Zakłady mięsne w Europie sprzedają "chore" mięso. Inspektorzy nie mają wątpliwości
Według europejskich inspektorów ds. kontroli jakości mięsa konsumenci są narażeni na "ryzyko chorób, które można było uniknąć" – informuje The Gurdian. Jest to efekt ograniczenia urzędowych kontroli w zakresie inspekcji produkcji mięsa wieprzowego w całej UE.
Jak donosi Europejska Wspólnota Robocza ds. Kontroli Żywności i Ochrony Konsumentów (EFWFC), "chore mięso" jest spożywane przez konsumentów w całej UE. Mowa tu dokładnie o ropniach i zmianach gruźliczych we wieprzowinie.
W odpowiedzi na te doniesienia agencja Food Standards Agency (FSA) stwierdziła, że przepisy dotyczące bezpieczeństwa żywności zostały opracowane tak, by zapobiec trafianiu do konsumentów zanieczyszczonego mięsa. Rzecznik tej organizacji poinformował również, że "gdyby FSA wiedziała o jakichkolwiek naruszeniach przepisów, byłoby to traktowane bardzo poważnie i podjęliby natychmiastowe działania w odpowiedzi na te naruszenia".
Czytaj też: Jeśli chcemy ograniczyć ryzyko pandemii, jedzmy mniej mięsa. A najlepiej nie jedzmy go w ogóle [OPINIA]
Ropnie w kiełbasie
Jednak Ron Spellman, zastępca sekretarza EWFC, stwierdził, że w ostatnim dziesięcioleciu doszło w tej kwestii to osłabienia przestrzegania zasad bezpieczeństwa.
Jako przykład tego podał zmiany w kontroli świń przez Komisję Europejską w 2014 r., która faktyczną kontrolę zamieniła na kontrolę wyłącznie wizualną.
– Inspektorzy zaprzestali cięcia węzłów chłonnych w głowach świń, o których wiadomo, że zawierają ropnie i zmiany gruźlicze. W ramach poprzednich systemów głowa trzody chlewnej byłaby w takim przypadku odrzucane, ale obecnie mięso w ten sposób trafia do produkcji m.in. kiełbas – wyjaśnił Spellman.
EWFC w związku z tym wzywa do "ponownej oceny przepisów dotyczących bezpieczeństwa żywności w rzeźniach w świetle pandemii COVID-19", a także nawołuje Komisję Europejską do zmian w zakresie inspekcji drobiu.