Warszawski urząd rozda antysmogowe chusty. Nie każdy je dostanie
Warszawski Urząd Dzielnicy Praga-Południe będzie od 11 grudnia rozdawał antysmogowe… chusty. To ciekawy pomysł, chociaż może niepokój budzić fakt, że urzędnicy rozdają gadżety, a nie wdrażają życie radykalnych reform.
W Wirtualnej Polsce w cyklu #SmogAlert przyglądamy się sposobom na walkę ze smogiem i informujemy o zagrożeniach związanych z zanieczyszczeniami. W Warszawie mieszkańców dzielnicy Praga-Południe chronić chce urząd, który przygotował specjalne chusty.
"Od jutra rusza akcja wydawania chust/kominów antysmogowych Mieszkańcom Dzielnicy" - poinformowano w poniedziałek na facebookowym profilu Urząd Dzielnicy Praga-Południe m.st. Warszawy.
Chusta antysmogowa brzmi jak kolejne "cudowne lekarstwo" na smog, ale ta rozdawana przez warszawskich urzędników jest wyposażona w filtr. A to najważniejsze przy ochronie przed zanieczyszczeniami. W kieszonce znajduje się filtr klasy N95, który można wymieniać. Wkład posiada atest PZH - Państwowego Zakładu Higieny.
Klasa N95 oznacza, że filtr usuwa do 95 proc. szkodliwych pyłów. To dużo, ale są filtry, które mogą więcej, np. te oznaczone klasą N99 czy N100.
Skuteczność wkładu znajdującego się w rozdawanych chustach wynosi 90,5 proc. Jak opisuje urząd, "badania laboratoryjne potwierdzają skuteczność zatrzymywania pyłów PM1, PM 2,5, PM4, PM10". To filtr z aktywnym węglem, stanowiącym ochronę nie tylko przed smogiem, ale też przed papierosowym dymem czy roślinami.
Zastosowany filtr jest wymienny, a jego ceny zaczynają się od 7 zł do 20 zł. W zależności od modelu, niektóre trzeba wymieniać już po 8 godzinach użytkowania, a niektóre - nawet po 20 godzinach. Bez problemu da się kupić w aptekach.
Dlaczego urząd rozdaje chustki, a nie bardziej popularniejsze maski? Powodem niekoniecznie musi być cena - choć wiadomo, że kominy są tańsze. Jak podkreśla Państwowy Zakład Higieny, żeby maska działała skutecznie, musi być dobrze dopasowana do twarzy. "Dlatego przy jej wyborze należy zwrócić szczególną uwagę na jej rozmiar, kształt oraz stopień i możliwość indywidualnego dopasowania" - zaleca PZH.
Chusta jest więc znacznie bardziej uniwersalna i pasować będzie każdemu - a na pewno problemem nie będzie dopasowanie części z filtrem ochronnym do twarzy. Na dodatek łatwiej o nią zadbać (a wymaga częstego prania, by zabrudzona nie wpływała niekorzystnie na skórę) i o niej pamiętać: wystarczy schować do kieszeni czy torby. Pod względem uniwersalności to sensowny wybór.
Urząd rozdawać będzie chusty od 11. grudnia, ale nie każdemu. "W pierwszej kolejności chusty trafią do seniorów oraz kobiet w ciąży i młodych mam" - czytamy na Facebooku. W komentarzach doprecyzowano, że dla wszystkich kominy dostępne będą "w następnej kolejności". Terminu jednak nie podano.
W gronie mających pierwszeństwo może zastanawiać brak obecności dzieci. W końcu naukowcy już dowiedli, że smog negatywnie działa na najmłodszych. Osłabia ich możliwości intelektualne i jest przyczyną wielu chorób dróg oddechowych. Pyły zawieszone są ciężkie i w większości znajdują się blisko podłoża. A dzieci ze względu na niższy wzrost są bardziej narażone na ich wpływ. Kolejnym problemem jest to, że smog uderza w młode organizmy, które jeszcze się rozwijają, powodując osłabienie tego rozwoju.
Urząd tłumaczy, że "lekarze nie rekomendują noszenia chust i masek dzieciom do 10 roku życia, gdyż do tego czasu rozwijają się płuca". Dzieci już oddychają mniejszą ilością powietrza, a chusta może być dodatkową przeszkodą. Zakrywanie twarzy i uniemożliwienie pełnego oddychania - o ile uznamy, że w zanieczyszczonym powietrzu to coś pożądanego - może więc przynieść negatywne skutki. Podkreśla to też PZH na swojej stronie internetowej:
"W przypadku dzieci oraz osób przewlekle chorych na choroby układu oddechowego (w tym na astmę, alergię oraz POCHP), cierpiących na niewydolność oddechową i problemy z układem krążenia, możliwość zastosowania masek antysmogowych powinna być bezwzględnie skonsultowana z lekarzem, który przekaże odpowiednie zalecenia co do zasad i czasu ich stosowania. Zastosowanie masek antysmogowych bez konsultacji z lekarzem w niektórych przypadkach (np. znaczące utrudnienie oddychania, nieskuteczne odprowadzanie dwutlenku węgla i wilgoci, brak szczelności lub mała skuteczność w redukcji zanieczyszczeń) może powodować znacznie groźniejsze skutki zdrowotne niż wdychanie przez krótki czas zanieczyszczonego powietrza atmosferycznego".
Gdy urząd po raz pierwszy poinformował o planach rozdawania chust, w komentarzach zrobiło się gorąco. "Dlaczego jest dyskryminacja dzieci, mężczyzn, kobiet niebędących w ciąży?", "Seniorzy jak zawsze pod większą ochroną niż młodzi" - pisali niektórzy. I od razu dostawali ripostę:
"Każdy niech zadba o swoje zdrowie i swoich dzieci - można zamiast piwa, papierosów, niepotrzebnych słodyczy kupić maskę i nie liczyć aż coś z nieba spadnie…".
Nie zabrakło nawet politycznych prztyczków, a oburzeni, domagający się chust dla każdego, szybko zostali nazwani "roszczeniowymi". Sprawa nie wydaje się jednak taka prosta. Trudno nie zrozumieć tych, którzy oczekują szybkiej i powszechnej interwencji miasta w tak palącej sprawie. Problem smogu nie jest nowy, tymczasem urząd, chociaż wreszcie działa, to jednak przesadnie się nie spieszy, skoro partiami rozdaje podstawową ochronę.
Dotychczas w miastach więcej było prywatnych inicjatyw: billboard pochłaniający zanieczyszczenia czy promocje dla pasażerów. Na dodatek, jak zwracają uwagę eksperci, więcej w tym reklamy niż pożytku dla społeczeństwa. Oczywiście są dotacje na wymianę pieców, ale mieszkańcy, których do nie dotyczy, bezpośredniej pomocy nie otrzymują. Owszem, każdy może zadbać o siebie i zakupić filtr wraz z bardziej zaawansowaną maską, ale zrozumiałe jest też, że liczy się na pomoc władz.
Rozdawanie ochronnych chust przez urzędy można oceniać różnie. Pozytywnie - bo w końcu coś się dzieje i obywatele nie są zostawieni sami sobie. Krytycznie - bo władze mają narzędzia i możliwości, by zapobiegać i walczyć z przyczynami, a nie skutkami.