Rosjanie bombardują nimi Ukraińców. Ci opracowali lepszą kopię
Ukraińscy inżynierowie opracowali własny system bomb szybujących, który pozwala na precyzyjne ataki na odległości kilkudziesięciu kilometrów. Wyjaśniamy, dlaczego to robią i jakie osiągi ma taka broń.
Jak podaje portal United24, ukraińscy inżynierowie zaprezentowali zrzut własnej bomby szybującej z samolotu Su-24 bazującej na m.in. rosyjskich modułach UMPK. Bomba nosząca roboczą nazwę KAB przechodzi testy i jak na razie oferuje zasięg rzędu 60 kilometrów. Nie jest to jednak koniec prac, ponieważ docelowy zasięg ma wynosić 80 km.
Za projekt odpowiada biuro konstrukcyjne „Medoid”, a konstruktorzy celowo wzorowali się na wyglądzie rosyjskiego UMPK, aby skrócić czas opracowania. Zaznaczają jednak, że wnętrze jest zupełnie inne i zapewnia znacznie wyższą precyzję trafienia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukraińskie kopie rosyjskich KAB-ów - oto dlaczego to robią
Mimo iż Ukraina obecnie ma dostęp do m.in. bomb szybujących JDAM-ER czy GBU-39B SDB z USA bądź AASM Hammer z Francji to nie znaczy, że w przyszłości z różnych względów dostawy mogą zostać ograniczone bądź wstrzymane. Ponadto zapotrzebowanie jest ogromne i jak widać to na przykładzie bomb AASM Hammer podaż nie jest wystarczająco duża. Ukraińcy mają obecnie zużywać nawet 100 bomb dziennie, podczas gdy produkcja AASM Hammer jeszcze nie tak dawno wynosiła 600 sztuk rocznie.
Z tego względu posiadanie krajowej nowoczesnej bomby szybującej niezależnej od zmiennej woli politycznej innych państw jest bardzo ważną kwestią. Z kolei wybór rosyjskiego projektu jest najpewniej podyktowany tym, że choć prymitywny to działa i jest łatwy w produkcji.
Ukraiński KAB — gdy rosyjski design spotyka zachodnią elektronikę
Ukraiński system przeznaczony jest do bomb o masie 500 kg, a w zestawie znajdują się ukraińskie moduły naprowadzania i rozkładanych skrzydeł. Oleg Vostrykh z „Medoid” wyjaśnił, że system nawigacji został opracowany w kraju, choć prowadzone są także testy modułem nawigacyjnym francuskiego producenta, by zwiększyć odporność na zakłócenia. Jednakże i tak część komponentów nadal musi być sprowadzana z zagranicy, ale tutaj Ukraińcy nie mają takich utrudnień jak Rosja.
Obecnie trwają testy, które mają potwierdzić skuteczność systemu. Pierwsze próby wykazały, że mechanizmy zrzutu i szybowania działają prawidłowo, ale do zakończenia procesu certyfikacji przez Ministerstwo Obrony potrzebne są kolejne testy. Oleg Vostrykh podkreślił, że największą przeszkodą w przyspieszeniu rozwoju i rozpoczęciu produkcji seryjnej są ograniczone środki finansowe.
Biuro konstrukcyjne uruchomiło zbiórkę środków przez własną Fundację Nowoczesnych Technologii. Koszt jednej bomby szacowany jest na ok. 1,2 mln hrywien, czyli ok. 25 tys. dolarów co jest ułamkiem tego co kosztują zachodnie zestawy konwersyjne podobnego typu.