Tik Toka używam od dawna. Jestem na niego za stary, ale w ogóle mi to nie przeszkadza
Tik Tok to aplikacja, którą uwielbiają młodzi. Jest tak zbudowana, by wręcz odstraszać starszych użytkowników. I bardzo dobrze. Pojawiające się narzekania to sygnał zmiany pokoleniowej w internecie.
Tik Tok to fenomen. Muzyczna aplikacja, w której się tańczy, wygłupia, śpiewa (albo śpiewanie udaje) czy robi dziwne sztuczki. Wszystko w ramach trwający kilka, kilkanaście sekund klipów. Łatwo się nauczyć jej obsługi, ale na poznanie niuansów i zawiłości trzeba poświęcić nieco czasu. Przy tworzeniu kilkunastosekundowych filmików można użyć sporo filtrów, trików montażowych i podkładów muzycznych. Nie mówiąc o opracowaniu mniej lub bardziej złożonej choreografii.
I młodzi ludzie to kochają. Widać to choćby po statystykach wieku. Aż 65 proc. korzystających z Tik Toka to osoby między 13 a 15 rokiem życia. Prawie co szósty "tiktoker" ma mniej niż 13 lat. Wyjątkowym zaskoczeniem jest natomiast rozdział ze względu na płeć - według agencji GetHero, 95 proc. osób identyfikuje się jako kobiety.
Tak, Tik Tok to zdecydowanie enklawa młodych. I to widać także po narracji, jaką niektórzy próbują narzucić. Pojawiają się bowiem istotne artykuły, wskazujące realne problemy platformy. Jak na przykład zbyt sugestywne nagrania niepełnoletnich użytkowników, które mogą wystawić je na żer seksualnych drapieżników. To słuszna uwaga i coś, na co sami administratorzy muszą zwrócić uwagę.
Ale nazywanie Tik Toka rakiem czy końcem cywilizacji jest grubym przegięciem.
"Nie dla mnie" nie znaczy "złe"
"Simpsonowie" to serial, którego pojedyncze kadry dostarczyły internetowi surowiec do stworzenia masy memów. Jeden z moich ulubionych to fragment gazety, w której znajduje się zdjęcie Abe’a Simpson, ojca głównego bohatera, z podpisem "starzec krzyczy na chmurę". Bawi mnie to niezmiernie, bo kojarzy mi się z ludźmi, którzy namiętnie utyskują na młode pokolenie i całkiem nieironicznie używają frazy "ech, kiedyś to było!".
I ten mechanizm widzę, kiedy pisze się o Tik Toku. Ja mam inne zdanie. Z apki korzystam bardzo sporadycznie, ale znam ją od czasów, kiedy nazywała się jeszcze Musical.ly. I chociaż niespecjalnie mnie bawi, po przemyśleniu doszedłem do kilku wniosków.
Po pierwsze, to nie dla mnie. Obawiam się, że jestem za stary na Tik Toka, aby zostać jego fanatykiem. Tworzone tam treści nie trafiają do mnie, mijają się z moimi zainteresowaniami, może też są nieco za szybkie i efemeryczne. Ale to nie znaczy, że są złe same w sobie. Po prostu Tik Tok ma nieco inny język niż inne platformy społecznościowe, który nie musi, a nawet nie powinien nawet, trafiać do każdego.
Dlaczego młodzi tam uciekli? Właśnie przez skolonizowanie Facebooka przez starsze pokolenie, które postuje memy ze smaczną kawusią i daje "serduszka" pod zdjęciami swoich pociech. Równie dobrze mogliby odprowadzać 15-latków pod szkołę - taki sam wstyd.
Po drugie, Tik Tok jest świeży. Przebywanie w tym serwisie było jak wyjście z naprawdę zatęchłej piwnicy. Nagle nikt nie kłócił się o 500+, chemtrailsy czy zawartość szczepionek. Nie byłem ani atakowany "g...noburzami" z każdej strony, ani toksycznymi komentarzami na jakieś absurdalnie błahy temat. Życie stało się piękniejsze, gdy nie musiałem czytać homofobicznych czy obskuranckich rantów ludzi sfrustrowanych swoich życiem.
Zapomniał wół…
Po trzecie, czemu służy taka dosadna krytyka i używanie górnolotnych słów? Moja złośliwa natura nie może sobie pozwolić na to, by nie odnieść się do pewnego tekstu w sieci.
"(...) na TikToku łatwiej jest natrafić na wideo wydurniających się przed obiektywem dzieciaków, pseudo-śmieszne żarty czy wręcz wyuzdane pozy, niż na klip, które można by opisać przymiotnikami "ciekawy", o "wartościowy" nie wspominając” - czytamy.
Słowo "ciekawe" inaczej rozumie 500 milionów userów aplikacji. Co do wartościowości zaś, uważam, że to bardzo dobrze, że łatwo na Tik Toku trafić na wydurniające się dzieciaki. One nie muszą tworzyć wartościowych treści. Są na tym etapie swojego życia, który nie wymaga od nich produktywności, kreatywności i 40 godzin pracy w tygodniu. To jest właśnie problem osób krytykujących młodzież.
Ich umysły są już sformatowane źle pojmowaną dorosłością, która nakazuje czerpanie benefitów z każdej aktywności, także tej pozazawodowej. Nie robimy czegoś, bo mamy na to ochotę. Robimy coś, by się rozwijać, usprawniać i ulepszać, inaczej źle się czujemy ze sobą. A nie powinnyśmy. Tak samo jak przerzucać tę kapitalistyczną narrację produktywności na dzieciaki, które chcą się po prostu dobrze bawić.
Przypomnijmy sobie po prostu, co my robiliśmy, mając te 13, 14 czy 15 lat. Czy każda nasza rozrywka była związana ze zdobywaniem wiedzy? A czy oglądanie telewizji, ulubiona rozrywka Polaków, to w wiekszości seanse wartościowych filmów dokumentalnych? Oraz - czy jako dorośli faktycznie chcemy karcić młodzież, wypominając, że w ich czasie wolnym, między odrabianiem lekcji i czytaniem lektur, robią głupoty?
Ja nie wkręciłem się w Tik Toka. Ale nie uważam go za cyfrowe wcielenie plagi egipskiej. Zamiast tego zostawiam go użytkownikom, którzy chcą się nim posługiwać i nim bawić. Ja na chmury krzyczeć nie zamierzam.