Atak na rafinerię Tuapse. Rosjanie błagają Koreę Północną o pomoc

W ostatnim czasie Ukraińcy rozpoczęli ataki na rosyjską infrastrukturę naftową, która stanowi jeden z głównych filarów finansowych Rosji. Okazuje się, że skutkiem tych ataków, między innymi na rafinerię Tuapse, są planowane negocjacje Rosjan z Koreą Północną w sprawie systemów przeciwlotniczych. Przedstawiamy, na co mogą liczyć Rosjanie.

Dyktator Korei północnej Kim Dzong Un i rosyjski prezydent Władimir Putin
Dyktator Korei północnej Kim Dzong Un i rosyjski prezydent Władimir Putin
Źródło zdjęć: © Getty Images, fot: Contributor#8523328
Przemysław Juraszek

26.01.2024 | aktual.: 27.01.2024 20:47

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Po ataku ukraińskich dronów na rafinerię Tuapse na kontach rosyjskich komentatorów na Telegrmaie zaczęły się pojawiać wpisy o konieczności pozyskania systemów przeciwlotniczych z Korei Północnej. Co więcej, wedle niektórych komentatorów powołujących się na źródłach w rosyjskim MON, negocjacje w sprawie pozyskania odpowiednich systemów od KRLD mają być prowadzone.

Dzieje się tak, ponieważ Rosja nie ma możliwości zabezpieczenia obszaru w odległości do 1000 km od Ukrainy. Jedynym rozwiązaniem, które przynajmniej w jakieś części mogą pomóc załatać tę lukę jest pomoc od Kim Dzong Una. Warto jednak zaznaczyć, że dotychczasowa pomoc KRLD, mimo iż sumienna oznaczała dostawy sprzętu fatalnej jakości i raczej podobnie będzie i tym razem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Obrona powietrzna Kim Dzong Una — na to mogą liczyć Rosjanie

Według dostępnych danych, zebranych m.in. w raportach, takich jak "The Military Balance", obrona przeciwlotnicza to jedna z słabszych dziedzin Korei Północnej. W zasadzie dominują tam tylko systemy lufowe, połączone z ręcznymi zestawami przeciwlotniczymi Strieła-1/2, ich chińskimi replikami HN-5, 9K38 Igła-1 lub samobieżnymi zestawami Strieła-10.

Ręczne zestawy tego typu mogą zwalczać cele na dystansie do około 5 km i na pułapie do 4 km. Takie osiągi pozwalają co najwyżej na zwalczanie śmigłowców, samolotów szturmowych bądź właśnie dronów, aczkolwiek nie jest to optymalne rozwiązanie pod względem kosztów w przypadku ostatniego zagrożenia.

Z kolei, jeśli chodzi o systemy lufowe, znajdziemy tam np. montaże z rodziny ZPU, umożliwiające wykorzystanie wielkokalibrowych karabinów maszynowych KPW kal. 14,5x114 mm (od jednego aż do czterech) jako broni antydronowej. Takie rozwiązanie może być skuteczne przeciwko dronom, jak widać w przypadku Ukraińców polujących na Shahedy. Koreańczycy zaprojektowali do nich radar kierowania ogniem, który, jeśli wykryje ruchomy cel, jest skuteczniejszy w naprowadzaniu broni niż człowiek.

Kolejnym elementem systemu obrony są armatki przeciwlotnicze kal. 23 mm w postaci holowanej ZU-23-2 lub samobieżnej, jak ZSU-23-4 Szyłka, które umożliwiają zwalczanie latających celów na dystansie nieco ponad 2 km.

KLRD dysponuje także bronią większego kalibru, taką jak armaty kal. 57 mm S-60, wprowadzone do służby w ZSRR w latach 50. XX wieku. Pozwalają one na zwalczanie celów na dystansie do 4 km, a niektóre egzemplarze były wyposażone w radar kierowania ogniem, co zwiększało zasięg rażenia do 6 km. W efekcie otrzymujemy system o możliwościach zwalczania celów zbliżonych do Geparda.

Ewentualnie wchodzą w grę też armaty przeciwlotnicze KS-12 kal. 85 mm bądź KS-19 kal. 100 mm, ale to już relikty II wojny światowej, których skuteczność jest znikoma przeciwko obecnym celom latającym i lepiej sprawdzają się w charakterze artylerii.

Nie są to imponujące możliwości, ale Korea Północna dysponuje znaczną liczbą tego typu systemów, które mogą się okazać przydatne do obrony punktowej ważnych lokalizacji na terenie Rosji przed prostymi dronami.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski