Rosyjska flota obezwładniona. Polski generał o incydencie na morzu

Sytuacja na Morzu Czarnym staje się dla Rosjan coraz trudniejsza. To pokłosie zatopienia w ostatnim czasie jednego z okrętów podwodnych klasy Kilo – "Rostowa nad Donem". Pozostałe trzy okręty pozostające na wodach Morza Czarnego utknęły w pułapce. - Flota Czarnomorska została obezwładniona - mówi gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych.

Gen. Waldemar Skrzypczak o zniszczeniu rosyjskiego okrętu na Morzu Czarnym
Gen. Waldemar Skrzypczak o zniszczeniu rosyjskiego okrętu na Morzu Czarnym
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons
Norbert Garbarek

Przypomnijmy, że po ukraińskim uderzeniu w port w Sewastopolu w sobotę 3 sierpnia, Federacja Rosyjska straciła okręt podwodny B-237 "Rostów nad Donem". Armia agresora planowała wcześniej naprawić tę jednostkę i przywrócić ją do służby na Morzu Czarnym, jednak Ukraińcy skutecznie pokrzyżowali te zamiary. Okręt podwodny zatonął na miejscu.

Cios w rosyjską flotę. Trzy okręty uwięzione

Zniszczenie okrętu sprawiło, że spośród czterech jednostek klasy Kilo służących we Flocie Czarnomorskiej, pozostały tylko trzy. Nie mogą one jednak opuścić Morza Czarnego, bo Turcja blokuje Bosfor. Z drugiej strony powrót do portu w Sewastopolu jest ryzykowny, bo wiąże się z możliwością uderzenia w te jednostki przez Ukraińców. Pozostałe na Morzu Czarnym okręty B-265 "Krasnodar", B-268 "Wielki Nowogród" i K-271 Kołpino są ustawione pod ścianą. Im dłużej znajdują się na morzu bez przeglądów i napraw, tym większe prawdopodobieństwo, że ulegną wypadkowi pod wodą.

– Flota Czarnomorska została obezwładniona – ocenił z rozmowie z WP Tech gen. Waldemar Skrzypczak. Wojskowy zwraca uwagę, że rosyjskie okręty nie wykonują zadań na takim poziomie, jaki prezentowały na początku wojny w Ukrainie. – Ukraińcy bardzo konkretnie i dokładnie lokalizują cele i je niszczą. Rosjanie nie spodziewali się, że dojdzie do takiej dewastacji. Ponieśli rekordowe i historyczne straty – powiedział gen. Skrzypczak.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak to możliwe, że Ukraina, mimo niezbyt rozbudowanej floty morskiej jest zdolna do zadawania tak bolesnych ciosów Federacji Rosyjskiej? Gen. Skrzypczak wskazuje, że jest to zasługa zarówno taktyki, jak i sprzętu pozostającego w arsenale Ukraińców.

– Na przykład system obrony wybrzeża Neptun ma bardzo duży zasięg. Wszystkie porty Floty Czarnomorskiej są w jego zasięgu. Dodatkowo Ukraińcy ciągle dostają broń z Zachodu i ją modyfikują – wyjaśnia polski generał. Nie bez znaczenia pozostaje też taktyka oparta na ciągłym przemieszczaniu jednostek służących w ukraińskiej armii. Nabrzeżne systemy ostrzeliwują cele, a następnie zmieniają pozycje.

Ukraińcy bardzo dobrze opanowali sztukę walki na Morzu Czarnym.

gen. Waldemar Skrzypczakgen. Waldemar Skrzypczakbyły generał Sił Zbrojnych RP

Rosja nie ma możliwości śledzenia Ukraińców, bo ich systemy ciągle manewrują – zauważa gen. Skrzypczak. Co więcej, armia obrońców korzysta z pozornych stanowisk w postaci makiet sprzętu wojskowego. Wojskowy wskazuje, że Rosjanie często informują o skutecznym uderzeniu w ukraiński system rakietowy, podczas gdy w rzeczywistości atak nastąpił we wcześniej przygotowaną makietę.

Morze Czarne to pułapka na Rosjan

– Rosja nie ma możliwości manewrów w rejonie Morza Czarnego. Każde pojawienie spotyka się z precyzyjnym uderzeniem sztyletowym na okręty Floty Czarnomorskiej – stwierdził rozmówca WP Tech. Zwrócił przy tym uwagę, że Federacja Rosyjska nie może z tego powodu wykorzystywać walorów floty na Morzu Czarnym, bo każdy okręt jest szybko wykryty, rozpoznany i ostrzelany. – Rosjanie się obawiają, że Flota Czarnomorska utraci zdolność bojową – dodał ekspert.

Jaka przyszłość czeka Rosjan w regionie Morza Czarnego?

– Dopóki Ukraińcy mają dostęp do Morza Czarnego, m.in. w pobliżu miasta Mikołajów, mają możliwość wykonywania głębokich uderzeń w regionie – uważa gen. Skrzypczak.

Wojskowy zauważa też, że w świetle trudności, z którymi Flota Czarnomorska mierzy się podczas konfliktu z Ukrainą, Moskwie byłoby o wiele trudniej w potencjalnej potyczce z NATO na Morzu Bałtyckim, gdzie stacjonuje Flota Bałtycka Marynarki Wojennej Federacji Rosyjskiej.

Okręty klasy Kilo

Wspomniane okręty podwodne klasy Kilo (w tym zniszczony B-237 "Rostów nad Donem") są jednymi z cenniejszych jednostek we Flocie Czarnomorskiej. Wynika to z faktu, że mogą przenosić rakiety przeciwokrętowe 3M54 Kalibr o zasięgu niemal 700 km.

Okręty klasy Kilo zostały zaprojektowane z myślą o zwalczaniu różnych zagrożeń morskich, w tym okrętów nawodnych i podwodnych. Mogą też prowadzić misje zwiadowcze oraz służyć jako sprzęt do ochrony szlaków morskich. Wyporność tego typu jednostek sięga ok. 3 tys. ton na powierzchni oraz 4 tys. t w zanurzeniu. Okręty mają ok. 75 m długości, a ich prędkość maksymalna w pełnym zanurzeniu wynosi niespełna 40 km/h.

Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Wyłączono komentarze

Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski