Rosjanie już tego nie ukrywają. Nikt nie chce ich broni
Dubai Airshow 2023, jedna z największych na świecie wystaw lotniczych, zakończyła się wielkim rozczarowaniem dla rosyjskiej delegacji. Pomimo promowania najnowocześniejszych i najbardziej zaawansowanych samolotów nie udało się znaleźć ani jednego nowego kontrahenta gotowego na podpisanie umowy. To kolejny w ostatnim czasie dowód na to, że kurczy się grono zainteresowanych handlem z Moskwą. Szczególnie bolesne mogą być dla niej decyzje Indii.
Jak przypominają dziennikarze i analitycy zajmujący się tematyką militarną, zmianę podejścia wielu państw do handlu z Moskwą można było dostrzec już podczas Dubai Airshow 2021. Przedstawiciele Rosji przygotowali wtedy grunt pod transakcje o wartości 1,3 mld dolarów. Jeszcze w 2017 r. mogli natomiast pochwalić się kontraktami o wartości 10 mld dolarów. Tegoroczna odsłona targów w Dubaju nie przyniosła żadnych korzyści. Jak napisano na łamach The Moscow Times, "rosyjska korporacja państwowa nie ogłosiła podpisania żadnego kontraktu".
Brak chętnych na flagowe rosyjskie samoloty
Tymczasem Rosjanie promowali swoje flagowe maszyny latające. Były to m.in. ciężkie samoloty transportowe Ił-76MD-90A dostosowane do przenoszenia ładunków o masie nawet 60 t w liczącej ok. 321 m3 przestrzeni ładunkowej. Poza tym promowano śmigłowce Ka-32A11M i Mi-171A3, myśliwce Su-35S oraz różnego rodzaju pociski oraz systemy rakietowe (w tym S-350 Vityaz).
Dubai Airshow 2023 tylko przypomniał, jak dalece od oczekiwań wygląda rzeczowość związana z Su-35S. Myśliwiec wprowadzony do służby w rosyjskim lotnictwie w 2014 r. jest najnowszą modyfikacją Su-27 oblatanego jeszcze pod koniec lat 80. XX wieku. Maszyna ważąca niemal 19 t i wyposażona w dwa silniki posiada zdolność atakowania celów naziemnych i nawodnych. Wykorzystuje też technikę wektorowania ciągu zapewniając pilotowi bardzo dobrą manewrowość przy niskich prędkościach. Nie stała się jednak rozchwytywana przez zagranicznych klientów (kontakt podpisały do tej pory tylko Chiny).
– Rosyjska broń jest jedną z najlepszych na świecie, najlepiej widać to na polach bitew Ukrainy – powiedział Władimir Artakow, zastępca dyrektora Rostecu. Zachodni dziennikarze podkreślają, że jest odwrotnie, czego najlepszy dowód stanowi brak chętnych chociażby do wstępnych negocjacji. Dodają, że potencjalnych nabywców może zniechęcać nie tylko niekiedy wątpliwa jakość rosyjskich rozwiązań, ale też to, że wojna w Ukrainie opóźniła terminy dostaw rosyjskiej broni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Indie też nie chcą handlować z Rosją. Sojusznikiem pozostaje Iran
Dla niektórych wystarczający powód do odchodzenia od handlu z Rosją stanowi natomiast fakt, że jest ona państwem występującym w roli agresora. Są też kraje, które w ostatnim czasie starają się rozwijać własne technologie. Najboleśniej dla Rosji skutkują decyzje Indii, które przez lata były jednym z najważniejszych partnerów handlowych. Tylko w ostatnich tygodniach potwierdzono, że Indie rezygnują z samolotów Ił-38SD oraz rosyjskich czołgów.
Dodatkowo nie zamierzają podpisywać kolejnego kontraktu dotyczącego przeciwlotniczych systemów S-400. W zamianach chcą przygotować własną broń tego typu, która pod względem możliwości ma być zbliżona do sprzętu Rosjan i pozwalać na atakowanie celów na dystansie do 350 km.
Krajem, który nieustannie robi interesy z Moskwą pozostaje Iran. Najnowsza umowa dotyczy zakupu myśliwców Su-35 i helikopterów szturmowych Mi-28. Iran jest sojusznikiem Rosji, który nie kryje się z dostawami broni, która jest później wykorzystywana na wojnie w Ukrainie.
Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski