w momencie debiutu – pod koniec lat 70. – było światowym ewenementem. Konstruktorzy umieścili armatę 152 mm na mobilnym, kołowym podwoziu, zastosowali w niej automat ładowania, a całość osłonili pancerzem.
Polskie Dany zostały znacząco zmodernizowane – 85 dział w wersji Dana-T zostały wyposażone w Zautomatyzowany Zestaw Kierowania Ogniem Topaz.
Samobieżny zestaw przeciwlotniczy ZSU-23-4
Zestaw znany także pod nazwą "Szyłka" to opracowany w latach 60. prekursor nowoczesnych, samobieżnych zestawów przeciwlotniczych. Światowym przełomem było umieszczenie na jednym podwoziu radaru, systemu kierowania ogniem i zestawu czterech działek kalibru 23 mm.
Obecnie "Szyłka" jest systemem przestarzałym, zdolnym do zwalczania jedynie niskolecących celów, ale nadal pozostaje na wyposażeniu kilkudziesięciu armii. Broń ta – opracowana do zwalczania celów powietrznych – bywa także stosowana niezgodnie z przeznaczeniem, m.in. do walk w mieście, gdzie zestaw czterech działek zapewnia znaczną siłę ognia.
Samobieżny zestaw przeciwlotniczy 9K33 Osa
Osa to kolejny przykład radzieckiego dążenia do zapewnienia wojskom pancernym i zmechanizowanym mobilnej ochrony przeciwlotniczej.
Podobnie jak w przypadku "Szyłki", także i zestaw Osa integruje na jednym podwoziu wszystko, co niezbędne do zapewnienia przeciwlotniczego parasola. Zestawy te są używane zarówno w Polsce, jak też przez armie Rosji i Ukrainy.