Białoruskie śmigłowce nad Polską. To nie były zwykłe maszyny

Białoruskie śmigłowce zauważone w okolicy Białowieży były jednymi z kilku egzemplarzy, które posiada białoruskie lotnictwo wojskowe. Wyjaśniamy, czym się one różnią od zwyczajnych, podstawowych wersji.

Białoruski śmigłowiec Mi-8 podczas ćwiczeń Zapad w 2017 roku
Białoruski śmigłowiec Mi-8 podczas ćwiczeń Zapad w 2017 roku
Źródło zdjęć: © PAP | TATYANA ZENKOVICH
Przemysław Juraszek

02.08.2023 | aktual.: 02.08.2023 17:25

Nie milkną echa wtargnięcia dwóch białoruskich śmigłowców na terytorium Polski. Śmigłowce, które zauważono nad Białowieżą, wleciały na niskim pułapie, co bardzo utrudniało ich wykrycie ze względu na fizyczne ograniczenia lądowych stacji radiolokacyjnych.

Możliwe, że naruszenie polskiej przestrzeni miało charakter incydentalny ze względu jakość wyposażenia lub poziom wyszkolenia pilotów. Równie dobrze mogło to być celowe testowanie możliwości wykrywania polskich radarów obserwujących wschodnią granicę lub po prostu działanie obliczone na wywołanie paniki w polskim społeczeństwie. Tego typu sytuacje były we wcześniejszych latach powszechne w przypadku rosyjskich samolotów naruszających przestrzeń powietrzną państw NATO.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Białoruskie śmigłowce w Polsce - to były nieliczne, najnowsze egzemplarze

Polską granicę naruszyły maszyny wyposażone w rosyjski zaawansowany system samoobrony L-370 Witebsk, co wskazuje na wykorzystanie najnowszego wariantu śmigłowca Mi-8. Był on eskortowany przez szturmowy Mi-24.

Mi-8, który znalazł się w Polsce, to najpewniej jeden z 12 egzemplarzy śmigłowców Mi-8MTW-5 zamówionych przez Mińsk w 2015 r. Były to maszyny znacznie nowsze od Mi-8T. Dysponowały cyfrową awioniką i były dostosowane do lotów w każdych warunkach pogodowych oraz w nocy dzięki zastosowaniu systemów noktowizyjnych.

Ponadto, ze względu na rosyjsko-białoruską współpracę, były to maszyny w identycznej konfiguracji co rosyjskie Mi-8AMTSz. Całkiem możliwe, że w ostatnich latach otrzymały też najnowszą wersję systemu samoobrony L-370 Witebsk, którego eksportowa wersja została pokazana światu jako President-S na przełomie lat 2015 i 2016.

Jest to system samoobrony wyposażony w sensory działające w ultrafiolecie lub podczerwieni. Ostrzegają one przed nadlatującymi pociskami i są sparowane z wyrzutniami flar, dipoli (środków przeznaczonych do mylenia pocisków naprowadzanych radarem) lub emiterów lasera oślepiającego głowicę naprowadzającą pocisku.

Jednakże, jak wskazuje ekspert wojskowy Jarosław Wolski, polskie ręczne zestawy MANDPADS w postaci Pioruna mają być na ten system odporne. Nieskuteczność rosyjskiego systemu w starciu z nowoczesnymi rozwiązaniami widać też na przykładzie strat śmigłowców Ka-52 Aligator w Ukrainie. Ponadto na pokładzie może też znajdować się system zagłuszania, przystosowany do zmylenia radarów stosowanych w pociskach przeciwlotniczych.

Śmigłowce tego typu są najpewniej - tak jak ma to miejsce w przypadku rosyjskich maszyn, - wykorzystywane przez białoruski specnaz lub do przeprowadzania bardzo niebezpiecznych misji bojowego poszukiwania i ratownictwa (tzw. CSAR od combat search and rescue).

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie