Bezskuteczne ataki Hamasu na czołgi. Robią tylko reklamę dla Trophy
Jednostki Cahalu, czyli lądowej części Sił Obrony Izraela (IDF), kontynuują operację przeciwko bojownikom Hamasu zajmującym Strefie Gazy. W większości ataki bojowników przeciwko izraelskim czołgom Merkawa są bezskuteczne i nagrania z ataków będą raczej służyć jako reklama systemu Trophy. Wyjaśniamy, czym są te pojazdy i jak działają.
Taktyka Izraela opiera się na wykorzystaniu czołgów Merkawa do eliminowania umocnionych punktów obrony bojowników Hamasu. Najnowsze wersje Merkawa Mk IV działają samodzielnie przy wsparciu lotnictwa, a starsze Mk III są wspierane przez żołnierzy piechoty.
Zwykłe puszczenie samych czołgów do miasta skończyłoby się ich zdziesiątkowaniem, o czym przekonali się m.in. Rosjanie podczas szturmu Groznego z 31 grudnia 1994 r. oraz podczas walk w Ukrainie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W takich warunkach bojownicy Hamasu strzelający z ukrycia z ręcznej broni przeciwpancernej w postaci granatników przeciwpancernych RPG-7 lub stanowisk cięższych przeciwpancernych pocisków kierowanych (ppk) zadaliby ogromne straty.
Jednakże na czołgach Merkawa Mk IV i ciężkich transporterach Namer od 2010 r. jest montowany system aktywnej obrony Trophy. Umożliwia on zestrzeliwanie nadlatujących pocisków przeciwpancernych lub granatów za pomocą formowanych wybuchowo efektorów MEFP (Multiple Explosively Formed Penetrator) z bezpiecznej odległości od pancerza właściwego.
Na poniższym nagraniu opublikowanym przez bojowników Hamasu widać wiele przypadków, gdzie system zadziałał zgodnie z założeniami i uchronił czołg przed zniszczeniem. Szczególnie pierwszy przypadek doskonale ukazuje zestrzelenie granatu "Yasin" (lokalnej kopii tandemowego PG-7VR).
System Trophy wykrywa nadlatujące obiekty dzięki radarom typu AESA. Następnie komputer balistyczny na podstawie danych dotyczących kierunku i prędkości oblicza trajektorię i wystrzeliwuje kontrpocisk MEFP niszczący zagrożenie. W zasadzie jedyną szansą na obejście tego systemu jest jednoczesny ostrzał z kilku środków przeciwpancernych w nadziei, że któryś z pocisków zdoła się przedrzeć.
Teoretycznie możliwe jest też wykorzystanie kilkusekundowej luki pomiędzy zniszczeniem pocisku a resetem systemu, ponieważ radar może mieć problemy z wykryciem następnego pocisku w chmurze odłamków. Z tą metodą eksperymentuje Hezbollah, ale jak dotąd brakuje dowodów na przeprowadzenie skutecznych działań w tym zakresie.
Aktualne doświadczenia Izraela wskazują na poprawne działanie systemu, co najpewniej zostanie wykorzystane marketingowo przez producenta. Takie działania mają już miejsce w branży, czego przykładem jest polski producent dronów FlyEye, Grupa WB, która na swoim stanowisku podczas targów MSPO prezentowała nagrania z walk w Ukrainie.
Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski