"Koktajle pestycydowe" rosnącym zagrożeniem. Wykorzystanie tych substancji w rolnictwie drastycznie wzrasta
Od 1990 wykorzystanie pestycydów na świecie wzrosło o 80 proc., w Polsce w ciągu 20 lat - aż trzykrotnie. Choć pestycydy szkodzą owadom, roślinom, wodzie, glebie i ludzkiemu zdrowiu, UE w strachu przed rolnikami wycofała się z planów, by ich użycie znacząco ograniczyć.
Pestycydy stworzono, by ułatwić pracę rolnikom i zapobiegać stratom w plonach. Jak to jednak często bywa, każdy medal ma dwie strony.
Po drugiej stronie znajduje się m.in. zdrowie ludzi (w tym wysokie ryzyko zatrucia przez osoby pracujące w rolnictwie). Każdego roku na całym świecie 385 mln ludzi choruje z powodu zatrucia pestycydami. Średnio około 11 tys. z tych zatruć kończy się śmiercią. Choć w największym stopniu dotyka to osoby żyjące na półkuli południowej, problem znany jest również w Polsce.
Według danych Narodowego Funduszu Zdrowia, w latach 2016-2017 odnotowano blisko 900 przypadków zatrucia z powodu stosowania środków chemicznej ochrony roślin, z czego 530 osób wymagało hospitalizacji.
Pestycydy są toksyczne nie tylko dla organizmów, przeciwko którym się je stosuje, ale i spokrewnionych z nimi gatunków. Z tego powodu są jedną z ważnych przyczyn spadku różnorodności biologicznej, która stanowi filar życia na Ziemi – także naszego. Pestycydy przyczyniają się też do drastycznego spadku liczby owadów zapylających i ptaków, a także wyjaławiania i zanieczyszczania gleby.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: SięKlika #27: Wielka Stopa i AI, Polacy nie chcą elektryków, E-mail z „Policji”, Bitcoin żyje!
"Koktajle pestycydowe"
Co istotne, substancje aktywne pestycydów zazwyczaj nie pozostają w miejscu, w którym zostały zastosowane. Mogą przenikać do gleby i wód gruntowych, unosić się w powietrzu lub być przenoszone przez wiatr. Niektóre z nich można wykryć ponad 1000 kilometrów od miejsca zastosowania.
– Świadczą o tym choćby badania z Niemiec i Austrii, w których obecność środków ochrony roślin stosowanych w rolnictwie, stwierdzono nawet w oddalonych od upraw parkach narodowych – opowiada Dorota Metera, ekspertka ds. rolnictwa ekologicznego i ochrony środowiska w rolnictwie Koalicji Żywa Ziemia, współautorka właśnie wydanego Atlasu Pestycydów.
Twórcy opracowania zwracają też uwagę, że pozostałości prawie 80 różnych pestycydów znaleziono w 83 proc. próbek wierzchniej warstwy gleby rolnej w Europie. Badanie prowadzone w 2018 r. wykazało zaś, że ponad 85 proc. przebadanych gleb rolnych w Polsce zawierało pozostałości pestycydów. Większość z nich - mieszanki dwóch lub większej liczby substancji czynnych.
– Nie ma żadnych prawnych wytycznych, jeśli chodzi o tzw. "koktajle pestycydowe", ponieważ badania toksykologiczne obejmują pojedyncze substancje. Z prawnego punktu widzenia produkt może mieć nawet 20 różnych pozostałości pestycydów. Ale jeśli żadna substancja nie przekracza normy, nie ma podstaw, żeby wycofać go ze sprzedaży – tłumaczy Artur Miszczak, doktor nauk rolniczych z Instytutu Ogrodnictwa PIB w Skierniewicach i kolejny ze współautorów Atlasu Pestycydów.
Coraz więcej pestycydów
Twórcy dokumentu wskazują, że globalne zużycie pestycydów wzrosło w latach 1990–2017 o ok. 80 proc. Dotyczy to także Polski, w której w ciągu ostatnich 20 lat ich sprzedaż została potrojona. Z kolei zużycie tzw. substancji czynnej wzrosło między 1991 a 2021 r. ponad sześciokrotnie. Najwięcej – ponad 10 kg/ha – stosuje się ich w uprawie jabłoni.
Efekt? W 2021 r. pozostałości pestycydów wykryto w 57,9 proc. wszystkich przebadanych próbek produktów żywnościowych w Polsce. Najczęściej wykrywano je w owocach (77,2 proc.) i warzywach (58,8 proc.). Odsetek próbek z partii towarów krajowych, które zostały wycofane z obrotu handlowego z powodu przekroczeń pozostałości środków ochrony roślin, wynosił zaś 3,8 proc.
Rolnictwo ekologiczne
– Dlatego należy dążyć do jak najszybszego ograniczania stosowania chemicznych środków ochrony roślin, promować i rozwijać alternatywne rozwiązania – dodaje Metera.
Alternatywne, znaczy jakie? To m.in. posiadanie zróżnicowanych upraw, stawianie na tradycyjne elementy krajobrazu rolniczego (miedze, pasy kwiatów, krzewów i drzew między polami) i płodozmian, czyli prowadzenie różnych upraw o różnej porze roku.
Właśnie to, zdaniem ekspertów stojących za Atlasem Pestycydów, jest sensowną odpowiedzią na wszechobecne monokultury, czyli wieloletnie uprawy na tym samym obszarze roślin jednego gatunku.
– Utrata różnorodności biologicznej, drastyczny spadek populacji owadów i degradacja gleb coraz bardziej zagrażają bezpieczeństwu żywnościowemu. Dlatego rolnictwo nie może degradować zasobów środowiskowych, od których jest bezpośrednio zależne. Konieczne jest więc przejście na praktyki od lat z powodzeniem stosowane w agroekologii i rolnictwie ekologicznym – podkreśla Joanna Maria Stolarek, dyrektorka Fundacji im. Heinricha Bölla w Warszawie, jednego z wydawców Atlasu Pestycydów.
Potrzeba zmian i poparcia
Jak zaznacza Stolarek, do tego potrzebne są jednak odpowiednie polityki publiczne i tworzenie rynków zbytu dla żywności produkowanej z poszanowaniem środowiska. Można to osiągnąć na wiele sposobów, m.in. dzięki zielonym zamówieniom publicznym (choćby żywności do szkół), inwestycjom w krótkie łańcuchy dostaw (co wesprze lokalność) czy wynagradzanie gospodarstw za pielęgnowanie środowiska.
Wykonane przez Ipsos w październiku 2023 r. badania opinii publicznej wskazują, że w Polsce zdajemy sobie sprawę z problemu. Ponad 80 proc. osób przyznało, że jest zaniepokojone wpływem pestycydów na zdrowie swoje i bliskich. Ten sam procent przebadanych osób zgodził się też ze stwierdzeniem, że pestycydy wywierają negatywny wpływ na środowisko.
"Nauka mówi jasno: musimy ograniczyć zużycie chemicznych pestycydów, by zachować bezpieczeństwo żywnościowe. Jednak, jak pokazują protesty rolników i rolniczek w całej Europie, wiążących zobowiązań do redukcji nie uda się przyjąć bez odpowiedniego wsparcia producentów mierzących się z niskimi cenami skupu produktów rolnych, rosnącymi kosztami produkcji i zadłużeniem" – podsumowują autorzy Atlasu Pestycydów.
Tymczasem już w listopadzie zeszłego roku europarlamentarzyści odrzucili w głosowaniu ważny cel, jakim było ograniczenie wykorzystania pestycydów o połowę do 2030 r. Był to jeden z pierwszych ukłonów, jakie wykonano wobec protestujących coraz bardziej niektórych grup rolniczych. Choć od tego czasu Komisja Europejska i/lub europosłowie wycofali lub rozwodnili kilka innych kluczowych zmian zaplanowanych w rolnictwie, protesty jedynie przybrały na sile.