Samoloty zmierzające do Europy przyśpieszyły. Prąd strumieniowy skraca loty
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Samoloty latające nad Atlantykiem znacznie przyśpieszyły i docierają do miejsc docelowych nawet o godzinę wcześniej. Sprawcą tego przyśpieszenia jest potężny prąd strumieniowy, który umiejętnie wykorzystany sprawia, że maszyny poruszają się nawet o ok. 300 km/h szybciej niż zazwyczaj. Towarzyszą mu też pewne wyzwania, które mogą wpłynąć na bezpieczeństwo lotu.
Na portalu X (dawniej Twitter) rzecznik PLL LOT Krzysztof Moczulski poinformował, że Dreamliner PLL LOT przyleciał z Newark do Warszawy w rekordowo krótkim czasie. Jak zaznaczył, "po wlocie w szczelinę jetstreamu osiągał GS do 665 kts. (1230 km/h) i doleciał do Warszawy godzinę przed czasem rozkładowym". W praktyce oznacza to, że leciał z prędkością porównywalną do prędkości dźwięku, która wynosi ok. 1225 km/h.
Prąd strumieniowy napędza samoloty
Serwis telewizji informacyjnej CNN zwrócił uwagę, że podobna sytuacja dotyczyła również innych transatlantyckich lotów. Przykładowo, lot American Airlines 106 z lotniska Nowy Jork-John F. Kennedy do londyńskiego Heathrow, który odbył się 1 listopada, był krótszy o 54 minuty i łącznie trwał sześć godzin i siedem minut. Samolot osiągnął maksymalną prędkość 1252 km/h. Z kolei lot Delta 186 z Los Angeles do Londynu, również zrealizowany 1 listopada, był krótszy o 30 minut niż zazwyczaj, a maszyna w niektórych momentach leciała z prędkością sięgającą 1223 km/h.
Jak wyjaśnia CNN, samoloty podróżujące w ostatnich dniach osiągały prędkość do 1252 km/h, czyli nieco ponad 320 km/h więcej niż w przypadku normalnych prędkości przelotowych. Odpowiedzialność za to ponosi potężny prąd strumieniowy (ang. jet stream), który przenosi z zachodu na wschód olbrzymie masy powietrza w atmosferze ziemskiej. Ze strony internetowej Polskich Łowców Burz można dowiedzieć się, że tak naprawdę to "silny wiatr skoncentrowany we względnie wąskim strumieniu, o orientacji prawie zawsze poziomej, występujący w wyższych partiach troposfery".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O występowaniu prądu strumieniowego można mówić, "gdy prędkość wiatru w jego strumieniu przekracza 30 m/s". Warto również zaznaczyć, że pozycja, kierunek oraz intensywność prądów strumieniowych ulegają zmianom każdego dnia.
Zdaniem meteorolożki CNN Sary Tonks obecnie obserwowanie przyśpieszenie wiatrów ma wiązek z orkanem Ciaran, który dotarł już do Europy i towarzyszącym mu obniżeniem temperatur. Tonks wyjaśniła, że w tym tygodniu nad Stany Zjednoczone dotarły strumienie zimnego powietrza, co zwiększyło różnicę temperatur między USA a Oceanem Atlantyckim. Ta różnica miała kluczowy wpływ na prędkość prądu strumieniowego.
Były pilot John Nance w rozmowie z ABC News przyznał, że prąd strumieniowy nie jest widoczny dla pilotów, ale meteorolodzy mogą oszacować, gdzie się znajduje i w przybliżeniu określić prędkość, z jaką się porusza. Wiedza na jego temat pomaga właściwie umiejscowić samolot i wykorzystać zalety tego zjawiska do skrócenia lotu.
Nance dodał, że podczas takiej podróży pasażerowie mogą odczuwać niewielkie turbulencje. Prąd strumieniowy jest zazwyczaj korzystny w przypadku lotów z zachodu na wschód (o ile pilotowi uda się go właściwie wykorzystać) i pozwala skrócić je nawet o godzinę, ale może być też źródłem poważnych wyzwań.
W skrajnych przypadkach istnieje nawet ryzyko zmniejszenia planowanych rezerw paliwa samolotu. Maszyna walcząca z silnym wiatrem może spalić więcej paliwa, niż planowano. Samolot nie będzie miał go wystarczająco dużo, aby dotrzeć do miejsca przeznaczenia z wymaganymi minimalnymi rezerwami. Jego piloci zmuszeni będą do wykonania międzylądowania i uzupełnienia zapasów paliwa.
Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski