Rosjanie chwalą się Armatą. Nadal nikt nie widział jej na froncie
Najlepszy "niewidzialny czołg" Rosjan został niedawno przez kremlowskich propagandystów przyrównany do izraelskiej Merkawy. A dlaczego Armaty nie widać jeszcze na polu walki? Wedle słów konstruktora, czyli "Rostecu" pracują oni właśnie nad zwiększeniem siły ognia najnowocześniejszej rosyjskiej konstrukcji.
"Rostec" obiecuje, że prace nad "poprawieniem siły ognia" T-14 "powinny wkrótce przynieść efekty". Deklaruje też, że Armata jest "o wiele lepsza" od izraelskiego czołgu Merkawa (czyli jednego z najnowocześniejszych i powszechnie uznanych za najlepsze czołgów świata). Wniosek ten wysnuwany jest na podstawie tego, jak radzi sobie Izrael w strefie Gazy. Oczywiście Armata ma tę przewagę, że jej osiągnięć nie da się do niczego przyrównać, gdyż ich zwyczajnie nie ma. Zachwalany rosyjski czołg nie brał jeszcze udziału w prawdziwych walkach.
Mocne słowa, jak na T-14
T-14 Armata został negatywnie przyjęty przez rosyjskie wojsko, ze względu na fatalny stan techniczny. Brytyjski wywiad, który ujawnił niechęć Rosjan wobec tych maszyn, nie określił, jakie konkretnie aspekty Armaty miałyby być tak bardzo problematyczne. Dotąd jednak nie udało się Kremlowi popchnąć tych czołgów do walki, mimo informacji o szkolących się załogach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosyjska propaganda twierdzi, że Armaty były na Ukrainie, jednak z pewnych względów zostały wycofane. To interesujące stwierdzenie, zwłaszcza w obliczu faktu, że po obu stronach brak jest relacji potwierdzających zaobserwowanie nowego czołgu. Wyjaśnieniem tutaj mogłoby być wykorzystanie T-14 do ostrzału z zamkniętych pozycji i niewysyłanie jej przez dowództwo na operacje szturmowe. Być może to właśnie z tego powodu zdecydowano się na prace mające poprawić siłę ognia czołgu. Po prostu ukryty w bezpiecznym okopie cenny czołg nie radził sobie z niszczeniem celów wystarczająco dobrze (a może i w ogóle).
Porównania z Merkawą
Swój niesprawdzony czołg rosyjscy propagandyści postanowili zestawić z izraelską konstrukcją, powszechnie uznawaną za jedną z najlepszych na świecie. Według Rosjan doświadczenia ze Strefy Gazy ukazują, że Merkawa zapewnia ochronę załogi "jedynie na poziomie ciężkiego bojowego wozu piechoty", podczas gdy Armata chroni czołgistów w pancernej kapsule.
Propagandyści wychwalają "analogowe" systemy Armaty, mające być o niebo prostsze i bezpieczniejsze od elektroniki w izraelskim czołgu. Być może za jakiś czas będzie można sprawdzić to w boju, o ile osławiona rosyjska "dywizja Armat" znajdzie wreszcie wyjazd z poligonu.
Mateusz Tomiczek, dziennikarz Wirtualnej Polski