Bunkry i smocze zęby. Europa chroni się przed Rosją

Podczas ćwiczeń w zakresie testowania elementów do budowy umocnień na wschodnich granicach Polski, premier Donald Tusk, wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz oraz wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk przedstawili nowe informacje na temat projektu.

Konstrukcje stawiane w ramach "Tarczy Wschód"
Konstrukcje stawiane w ramach "Tarczy Wschód"
Źródło zdjęć: © X | @MON_GOV_PL

14.10.2024 | aktual.: 14.10.2024 17:10

Od czasu francuskiej kampanii Wehrmachtu w 1940 r. umocnienia raczej nie są kojarzone z istotnym elementem sztuki wojennej. Tymczasem nawet stare umocnienia mają swoją wartość. Nie jest może ona aż tak kluczowa, jak w pierwszych latach Wielkiej Wojny, tuż przed wynalezieniem czołgu (nie mówiąc o późniejszych bombach przeciwbunkrowych), ale nawet stare umocnienia potrafią wspomóc obrońców.

Niemałe zasługi dla utrzymania niepodległości Ukrainy miały bowiem umocnienia z czasów Stalina, które pomogły zatrzymać rosyjski pochód na odcinku północnym. Dziś wykorzystuje się bunkry oraz stałe i przenośne elementy umocnień (w tym zapory minowe) nie tyle do zatrzymania przeciwnika, co do wymuszenia na nim najbardziej korzystnej dla obrońcy trasy przemarszu wojsk (kanalizowanie ataku), co ułatwia obronę. Wobec tego, jak istotnym elementem obrony są tego typu zabezpieczenia niech świadczy fakt, że w maju 2024 r. polski rząd ogłosił program budowy systemu umocnień na granicy z Rosją, tzw. Tarczy Wschód. W poniedziałek 14 października przedstawiono najnowsze informacje na jej temat.

Po co Polsce Tarcza Wschód?

Zgodnie z założeniami Narodowego Programu Odstraszania i Obrony – "Tarcza Wschód" ma składać się ze zróżnicowanych elementów fizycznych i elektronicznych. Na te pierwsze składać się będą rowy przeciwczołgowe oraz betonowe umocnienia różnego rodzaju. Mosty, wiadukty oraz wybrane odcinki dróg mają zostać przygotowane do zniszczenia w razie potrzeby. Planiści zamierzają również zaadaptować wschodnie lasy i bagna (choćby bagna nadnarwiańskie czy rejon Puszczy Białowieskiej).

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Na "Tarczę Wschód" składać się będą również węzły logistyczne, będące składem zarówno dla przenośnych zapór inżynieryjnych, jak i dla amunicji dla oddziałów chroniących granicę.

Druga część, elektroniczna, ma się składać z dzienno-nocnej sieci 70-metrowych wież obserwacyjnych, wyposażonych w dzienno-nocne przyrządy obserwacyjne. Dodatkową zaporę mają stanowić zagłuszarki ograniczające działalność dronów (w tym przemytniczych). Cały pas umocnień ma mieć długość 800 km, z czego ok. 400 wzdłuż granicy z Białorusią i ok. 200 wzdłuż granicy z Rosją, gdzie uzupełni on obecnie istniejący płot utrudniający przemyt nielegalnych imigrantów.

Program ma być realizowany w latach 2024-2028, a same tylko materiały pochłoną nie mniej niż 10 mld PLN. Będzie realizowany wspólnie przez ministerstwa: Obrony Narodowej, Aktywów Państwowych, Infrastruktury oraz Klimatu i Środowiska.

Pokaz możliwości

14 października na terenie ośrodka szkoleniowego w Orzyszu polska armia zademonstrowała wybrane możliwości, jakie będzie oferować pas umocnień nadgranicznych. W testach, a faktycznie w pokazie, wzięły udział różne oddziały SZ RP oraz oficjele: premier Donald Tusk, wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk i zastępca szefa Sztabu Generalnego SZ RP gen. broni Stanisław Czosnek.

Przedstawiciele rządu zapewnili, że pierwsze prace zostaną zrealizowane jeszcze w tym roku. Potwierdzono również, że na "Tarczę Wschód" składać się będzie kompleksowa infrastruktura złożona z różnego rodzaju dzieł inżynieryjnych, systemów elektronicznych, magazynów itp. Co ciekawe, wicepremier Kosiniak-Kamysz stwierdził, że elementem systemu będą też czujniki radiolokacyjne. Docelowo całkowita głębokość systemu ma sięgać nawet kilkudziesięciu km.

Dzisiejszy pokaz zrealizowany z wykorzystaniem próbnego systemu "Zapora" ma otwierać całą serię testów poszczególnych elementów systemu. Prowadzone na polskich poligonach testy mają pomóc w wyborze optymalnych rozwiązań oraz ich wzajemnego rozmieszczenia. W samym Orzyszu zresztą powstanie kluczowy ośrodek do testowania urządzeń, które znajdą zastosowanie na pasie umocnień. Warto przy tym podkreślić, że testy elementów systemu prowadzone są już od jakiegoś czasu.

Wśród elementów inżynieryjnych zaprezentowanych podczas pokazu znalazły się m.in. "jeże" (choć o konstrukcji żelbetonowej, nie stalowej), rów przeciwczołgowy i pionowe zapory z koncertiny (rodzaj drutu kolczastego), ułożone w wielowarstwową (choć dla celów medialno-demostracyjnych płytką) linię umocnień.

Na pozycjach (lecz również jako tło do zdjęć) rozmieszczono m.in. czołgi PT-91 Twardy, kołowe bojowe wozy piechoty Rosomak, mosty szturmowe BLG-67, samobieżne zestawy przeciwlotnicze Poprad czy moździerze samobieżne Rak-K. Czołgi, mosty i BWP-1 symulowały siły rosyjskie forsujące umocnienia.

Odzew zza Bugu

Na prezentację elementów przyszłego polskiego pasa umocnień Wschodniej Flanki NATO zareagowały media rosyjskie i białoruskie. Najwyraźniej plany dalszego zabezpieczania granic nie przypadły do gustu włodarzom Moskwy i Mińska, bowiem np. portal RIA Nowosti wskazał, że postulowane przez stronę polską stawianie zapór minowych ma być moralnie kontrowersyjne (przy czym Rosjanie masowo używają min podczas wojny w Ukrainie). Ponadto za sprawą pokazu, jak i szerzej za pomocą zagadnienia bezpieczeństwa, polskie władze próbują odwrócić uwagę Polaków od "realnych problemów", ponieważ, jak zapewniają rosyjskie i białoruskie media, żaden atak nam nie grozi.

Od Bałtyku po Karpaty

Polska Tarcza Wschód będzie tylko jednym z elementów potężnego pasa umocnień, który będzie biegł od Bałtyku po wschodnie granice Polski. Pas ten, zwany Bałtycką Linią Obrony, ma ciągnąć się od estońskiej Narwy wzdłuż granic Estonii, Łotwy i Litwy i dalej na Południe. Każde z państw prezentuje inne podejście do zagadnienia.

Estonia na przykład zamierza wznieść przy granicy z Rosją co najmniej 600 bunkrów, z których każdy będzie mieścił ok. dziesięcioosobową obsadę, nie licząc innych dzieł fortyfikacyjnych. Z kolei Łotwa i Litwa w pobliżu granicy z Rosją organizują składy przenośnych elementów przeszkód inżynieryjnych. Na stanie znajdą się m.in. tzw. zęby smoka (stożkowe, żelbetowe, przenośne zapory przeciwczołgowe), betonowe bloki możliwe do łączenia za pomocą systemu bolców i otworów (jak klocki do układania), "jeże" (spawane, "kolczaste" zapory przeciwczołgowe), kosze Hesco i inne.

Niedawno zresztą litewski resort obrony opublikował ciekawe materiały z testów różnych rozwiązań. Ich rozstawianie ma być możliwe stosunkowo szybko i tylko w razie potrzeby. Mają one skutecznie ograniczać ruchliwość wojsk nieprzyjaciela wzdłuż głównych dróg. Łotewska armia ponadto już teraz wykopuje rowy przeciwczołgowe wzdłuż granicy, a gdy ryzyko wzrośnie, uzupełnią je okopy dla piechoty.

Litwa poszła o krok dalej, ujawniając w ostatnich dniach plan zrywania mostów na granicy z Obwodem Kaliningradzkim . Co ciekawe, dopiero po jakimś czasie Wilno doprecyzowało, że mosty zostaną zerwane w razie wystąpienia zagrożenia, a nie w najbliższym czasie. Podobnie jak w Polsce, elementy zapór mają uzupełniać systemy dozoru elektronicznego.

Wszystkie te systemy zapór wspólnie mają tworzyć jednolity pas umocnień, który w razie rosyjskiego ataku ma dać siłom NATO nieco swobody operacyjnej i czasu, zwiększając szansę na odparcie rosyjskiej agresji.

Bartłomiej Kucharski dla Wirtualnej Polski

Zobacz także