Rosyjska zbrodnia wojenna. Miasto ostrzelane biednym kuzynem broni jądrowej

W sieci pojawiło się nagranie z ataku ma miejscowość Pisky położoną niedaleko Doniecka. Wykorzystano straszliwą broń termobaryczną. Wyjaśniamy zasadę jej działania.

Rosyjski ostrzał miasta Pisky bronią termobaryczną.
Rosyjski ostrzał miasta Pisky bronią termobaryczną.
Źródło zdjęć: © Twitter | OSINTtechnical
Przemysław Juraszek

11.08.2022 14:37

Broń termobaryczna należy do kategorii broni zapalających, a więc podpada pod art. 3 konwencji o zakazie lub ograniczeniu użycia pewnych broni konwencjonalnych z 2 grudnia 1983 roku. Jej użycie jest jedynie warunkowo dopuszczone wyłącznie wobec celów militarnych i nie może być stosowana na terenie zurbanizowanym, gdzie mogą przebywać cywile.

Na poniższym nagraniu mamy przypadek ostrzału dzielnicy miejscowości Pisky przez wyrzutnię rakiet termobarycznych TOS-1A. Ta wykorzystuje 24-prowadnicową wyrzutnię niekierowanych pocisków rakietowych kal. 220 mm osadzoną na podwoziu czołgu T-72. Zasięg tego systemu to zaledwie 6 km toteż jest bardzo wrażliwy na ostrzał kontrbateryjny lub przeciwpancernych pocisków kierowanych, a w przypadku trafienia mamy bardzo widowiskową eksplozję.

Broń termobaryczna — biedy kuzyn broni nuklearnej

Broń termobaryczna ze względu na swoje właściwości eliminacji w strefie zero wszystkiego, co żywe jest często nazywana biednym kuzynem broni nuklearnej. Ładunki termobaryczne wykorzystują konwencjonalne ładunki wybuchowe, ale te w stosunku do zwykłych są nie w formie stałej, ale w postaci aerozolu.

Ten pierwsze jest rozpylany nad celem, a po krótkiej zwłoce powstała zawiesina jest detonowana. W efekcie w strefie zero powstaje potężna kula ognia wewnątrz, której temperatura sięga nawet 3 tys. stopni Celsjusza sprawiająca, że wszystko po prostu wyparowuje. Oczywiście tak samo jak w przypadku klasycznych ładunków mamy do czynienia falą uderzeniową, ale dodatkowo zużycie w strefie zero całego tlenu powoduje powstanie próżni.

Ta sprawia, że powstała fala zwrotna wywołuje skoki ciśnienia sięgające nawet paręset kg na cm kwadratowy rozrywające nie tylko tkanki miękkie pokroju płuc, ale zdolne uszkodzić nawet poszycie samolotów lub anteny radarów. Warto też zaznaczyć, że efekt rozrywania ładunków termobarycznych ma ograniczony zasięg na otwartym terenie, ale ulega wzmocnieniu w terenie zamkniętym, ponieważ fale wpadają w rezonans.

W praktyce w obszarze rażenia mamy 100 proc. śmiertelność, ale zgon nie zawsze będzie szybki. Nieszczęśliwcy mogą jeszcze umierać w męczarniach przez parę minut po ataku. Z tego względu broń termobaryczna łamie też zasadę niezadawania niepotrzebnego cierpienia i nadmiernego okrucieństwa.

Przemysław Juraszek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie