AH-1Z Viper dla Polski? Mielibyśmy już trzy zupełnie różne, nowe śmigłowce

AH‑1Z Viper dla Polski? Mielibyśmy już trzy zupełnie różne, nowe śmigłowce

AH-1Z Viper dla Polski? Mielibyśmy już trzy zupełnie różne, nowe śmigłowce
Źródło zdjęć: © Bell Helicopters
Bolesław Breczko
06.02.2020 11:33, aktualizacja: 06.02.2020 16:50

PGZ poinformowała o podpisaniu listu intencyjnego z firmą Bell na serwisowanie i obsługę śmigłowców szturmowych Viper, które miałyby być wybrane w programie "Kruk". Jeśli do tego dojdzie, to polska armia będzie miała kolejny, zupełnie nowy rodzaj śmigłowca. To wcale nie musi być dobra informacja.

Na koszt nowego sprzętu wojskowego składa się wiele czynników. Cena samego sprzętu, w tym wypadku śmigłowca, to tylko jedna, choć zasadnicza składowa. Oprócz tego dochodzi koszt przygotowania odpowiedniej infrastruktury, centrów serwisowych, zakupu części zapasowych już na samym początku oraz szkolenie załogi i personelu naziemnego.

Jeśli kupuje się kilka maszyn od tego samego producenta, to można zaoszczędzić na kosztach niezwiązanych bezpośrednio z samymi maszynami. Dodatkowe oszczędności można znaleźć, jeśli różne maszyny są do siebie częściowo podobne. Z takiego właśnie założenia wyszedł Korpus Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych (US Marines), które potrzebowało śmigłowców transportowych oraz śmigłowców szturmowych, ale chciało do maksimum ograniczyć koszty.

Podobna idea przyświacała twórcom Bell AH-1 Cobra, który to sprzęt wykorzystywał silnik, przekładnię i wirnik transportowego śmigłowca Bell UH-1 (nazwany potocznie "huey"). Oszczędności związane z takim rozwiązaniem są oczywiste.

Obraz
© Bell

Czeski przykład

Od połowy ubiegłego wieku, kiedy huey'e i cobry rozpoczynały służbę w Armii i Piechocie Morskiej Stanów Zjednoczonych, oba śmigłowce przeszły gruntowną przebudowę. Dziś ich kolejne wersje noszą nazwy UH-1Y Venom (transportowy) i AH-1Z Viper (szturmowy). Nie zmieniło się jedno: założenie, że śmigłowce mają mieć jak najwięcej wspólnych elementów. Venom i Viper w 85 proc. zbudowane są z tych samych komponentów.

Na taki tandem śmigłowców zdecydowały się Czechy, które w ubiegłym roku zakupiły cztery szturmowe Vipery i osiem transportowych Venomów. Łącznie Czesi zapłacą za 12 maszyn 646 mln dolarów.

Korzystanie ze śmigłowców tej samej rodziny ma wiele plusów, od kosztów serwisu po szkolenie i uniwersalność załogi i obsługi. Tymczasem polskie siły zbrojne są na etapie dodawania kolejnych modeli maszyn w żaden sposób ze sobą niespokrewnionych. W Polsce największą liczbowo grupę stanowią śmigłowce posowieckie. To małe, jednosilnikowe Mi-2, duże transportowe Mi-8/Mi-17 i szturmowe Mi-24.

Oprócz tego dużą grupę stanowią polskie W3-Sokół produkowane przez PZL Świdnik w różnych wersjach. Marynarka Wojenna, oprócz ratowniczych Sokołów i Mi-14 (wariant Mi-8), dysponuje dwoma pokładowymi śmigłowcami Kaman SH-2G, które dostaliśmy od Amerykanów razem z fregatami rakietowymi Oliver Hazard Perry. Ale te ze względu na zakończenie ich produkcji i brak możliwości serwisowych niedługo będą musiały zostać wycofane ze służby. Marynarka Wojenna niedługo otrzyma zupełnie nowe śmigłowce AW101 przystosowane do ratownictwa morskiego i misji zwalczania okrętów podwodnych.

Szkoła lotnicza w Dęblinie dysponuje małymi śmigłowcami SW-4 Puszczyk, które tak jak Sokoły produkowane są w Świdniku. Natomiast wojska specjalne otrzymały śmigłowce Black Hawk budowane w zakładach PZL Mielec.

Do trzech razy sztuka

Jeśli ziściłyby się nadzieje Polskiej Grupy Zbrojeniowej, wyrażone w liście intencyjnym z firmą Bell, a Polska kupiłaby AH-1Z Viper, to byłby to trzeci rodzaj nowego śmigłowca (obok Black Hawków i AW101), a ósmy w ogóle. Trzeba jednak zaznaczyć, że większość poradzieckich śmigłowców oraz pokładowe Kamany w niedalekiej przyszłości mają zostać wycofane ze służby.

Polska oczywiście mogłaby pójść w ślady Czech i zdecydować się na parę Venom-Viper, a firma Bell bardzo chętnie rozszerzyłaby swoją obecność w tej części Europy. Z tym może być jednak problem. Walka o przetarg na śmigłowce transportowe i wielozadaniowe dla Polski jest niezwykle zażarta. Swoje fabryki mają w naszym kraju dwaj globalni producenci śmigłowców: Sikorsky (spółka córka Lockheed Martin) w Mielcu oraz Leonardo w Świdniku.

Obie firmy już teraz wygrały przetargi na dostawy śmigłowców dla Polski (Leonardo i Świdnik AW 101 dla Marynarki Wojennej RP, a Sikorsky i Mielec Black Hawki dla sił specjalnych oraz policji)
. Na pewno będą walczyć też o kontrakt na śmigłowce wielozadaniowe.

Obraz
© Bell Helicopters

Atutem śmigłowca AH-1Z jest jego "dojrzała" konstrukcja. Chociaż ten konkretnie model wszedł do służby w 2010, to bazuje na doświadczeniu śmigłowców szturmowych produkowanych od 1965 roku (Cobra i SuperCobra), z których wszystkie brały udział w ciężkich konfliktach zbrojnych od Wietnamu po Irak. Takim doświadczeniem nie może już się pochwalić firma Leonardo, której proponowany śmigłowiec szturmowy jest dopiero w fazie prototypowej.

Z punktu widzenia Polski może się jednak okazać, że to właśnie Leonardo może zaproponować ciekawszą ofertę. Ze względu na posiadanie zakładów PZL Świdnik Polska mogłaby wejść w proces budowania śmigłowców zarówno dla siebie, jak i w przyszłości na eksport. W przypadku firm Bell i śmigłowców Venom Polska kupiłaby towar "z półki", a jedyne czynności wykonywane w Polsce dotyczyłyby serwisowania i ewentualnej rozbudowy.

Wojsko Polskie chce kupić śmigłowce szturmowe w ramach programu "Kruk. Do tej pory mówi się głośno o czterech oferentach: Bell z AZ-1H Venom, Boeing z AH-64 Apache, Airbus ze śmigłowcem Tiger, Leonardo z prototypowym AW249 i turecki Turkish Aerospace Industries z T-109 Atak. Program "Kruk" miałby ruszyć w tym roku. W jego ramach MON chce kupić dwie eskadry śmigłowców szturmowych, z czego pierwsza miałaby być dostarczona do 2026 roku.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (428)