Najdziwniejsze rzeczy, które kiedyś spadły z nieba. Było nawet złoto
Odnalezienie pod Bydgoszczą niezidentyfikowanego obiektu o wojskowym pochodzeniu wywołało falę domysłów i spekulacji, próbujących wyjaśnić, co tak naprawdę spadło z nieba. Zanim wykaże to prowadzone śledztwo warto jednak przypomnieć, że różne obiekty spadają z nieba od lat. Niekiedy również te, których upadku nikt się nie spodziewał, jak spadająca do ogródka bomba atomowa czy deszcz ze sztabek złota.
28.04.2023 | aktual.: 28.04.2023 17:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pocisk, dron czy może jeszcze coś innego? Niepokojące znalezisko spod podbydgoskiego Zamościa rozpala wyobraźnię. Warto jednak pamiętać, że – niekiedy bez wiedzy czy celowego działania ludzi – z nieba spadają bardzo różne obiekty.
Bomba jądrowa w ogródku
Prawdopodobnie najbardziej spektakularnym przykładem jest bomba atomowa, która wylądowała na posesji państwa Greggów w efekcie prowadzonej przez amerykańskie lotnictwo operacji Snow Flurry.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Były to transatlantyckie loty, podczas których załogi bombowców symulowały jądrowy atak na ZSRR. W czasie jednego z nich bombardier z załogi bombowca B-47 Stratojet omyłkowo pociągnął za dźwignię awaryjnego zrzutu bomby Mark 6.
Zobacz także: Rozpoznasz te myśliwce i bombowce?
3,9-tonowy ładunek spadł na zamknięte drzwi komory bombowej, wyłamał je, po czym uderzył w stojący w ogrodzie w miejscowości Mars Bluff domek dla dzieci, który pan Gregg zbudował dla swoich córek.
Szczęście w nieszczęściu polegało w tym przypadku na tym, że bomba nie była uzbrojona. W rezultacie wybuch pochodził wyłącznie z umieszczonego w niej, niewielkiego konwencjonalnego ładunku wybuchowego, służącego do inicjowania reakcji łańcuchowej. Wystarczyło to do zranienia kilku osób i powierzchniowego skażenia promieniotwórczego okolicy, jednak ochroniło ją przed losem Hiroszimy.
Sowiecki myśliwiec na dachu domu
Równie nietypowe zdarzenie – choć niestety z tragicznym finałem – miało miejsce ponad 30 lat później w Europie. W lipcu 1989 roku pułkownik Nikołaj Skuridin ze stacjonującego wówczas w Bagiczu 871 Sewastopolskiego Pułku Myśliwsko-Szturmowego, wystartował swoim MiG-iem 23 do treningowego lotu.
Niedługo po starcie odnotowano poważne problemy z silnikiem, więc pilot – zgodnie z procedurą – katapultował się. Niedługo później został szczęśliwie odnaleziony przez śmigłowiec ratunkowy, a kontrola lotów uznała, że samolot spadł do morza.
Tymczasem silnik pozbawionego pilota MiG-a 23 podjął normalną pracę, awionika samolotu ustabilizowała go i maszyna równym kursem skierowała się na zachód, wywołując alarm przeciwlotniczy w Niemczech i Francji. Samolot przeleciał nad sporą częścią Europy.
Zakładano, że spadnie bezpiecznie do morza, jednak ostatecznie na skutek braku paliwa maszyna spadła na belgijskie miasteczko Kortrijk. W gruzach zniszczonego przez samolot domu zginął wówczas 19-latek.
Sztabki złota nad Jakuckiem
Wśród spadających z nieba przedmiotów znalazło się także złoto. 15 marca 2018 roku – co szczegółowo opisuje The Siberian Times – z syberyjskiego nieba spadało czyste złoto, na dodatek w foremnych sztabkach. Tony kruszcu o wartości, jak pieczołowicie wyliczono, 378 mln dolarów, spadły wówczas na pas startowy lotniska w Jakucku.
Jak się okazało, deszcz cennego ładunku pochodził z samolotu An-12. Ta ciekawa maszyna została zaprojektowana w połowie XX wieku z myślą o przewozach pasażerskich, ale z rozwiązaniami technicznymi typowymi dla maszyn transportowych. W tej właśnie roli samolot sprawdzał się najlepiej, dysponując stosunkowo dużą mocą silników w porównaniu do masy.
15 marca jeden z Antonowów miał wywieźć z Jakucka urobek jednej z kopalni złota, jednak ładunek prawdopodobnie przemieścił się (inna wersja wskazuje na uszkodzenie ładowni samolotu) i wyłamał drzwi ładowni, wypadając z wysokości na ziemię. Samolot wylądował na pobliskim lotnisku w Maganie, a jego ładunek został szybko zlokalizowany i zabezpieczony.
Balon meteorologiczny z Roswell
Spośród przedmiotów, które spadły z nieba na ziemię, największe znaczenie miał – prawdopodobnie – pewien balon meteorologiczny, który 2 lipca 1947 roku został zaobserwowany na niebie przez jednego z mieszkańców amerykańskiego miasteczka Roswell.
Kilka dni później na okolicznej farmie odnaleziono tajemniczy przedmiot, który został zabezpieczony przez wojsko z okolicznej bazy Roswell Army Air Field (obecnie Walker Air Force Base). Bałagan informacyjny i sprzeczne komunikaty, wydawane wówczas przez wojsko sprawiły, że w całej sprawie szybko zaczęto doszukiwać się drugiego dna i jakiegoś spisku.
Banalne znalezisko zaczęło żyć własnym życiem, balon meteorologiczny był opisywany początkowo jako tajna broń Sowietów, a potem jako wrak statku kosmicznego. O sprawie szybko jednak zapomniano - Roswell stało się sławne dopiero pod koniec lat 70., kiedy media zaczęły przypominać wydarzenia sprzed wielu lat, zaszczepiając w popkulturze trwającą do dziś modę na UFO i zjawiska paranormalne.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski