Coś niepokojącego stało się w Arktyce. Naukowcy biją na alarm
Tuż u progu arktycznej zimy zasięg lodu morskiego w rejonie Arktyki zaczął gwałtownie się zmniejszać. Od sierpnia Grenlandia roztopiła się w stopniu nierejestrowanym od dziesięcioleci. Wbrew wcześniejszym prognozom kończący się sezon roztopów stał się jednym z najsilniejszych w tym stuleciu, a będzie gorzej.
07.09.2023 | aktual.: 25.10.2023 11:06
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Topniejąca Antarktyda martwi, ale jest daleko. Tymczasem tuż nad naszymi głowami jest Arktyka, której przydarzył się w tym roku niespodziewanie silny sezon roztopów. Według naukowców to efekt typowej zmiany wzorców pogodowych. Problem w tym, że tym razem może spowodować katastrofę.
Arktyczny sezon roztopów 2023
Wrzesień to dla Arktyki pora na podsumowanie sezonu roztopów. W tym roku nie jest inaczej, ale wstępne wyniki niepokoją. Zasięg lodu morskiego Arktyki w rejonie na początku września skurczył się do 4,54 mln km2. Nie jest to rekord z 2012 czy 2020, ale specjalistom z innego powodu jeży się włos na głowie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sezon jeszcze się nie skończył, ale nie przewidywano, że może on stać się tak gwałtowny. Stopień topnienia lodu w rejonie bieguna północnego jest prognozowany w czerwcu. Wtedy pokrywa lodowa jest już poważnie nadszarpnięta, a naukowcy są w stanie określić na ile jest stabilna.
Tymczasem lato tego roku wszystko zmieniło. W sierpniu w Grenlandię uderzyła fala wysokich temperatur, a nad wyspą zawisły chmury. Zachmurzenie zadziałało jak koc, powstrzymując transport ciepła do atmosfery i utrzymując je przy powierzchni.
Rejon bieguna północnego spotkało to samo, ale w większym stopniu. Lipiec był tam bardzo ciepły i słoneczny, ale z niekorzystnym układem ciśnień. W sierpniu nie można było liczyć na fale chłodnego powietrza znad Grenlandii, które zazwyczaj hamują letnie roztopy. W dniu 30 sierpnia powierzchnia lodu morskiego osiągnęła poziom, który przed 2007 rokiem nie był możliwy.
Wszystko to działo się ogromnie szybko, a prognozy na finisz arktycznego lata są fatalne. Bardzo wysokie temperatury wód i powietrza, a do tego niekorzystny układ baryczny. Wszystko wskazuje na to, że we wrześniu Arktyka może jeszcze poważnie "popłynąć".
Dipol arktyczny a topnienie lodu
Ten ponury obrazek może być sezonowym kaprysem, ale klimatolodzy od kilku lat obserwują zmiany sprzyjające redukcji lodu w rejonie arktycznym. Jeśli mają rację, to uszczelka w kurku powstrzymującym Arktykę właśnie pękła.
Pogodę w Arktyce kształtuje tzw. dipol arktyczny. Jest to układ baryczny, który tworzą strefy ciśnień nad kanadyjską i rosyjską częścią Arktyki. Dipol arktyczny może być ujemny, kiedy amerykański rejon charakteryzuje niskie ciśnienie, a nad syberyjską częścią tworzy się wyż. Wiatry nacierające z zachodu wieją więc zgodnie z ruchem wskazówek zegara, a te ze wschodu przeciwnie.
Dodatni dipol arktyczny działa odwrotnie i sprzyja topnieniu lodu. Wiatry zmieniają wtedy kierunek, a dryfujące tafle lodu morskiego są kierowane ku cieśninie Fram, położonej pomiędzy Grenlandią a Spitsbergenem. Jeśli ją pokonują, ciepłe wody Atlantyku topią lód błyskawicznie.
Katastrofalna prognoza dla Arktyki
Tymczasem w najnowszej publikacji Science na temat klimatolodzy są przekonani, że obecny sezon wcale nie jest nietypowy. W 2023 roku doszło według nich do odwrócenia układów barycznych, które kształtują pogodę w rejonie bieguna północnego.
Zmiany te zachodzą cyklicznie co 15 lat, a poprzednia miała miejsce w 2007 roku. Problem w tym, że obecnie są niczym dołożenie do pieca, roztapiającego biegun północny.
Rekordowo niskie stany lodu arktycznego we wrześniu staną się normą. Topniejąc będzie on zasilał oceany i zamiast odbijać światło słoneczne, zacznie je pochłaniać. W ten sposób jeszcze bardziej wzrośnie temperatura Atlantyku, ale przede wszystkim Oceanu Arktycznego.
Przestanie być on środowiskiem sprzyjającym powstawania lodu morskiego w rejonie arktycznym. Nic już nie zdoła powstrzymać jego zaniku i zatrzymać zagłady tamtejszych gór lodowych.
Katarzyna Rutkowska, dziennikarka Wirtualnej Polski