Unijne pieniądze na amunicję nie dla Polski. Dostaniemy tylko 0,4 proc.
Komisja Europejska zdecydowała o przekazaniu 500 mln euro. Pieniądze te mają zwiększyć europejski potencjał w zakresie produkcji amunicji. 18,5 proc. z przyznanej kwoty trafi do firm niemieckich, a 5,4 proc. do Węgier. Polska otrzyma jedynie 0,4 proc.
16.03.2024 20:57
Zastrzyk gotówki ma – według Komisji Europejskiej – wspomóc europejskie koncerny zbrojeniowe i umożliwić im rozwinięcie produkcji amunicji. Ma to doprowadzić do sytuacji, gdy na koniec 2025 roku Europa będzie w stanie wytwarzać 2 mln pocisków artyleryjskich rocznie.
Polska zbrojeniówka praktycznie bez wsparcia
Kontrowersje budzi jednak podział środków, w wyniku którego wsparcie otrzyma tylko jedna polska firma. Europejska pomoc dla polskiego przemysłu zbrojeniowego ograniczy się do 0,4 proc. ogólnej puli, co przekłada się na 2,1 mln euro.
Europejska amunicja ma trafić do magazynów sił zbrojnych krajów Europy, ale także wspomóc walczącą Ukrainę.
Zobacz także: Te czołgi sieją spustoszenie. Ile z nich rozpoznasz?
Ta ostatnia kwestia nabiera kluczowego znaczenia w sytuacji, gdy zużycie amunicji przez Ukrainę znacząco przewyższa jej zdolności produkcyjne, a używane obecnie systemy artyleryjskie wymagają amunicji "zachodnim" kalibrze 155 mm, zamiast powszechnego w Rosji i krajach stosujących jej uzbrojenie kalibru 152 mm.
Przykłady amunicji 155 mm produkowanej w Europie
Dotychczasowa europejska pomoc obejmuje amunicję wszelkiego rodzaju. Najprostszą i najtańszą kategorię reprezentują pociski takie, jak niemieckie DM121, o ograniczonej celności i zasięgu ok. 30 km.
Wyższą półkę reprezentują pociski o zwiększonym zasięgu, jak M1711A1. Jest on osiągany poprzez gazogenerator – nie jest to napęd, ale moduł odpowiedzialny za wytwarzanie gazu, który redukuje zawirowania powstające za lecącym pociskiem. Przekłada się to na większy o ok. 25-30 proc. zasięg, który jednak jest okupiony nieco mniejszą masą ładunku wybuchowego.
Najwyższą półkę europejskiej amunicji stanowią pociski, które są w stanie samodzielnie poszukiwać celu, jak Bonus czy SMArt 155.
Pocisk ten w określonym miejscu uwalnia subamunicję, która – opadając na spadochronie – poszukuje za pomocą radaru i sensora podczerwieni celu o określonych parametrach. Dzięki temu jest w stanie naprowadzić się np. na czołg i precyzyjnie uderzyć w jego górny, najsłabszy pancerz. W przypadku, gdy subamunicja nie odnajdzie żadnego celu, ulega samozniszczeniu.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski