Zachodni eksperci skrytykowali atak na radar Woroneż-DM. "To głupia decyzja"
Uderzenie Ukraińców w rosyjską stację radarową Woroneż-DM wywołało alarm na Zachodzie – podaje ukraińska agencja Unian, która powołuje się na dziennik "The Telegraph". Zdaniem ekspertów to nierozsądna decyzja, szczególnie w czasach napięcia związanego z ryzykiem ataku nuklearnego.
Przypomnijmy, że w czwartek 23 maja Ukraińcy zaatakowali jeden z cenniejszych dla Rosjan obiektów – stację radiolokacyjną w Armawirze (Kraj Krasnodarski), która składa się z dwóch radarów pozahoryzontalnych 77Ja-6DM Woroneż-DM. Zniszczenie obu radarów jest ważne nie tylko ze względu na to, iż Rosjanie zostali pozbawieni ważnego elementu pozwalającego kontrolować przestrzeń powietrzną. To również cios w gospodarkę Federacji Rosyjskiej, która w kilka chwil straciła urządzenia warte 4,5 mld rubli (ok. 200 mln zł) za sztukę, a dodatkowo trudne do odbudowy w krótkim czasie.
Zniszczenie rosyjskich radarów nie spodobało się Zachodowi
Choć skuteczne uderzenie w rosyjskie radary jest niebywałym sukcesem Ukraińców, zachodni analitycy podchodzą do tego incydentu sceptycznie i nie gryzą się w język, komentując, że nie była to najrozsądniejsza decyzja armii obrońców. Woroneż może bowiem śledzić nie tylko pociski ATACMS, które są w ostatnim czasie zmorą Rosjan, ale przede wszystkim jest stacją obserwującą rakiety nuklearne.
– To głupia decyzja ze strony Ukrainy – mówi wprost cytowany przez agencję Unian Hans Kristensen, ekspert Federacji Naukowców Amerykańskich ds. arsenału nuklearnego. W podobnym tonie wypowiedział się również analityk wojskowy z Norwegii. – To niezbyt dobry pomysł, zwłaszcza w czasach napięcia – mówił Tord Are Iversen. Podkreślił też, że w interesie wszystkich leży, aby rosyjski system ostrzegania przed zagrożeniem nuklearnym działał dobrze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Fabian Hoffmann, doktorant zajmujący się technologią rakietową na Uniwersytecie w Oslo, ostrzega ponadto, że Ukraińcy muszą zachowywać ostrożność, ponieważ przez wiele państw taki atak na system radarowy może zostać uznany za nieroztropny, w tym m.in. przez sojuszników z NATO. – Mam pewne obawy co do tego, jak mądra politycznie była ta decyzja, ponieważ może ona mieć negatywne konsekwencje dla Ukrainy w przyszłości w postaci ukierunkowanych ograniczeń – wyjaśniał Hoffmann. Dodajmy, że Rosjanie nie skomentowali jeszcze ataku na radary Woroneż.
Radary śledzące pociski nuklearne
Wspomniane radary Federacji Rosyjskiej, które – jak wyjaśnia Unian – są traktowane przez Rosjan jako prestiżowe narzędzia, mają zasięg ok. 7 tys. km i mogą śledzić jednocześnie nawet 500 obiektów. Oznacza to, że system może kontrolować przestrzeń powietrzną w całej Europie, a nawet nad częścią Atlantyku.
Jak wyjaśniał wcześniej dziennikarz Wirtualnej Polski Łukasz Michalik, tak duży zasięg radaru Woroneż-DM wynika z faktu, iż jest to narzędzie pozahoryzontalne. Wykorzystuje więc w swojej pracy właściwości jonosfery (warstwa atmosfery na wysokości ok. 60 km), w której znajduje się plazma, dzięki której jonosfera może odbijać fale radarowe. Zwykłe radary nie mają takiej możliwości, bowiem ich sygnał nie odbija się od jonosfery.
Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski