Potężna erupcja po niewidocznej stronie Słońca. Upiekło nam się
Choć Słońce już kilka miesięcy temu przeszło przez maksimum swojej aktywności, wciąż na jego powierzchni bardzo dużo się dzieje. Naukowcy poinformowali właśnie, że 21 października na niewidocznej z Ziemi stronie Słońca doszło do gigantyczej erupcji i koronalnego wyrzutu masy.
Późnym wieczorem 21 października 2025 r. doszło do imponującego koronalnego wyrzutu masy (CME) po niewidocznej z Ziemi stronie Słońca. Źródłem rozbłysku i koronalnego wyrzutu masy (CME, ang. coronal mass ejection) była grupa plam słonecznych skatalogowana pod numerem 4246, który astronomowie i miłośnicy astronomii mogli obserwować jeszcze kilka dni wcześniej. Do eksplozji doszło dosłownie chwilę po tym, jak obszar ten dla obserwatora znajdującego się na Ziemi zniknął za zachodnią krawędzią tarczy słonecznej.
Co do zasady koronalne wyrzuty masy to nic innego jak monstrualnych rozmiarów eksplozje, w których z korony słonecznej wyrzucany jest w przestrzeń międzyplanetarną olbrzymi obłok namagnesowanej plazmy i pola magnetycznego. Taki obłok następnie ucieka od Słońca w kierunku zewnętrznej części heliosfery uderzając po drodze we wszystkie ciała niebieskie, które znajdzie na swojej drodze.
Gigantyczna erupcja ukryta przed naszym wzrokiem
Skoro w tym konkretnym przypadku doszło do wyrzutu po niewidocznej stronie Słońca, to Ziemia nie była w żaden sposób wystawiona na jego działanie. W bezpośrednim otoczeniu Ziemi żadnych skutków tego zdarzenia nie odczuliśmy. Sam fakt udało się jedynie potwierdzić dzięki zastosowaniu instrumentu CCOR-1, czyli koronografu zainstalowanego na pokładzie satelity meteorologicznego GOES-19. Instrument ten celowo zasłania sobie jasną, wręcz oślepiającą tarczę słoneczną, aby móc rejestrować słabe struktury plazmowe w koronie słonecznej, oraz wszelkie zaburzenia wywoływane przez uciekającą ze Słońca plazmę.
Warto tutaj jednak pamiętać, że gdyby do erupcji doszło zaledwie kilka dni wcześniej, zanim część Słońca, na której znajdują się plamy słoneczne, odwróciła się od nas wraz z rotacją całej gwiazdy, Ziemia znajdowałaby się w obszarze oddziaływania wyrzuconego ze Słońca obłoku plazmy. Można nawet powiedzieć, że moglibyśmy się spodziewać silnej burzy geomagnetycznej, która z jednej strony być może zafundowałaby nam zorze polarne, a z drugiej mogłaby negatywnie wpłynąć na pracę satelitów na orbicie okołoziemskiej oraz sieci energetycznej na powierzchni naszej planety.
Powyższe zdjęcie wykonane za pomocą kamery CCOR-1 daje nam pewne pojęcie o skali burzy magnetycznej, która nas tym razem ominęła. Kółko znajdujące się w centrum kadru pokazuje rozmiary tarczy słonecznej, która tutaj jest przesłonięta przez koronograf. Wokół centrum widzimy rozszerzający się potężny bąbel plazmy wyrwanej z atmosfery naszej gwiazdy dziennej.
Tak jak i Ziemia, tak i Słońce bezustannie obraca się wokół własnej osi. Niewykluczone, że już za kilka dni plamy słoneczne odpowiedzialny za ten CME ponownie pojawią się na wschodniej krawędzi tarczy słonecznej i powolnie będą zwracały się w naszą stronę. Nigdy nie wiadomo, czy tym razem i nam nie zafundują takiego spektaklu.