Hiszpania i Wielka Brytania biorą przykład z Polski. Kupują pociski przeciwokrętowe NSM
Wojna na Ukrainie przedefiniowała wiele założeń dotyczących bezpieczeństwa państw zachodnich. Jeszcze na początku tego roku wydawało się, że czeka nas jeszcze wiele lat pokoju w Europie i z modernizacją uzbrojenia nie trzeba się spieszyć.
W nowej sytuacji stały się konieczne zakupy interwencyjne i gwałtowne zwiększanie potencjałów obronnych. Zatopienie przez Ukrainę rosyjskiego krążownika Moskwa udowodniło skuteczność i konieczność posiadania nowoczesnych pocisków przeciwokrętowych. Dlatego Wielka Brytania i Hiszpania zdecydowały się na zakup dla swoich okrętów wojennych pocisków Naval Strike Missile (NSM) – identycznych jak te, które polska Morska Jednostka Rakietowa ma w uzbrojeniu od wielu lat.
Brytyjski program zakupu pocisków przeciwokrętowych ciągnie się od 2019 roku. Plan zakładał pozyskanie niewielkiej liczby nowoczesnych pocisków woda–woda, które na wybranych okrętach wojennych Royal Navy zastąpiłyby przestarzałe pociski Harpoon Block IC. Docelowym rozwiązaniem ma być opracowanie i wprowadzenie do uzbrojenia pocisku zupełnie nowej generacji Future Cruise and Anti-Ship Weapon (FCASW), który jest opracowywany wspólnie z Francją.
FCASW ma być pociskiem hipersonicznym zdolnym do atakowania celów morskich i lądowych. Według oficjalnego harmonogramu pocisk ma być gotowy w 2028 roku, ale biorąc po uwagę bardzo niski stopień zaawansowania prac, nawet nie projektowych, ale dopiero koncepcyjnych, termin ten z pewnością nie zostanie dotrzymany.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W 2021 roku nastąpiła zmiana koncepcji. Pierwszy lord morski adm. Antony Radakin poinformował, że program pozyskania przejściowego pocisku woda–woda został wstrzymany. Oznaczało to, że po wycofaniu Harpoonów brytyjskie okręty byłyby pozbawione uzbrojenia przeciwokrętowego dalekiego zasięgu do czasu wejścia do służby w latach trzydziestych pocisku FCASW.
Uzasadnienie tej decyzji było oczywiście ekonomiczne. Admiralicja uznała, że zakup pięciu zestawów rakietowych dla wyposażenia jedynie trzech fregat typu 23 za 250 milionów funtów będzie nieopłacalny. Zamiast kupować pociski przejściowe, Royal Navy wolała skupić się na opracowywanym pocisku FCASW. Wojna na Ukrainie i toczone w jej trakcie operacje na Morzu Czarnym ponownie zmieniły optykę dowództwa brytyjskiej marynarki wojennej, które zdecydowało, że pilnie potrzebuje na swoich okrętach pocisków przeciwokrętowych.
Informację o porozumieniu w sprawie zakupu pocisków NSM opublikowano w trakcie wizyty brytyjskiego lotniskowca HMS Queen Elizabeth w Norwegii. Pociski są produkowane przez norweskie przedsiębiorstwo Kongsberg. Nowe wyrzutnie mają zostać zainstalowane na okrętach w ciągu roku. Łącznie pociski NSM znajdą się w uzbrojeniu jedenastu okrętów wojennych – fregat typu 23 i niszczycieli typu 45. Za realizację prac po stronie brytyjskiej będą odpowiedzialne firmy Babcock i BAE Systems.
Uzbrojenie okrętów w nowe pociski nie tylko zwiększy potencjał bojowy brytyjskiej marynarki wojennej, ale pozwoli również ostatecznie wycofać resztę Harpoonów i prawdopodobnie przekazać je Ukrainie. Brytyjczycy już wcześniej przekazali Harpoony Ukraińcom, a jedna z hipotez mówi, że rosyjski krążownik Moskwa został zatopiony właśnie tymi pociskami.
Pociski NSM w ostatnim czasie zamówiła również hiszpańska marynarka wojenna. Także w tym wypadku zastąpią one w uzbrojeniu tamtejszych okrętów wojennych stare wersje amerykańskich pocisków Harpoon. Norweski pocisk pokonał w hiszpańskim konkursie francuskiego Exoceta MM40 Block 3c i szwedzkiego RBS 15 Mk3+.
Pociski NSM znajdą się w uzbrojeniu pięciu będących obecnie w służbie fregat typu F100 i pięciu przyszłych fregat typu F110. Termin dostaw pocisków do Hiszpanii nie został ujawniony, ale ma to nastąpić przed 2030 rokiem, na kiedy to jest wyznaczone ostateczne wycofanie Harpoonów.
Naval Strike Missile
Naval Strike Missile jest pociskiem przeciwokrętowym dalekiego zasięgu. Dokładne dane są utajnione, ale wiadomo, że może atakować cele na dystansie ponad 100 mil morskich (185 kilometr ów). Pocisk jest wyposażony w kombinowany układ naprowadzania składających się z nawigacji bezwładnościowej wspomaganej odbiornikiem nawigacji satelitarnej. W ostatniej fazie ataku pocisk naprowadza się na cel za pomocą głowicy na podczerwień, w której jest zapisana biblioteka celów, dzięki czemu pocisk jest bardzo trudny do zmylenia za pomocą środków obrony, a poza tym jest bardzo małe ryzyko trafienia w cel przypadkowy, na przykład statek cywilny.
Całe naprowadzanie odbywa się w trybie pasywnym, to znaczy pocisk nie emituje żadnych sygnałów, dzięki czemu jest trudniejszy do wykrycia. Skryte działanie wspomaga również kształt kadłuba zmniejszający jego wykrywalność dla radarów. Ponadto NSM należy do klasy pocisków sea-skimmer, co oznacza, że leci do celu na minimalnej wysokości nad powierzchnią wody, co dodatkowo utrudnia jego wykrycie i zwalczanie. W celu zwiększenia szansy pokonania obrony atakowanego okrętu pocisk w drodze do celu może również wykonać serię ostrych manewrów.
Pocisk wszedł do uzbrojenia norweskiej marynarki wojennej w 2012 roku. Od tego czasu został wprowadzony do uzbrojenia lub zamówiony przez kilka innych państw, w tym: Malezję, Polskę, Niemcy, Hiszpanię, Wielka Brytanię i Stany Zjednoczone. W USA pocisk jest oznaczony RGM-184A NSM Block 1 i wejdzie do uzbrojenia okrętów Littoral Combat Ship typów Freedom i Independence oraz projektowanych fregat typu Constellation. Opracowana została również wersja pocisku przystosowana do odpalania z samolotów. Joint Strike Missile ma mniejsze wymiary aby zmieścił się w komorze uzbrojenia myśliwca F-35 Lightning II.
W Polsce pociski NSM wykorzystuje Morska Jednostka Rakietowa. Pierwszych 12 sztuk zakupiono w 2008 roku. Następnie w grudniu 2010 roku dokupiono 38 sztuk, a w 2014 roku kolejne 24 pociski. NSM są przenoszone i odpalane z mobilnych wyrzutni zbudowanych na samochodach ciężarowych Jelcz. Co kilka lat jednostka ćwiczy strzelanie pociskami bojowymi na poligonie morskim w Norwegii. Polska posiada również krajowe zdolności z zakresie obsługi technicznej i serwisowej tych pocisków. Wojskowe Zakłady Elektroniczne z Zielonki zajmują się testowaniem pocisku, demontażem na poszczególne podzespoły, sprawdzeniem ich stanu technicznego i ponownym montażem oraz recertyfikacją.