Śmierć na pokładzie samolotu. Nie pomogła akcja reanimacyjna
Śmierć na pokładzie samolotu lecącego z East Midlands do Łodzi. Jeden z pasażerów, który był w Anglii odwiedzić syna, zasłabł i stracił przytomność podczas drogi powrotnej do Polski. Pomimo akcji reanimacyjnej mężczyzna zmarł.
05.09.2019 10:14
Dramatyczne sceny rozegrały się we wtorek, 3 września na pokładzie samolotu linii Ryanair lecącego z East Middlands w Anglii do Łodzi. Jeden z pasażerów zasłabł i stracił przytomność podczas lotu. W tej sytuacji konieczne było awaryjne lądowanie. Niestety, mimo akcji reanimacyjnej, mężczyzny nie udało się uratować.
68-letni mężczyzna był w Anglii odwiedzić swojego syna. Podczas powrotnego lotu do Polski, około godziny 21:00 pasażer stracił przytomność. Na pomoc ruszyła załoga Ryanair’a, a pilot podjął decyzję o awaryjnym lądowaniu w Poznaniu.
"Stewardessa pytała, czy jest na pokładzie lekarz lub pielęgniarka i zgłosiła się jedna z pasażerek. Wtedy położono nieprzytomnego pana na podłodze między siedzeniami" - relacjonuje dramatyczne wydarzenia jedna z pasażerek.
Po awaryjnym lądowaniu, na miejscu pojawili się ratownicy, którzy kontynuowali akcję reanimacyjną. Niestety nie zakończyła się ona szczęśliwie.
Z powodu tragicznego zdarzenia samolot nie dotarł do Łodzi na czas. Spowodowało to spore utrudnienia. Pasażerowie późnym wieczorem zostali przetransportowani do Łodzi autokarami.
"Siedzieliśmy w samolocie dwie godziny!" - denerwuje się jedna z pasażerek. "Dopiero po naszych prośbach podstawiono autokary, które zawiozły nas do Łodzi" - dodała.
Rzeczniczka prasowa Portu Lotniczego im. Władysława Reymonta w Łodzi poinformowała, że pasażerowie nie udali się do miejsca docelowego samolotem, ponieważ skończył się czas pracy pilotów.
Z powodu awaryjnego lądowania lot z Łodzi do Anglii, który miał się odbyć we wtorek o godz. 22:15, został przesunięty na środę na godzinę 12:00. 45 ze 189 pasażerów spędziło noc w hotelu na koszt przewoźnika, pozostali prawdopodobnie wrócili do domów