Ile kosztował bilet na pociąg w przedwojennej Polsce?
W przedwojennej Polsce środkiem transportu prawdziwie masowym nie był samochód, ani tym bardziej samolot. Taki status miał tylko pociąg. W 1935 r. Polskie Koleje Państwowe przewiozły zawrotną liczbę 144 mln pasażerów. Dwa lata później było to już 211 mln. Polacy nie mieli wyjścia: musieli podróżować koleją. Ale czy byli to w stanie robić, bez rujnowania domowych budżetów?
Pasażerowie przy kasie biletowej mieli większy wybór niż obecnie. Poza klasą pierwszą i drugą była jeszcze trzecia. Najbardziej zatłoczona, najmniej komfortowa (drewniane ławki), ale też… pogardliwie oceniana jako rozwiązanie dla biedoty. I to tak często, że Konstancja Hojnacka, autorka popularnego poradnika Współżycie z ludźmi. Kodeks towarzyski była zmuszona tłumaczyć:
Podróżowanie trzecią klasą nie jest ani wstydem, ani poniżeniem. Inna rzecz, że może być mniej wygodne, aniżeli na wyścielanych miejscach.
W cenie biletu można było zabrać bagaż, ale w tej kwestii obowiązywały ścisłe limity. Jeden bilet uprawniał tylko do 25-kilogramowego, podręcznego pakunku. Cięższy ekwipaż należało przewozić za dodatkową opłatą w wagonie bagażowym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Duże inwestycje w kolej oraz jej rosnący z roku na rok standard odbijały się na cenach biletów. W żadnym razie nie było tanio.
Pasażer jadący w 1939 r. z Krakowa do Warszawy pociągiem osobowym musiał zapłacić za bilet w trzeciej klasie blisko 17 zł. Druga klasa była co do zasady o 50 proc. droższa, cena rosła więc do 25 zł. Wreszcie klasa pierwsza i podwyżka o 100 proc. – co dawało niemal 34 zł.
Wartość przedwojennej złotówki była oczywiście inna niż tej dzisiejszej. W przybliżeniu kwoty można pomnożyć przez dziesięć, by uzyskać sumy w obecnych pieniądzach. Tak więc przejazd na drewnianej ławce kosztował aż 170 zł, a na "wyścielanych miejscach" – nawet 340! Luxtorpeda to już zaś 400 zł.
Poznaniak pragnący załatwić coś w stolicy wydawał odpowiednio 14 zł, 21 zł lub prawie 28 zł, jeżeli szczególnie cenił sobie wygodę podróżowania. Tymczasem mieszkaniec Lwowa za podróż trzecią klasą płacił aż 20 zł, za drugą 30, a za pierwszą 40. Od 200 do 400 dzisiejszych złotych, by dotrzeć do Warszawy!
Dłuższe trasy były odpowiednio droższe. W efekcie, gdy krakus zamarzył o odwiedzeniu na przykład Wilna w zależności od wybranej klasy czekał go wydatek od 28 do przeszło 56 zł.
Batiar jadący ze Lwowa do Torunia musiał wysupłać od 27 do 54 zł. To jednak jeszcze nic w porównaniu na przykład do ceny biletu trzeciej klasy w pociągu z Warszawy do Budapesztu, który kosztował ponad 55 zł. Pierwsza klasa to zaś już 110 zł (1100 w dzisiejszych pieniądzach!).
Pospiesznie wielokrotnie i ze zniżką
W przypadku pociągów pospiesznych na trasie z Krakowa do Warszawy należało doliczyć jeszcze w III klasie 4,6 zł. Ze Lwowa do Torunia 6,8 zł, a z Krakowa do Wilna 7,4 zł. W pierwszej zaś odpowiednio: 9,2, 13,6 oraz aż 14,8 zł.
Bilety miesięcznie kosztowały 12-krotność, a tygodniowe 3-krotność ceny biletu na danej trasie. Jeżdżący na gapę musieli liczyć się z karami wynoszącymi 200 proc. ceny biletu.
Jeżeli chodzi o zniżki, to dzieci do lat czterech jeździły za darmo, a te w wieku od 4 do 10 lat za połowę ceny. Na szczególne względy mogli liczyć również weterani powstania styczniowego, którzy płacili jedynie 20 proc. ceny biletów.
Młodzież szkolna musiała się zadowolić 33-procentową bonifikatą. To samo tyczyło się bezrobotnych poszukujących pracy czy niezamożnych chorych na… wściekliznę, którzy jechali na leczenie.
56 godzin pracy na bilet do Warszawy
O tym, że podróże koleją w przedwojennej Polsce nie były dostępne dla każdego świadczy samo porównanie cen biletów z poziomem zarobków. Górnik na Śląsku dostawał średnio 1,23 zł za godzinę pracy. W efekcie, aby dojechać z Katowic do Warszawy drugą klasą pociągu osobowego musiał fedrować 18,5 godziny.
Jego kolega pracujący w przemyśle drzewnym był w nawet gorszej sytuacji. Z zarobkami w wysokości 41 gr na godzinę on tyrał na taki sam bilet niemal 56 godzin. A jeśli chciał też wrócić do domu, to już 112 godzin – a więc prawie trzy tygodnie.
Dla porównania dzisiaj bilet na Pendolino kosztuje na tej trasie (w zależności od tego z jakim wyprzedzeniem go kupimy) od 49 do 150 zł. Sami policzcie ile godzin musicie na niego pracować. Pociągiem TLK pojedziemy rzecz jasna jeszcze taniej.
Podróż z przerwą na odpoczynek
Należy jeszcze podkreślić, że w przedwojennej Polsce bilety były sprzedawane nie tyle na dany pociąg, co raczej na konkretną trasę. W efekcie, jak podawał przeznaczony dla poborowych Wojska Polskiego Kalendarz żołnierza na rok 1936:
Bilet na przestrzeni do 150 km ważny jest przez jedną dobę. Każde rozpoczęte następne 200 km przedłużają ważność biletu o następną dobę. Tak więc bilet z Warszawy do Zbąszynia (379 km) ważny jest 3 doby.
Na dłuższych trasach przewidywano również możliwość przerwania podróży i wznowienia jej bez dodatkowych opłat:
(…) ale tylko, gdy [podróżny] przebywa przestrzeń powyżej 150 km, przy czym od 151 km do 350 km można podróż przerwać 1 raz, zaś od 351 km – 2 razy. Więcej jak dwa razy nie wolno przerywać podróży.
Pasażer w przypadku przerwania podróży był zobowiązany do zgłoszenia się na stacji do dyżurnego ruchu, który robił na bilecie "odpowiednią adnotację". Jednocześnie, jeżeli wybrany akurat pociąg nie dojeżdżał do stacji docelowej, to przesiadka nie zmniejszała gwarantowanej liczby przerw w podróży.
Bibliografia
- Dwudziestolecie komunikacji w Polsce Odrodzonej, pod red. Stanisława Faechera i Stanisława Petersa, Kraków 1939.
- Hojnacka K., Współżycie z ludźmi. Kodeks towarzyski, Żnin 1939.
- Schrentz J., Jak tanio podróżować koleją po Polsce, Warszawa 1933
- Kalendarz Informacyjny dla Urzędników Państwowych na Rok 1939, red. Józef de Meksz, Warszawa 1939.
- Kalendarzyk Żołnierza na rok 1936, Warszawa 1936.
- "Kurier Poznański" 1939, nr 173.
- Mały Rocznik Statystyczny 1939, Warszawa 1939.
- Marcin Piasecki, 1500 zł za bilet na Pendolino sprzed wojny, rp.pl 31 grudnia 2014. [dostęp: 16.02.2020]
Twórz treści i zarabiaj na ich publikacji. Dołącz do WP Kreatora