Były przeznaczone na złom. Amerykanie uratowali 70 proc. z nich

Amerykanie, mając ograniczone możliwości produkcji ręcznych zestawów przeciwlotniczych FIM-92 Stinger, sięgnęli do interesującego źródła. Były nim zestawy przeznaczone do utylizacji, których większą część udało się przywrócić do użytku. Wyjaśniamy, jak tego dokonano i przedstawiamy osiągi tego systemu.

FIM-92 Stinger
FIM-92 Stinger
Źródło zdjęć: © Army.mil
Przemysław Juraszek

24.01.2024 | aktual.: 24.01.2024 17:28

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

US Army pochwaliło się przywróceniem do służby blisko 1900 ręcznych zestawów przeciwlotniczych FIM-92 Stinger w ramach programu zainicjowanego latem 2022 r. Polegał on na sprawdzeniu i odnowie możliwie jak największej liczby z 2700 wycofanych Stingerów.

Wycofane zestawy zostały ze względu na swój wiek, ponieważ broń zawierająca materiały wybuchowe i paliwo rakietowe ma swój czas przydatności do użycia, po którego przekroczeniu gwałtownie spada jego niezawodność oraz, co gorsza może stanowić niebezpieczeństwo dla użytkownika.

Przykładowo w paliwie stałym silnika rakietowego z czasem zwiększa się ryzyko powstawania mikropęknięć zwiększających powierzchnię zapłonu ponad przewidzianą przez producenta normę, co skutkuje zwiększeniem ciśnienia w komorze spalania silnika, a następnie jego eksplozją. Z tego względu wykorzystanie bardzo starych zestawów może prowadzić do śmierci bądź ranienia żołnierzy, jak miało to miejsce m.in. z niektórymi czeskimi kopiami granatników RPG-7 w Ukrainie.

Z tego względu każdy FIM-92 Stinger był podczas programu rozkładany i zużyte lub uszkodzone elementy były wymieniane na nowe. Następnie poskładane Stingery były certyfikowane na kolejne 10 lat.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

FIM-92 Stinger — wciąż skuteczny relikt zimnej wojny

Zestawy FIM-92 Stinger to konstrukcja zaprojektowana w latach 80. XX wieku przeznaczona do zwalczania celów na dystansie do około 5 km znajdujących się na pułapie do około 4 km. Pocisk był wyposażony w głowicę naprowadzającą składająca się z pary sensorów, z czego pierwszy był sensorem działającym w podczerwieni wykrywającym punkt ciepła, a drugi był detektorem ultrafioletu.

Taka konstrukcja pozwala na osiągnięcie mniejszej podatności na środki samoobrony w postaci flar i przez to zwiększała skuteczność w zwalczaniu celów. Oczywiście na przestrzeni lat stosowano lepsze sensory oraz doskonalono oprogramowanie, ale ostatnie zamówienie Stingerów przez US Army miało miejsce w 2005 r.

Ta przerwa spowodowała, że w 2022 r. okazało się, że po wykorzystaniu zapasów części produkcyjnych produkcja nowych Stingerów stała się bardzo utrudniona i wzywano do ich produkcji emerytów. Potrzebne było też przeprojektowanie pocisku w oparciu o dostępne na rynku komponenty i zakłada się, że nowe Stingery trafią do US Army dopiero w 2026 r. Z tego względu sięgnięcie po stare zestawy i ich odświeżenie było dobrym krokiem.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Komentarze (0)