"Super F-22" i dwusilnikowy F-35, czyli F-55. Trump zapowiada nowe samoloty
Po ogłoszeniu nazwy samolotu F-47, powstającego w ramach programu NGAD, Donald Trump zapowiada kolejne maszyny dla amerykańskiego lotnictwa. Amerykański prezydent ogłosił w Katarze zamiar zmodernizowania F-22, a także zbudowania samolotu F-55, czyli dwusilnikowej wersji F-35.
Prezydenckie zapowiedzi dotyczą dwóch typów samolotów, eksploatowanych obecnie przez amerykańskie siły powietrzne. Pierwszym z nich jest F-22 Raptor. Myśliwiec przewagi powietrznej ma – według Donalda Trumpa – doczekać się poważnej modernizacji, w wyniku której powstanie "Super F-22".
Deklaracja prezydenta USA stoi w sprzeczności z dotychczasowym stanowiskiem Pentagonu, który rozpoczął już proces stopniowego wycofywania Raptorów. Maszyny te, choć są konstrukcją ponad 30-letnią, nadal górują nad potencjalnym przeciwnikiem. Dowodzą tego m.in. nieoficjalne informacje, dotyczące działań Raptorów nad Syrią.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Sprawdzam" - Huawei Watch 5
Mimo tego wiek samolotu, a zwłaszcza jego awioniki, sprawiają, że ewentualne modernizacje byłyby bardzo kosztowne. Przy niewielkiej liczbie wyprodukowanych (łącznie z prototypami powstało 196 samolotów) i jeszcze mniejszej pozostających w służbie F-22 czyni to całe przedsięwzięcie nieopłacalnym.
Donald Trump zapowiada Super F-22
Tym bardziej, że F-22 nie są produkowane od 2011 roku, ich linia produkcyjna została rozmontowana, a wiek samolotów generuje rosnące koszty związane z eksploatacją.
W takiej sytuacji zapadła decyzja o stopniowym wycofywaniu tych maszyn i docelowym zastąpieniu ich rezultatem programu NGAD, czyli samolotem F-47. Dlatego wypowiedź Donalda Trumpa, zapowiadającego poważną modernizację (co wiązałoby się z pozostawieniem tych maszyn w służbie), jest tak zaskakująca.
F-22 jest najpiękniejszym myśliwcem na świecie, ale zamierzamy stworzyć Super F-22, który będzie jego bardzo nowoczesną wersją.
F-55, czyli dwusilnikowa wersja F-35
Drugim samolotem zapowiedzianym przez amerykańskiego prezydenta jest F-55. Pod nazwą tą kryje się dwusilnikowy wariant F-35, który – po przebudowie – ma stać się samolotem generacji 5+ i oferować 80 proc. możliwości F-47, czyli maszyny zaliczanej do 6. generacji. Aktualnie użytkowane maszyny tego typu są produkowane w trzech wersjach:
- F-35A – wariant podstawowy, na bazie którego powstała izraelska wersja F-35I;
- F-35B – wariant pionowego startu i lądowania;
- F-35C – wariant pokładowy, przeznaczony dla lotniskowców.
Dodanie drugiego silnika wiązałoby się prawdopodobnie ze zwiększeniem udźwigu samolotu, a tym samym ilości przenoszonego uzbrojenia, zwiększeniem zasięgu i – być może – poprawą osiągów związanych z dynamiką lotu. Kwestie te nie zostały przez Donalda Trumpa w żaden sposób rozwinięte, a pomysł został podsumowany krótkim stwierdzeniem:
F-35 ma jeden silnik. Nie lubię pojedynczych silników.
Ponieważ prezydenckiej deklaracji nie towarzyszą żadne szczegóły techniczne, pozostawia ona szerokie pole do spekulacji. Dodanie drugiego silnika do samolotu, przez długie lata projektowanego jako jednosilnikowy, oznacza bardzo poważną zmianę i zaangażowanie zasobów porównywalnych z projektowaniem nowej maszyny.
Nie wiadomo również, czy deklaracje dotyczą – czego nie można wykluczyć – wyobrażeń amerykańskiego prezydenta na temat przyszłościowego sprzętu sił powietrznych, czy może odnoszą się do faktycznie prowadzonych prac, związanych z poważną modernizacją amerykańskich samolotów bojowych.