Rekordowe zamówienie na rosyjski uran. To początek końca rosyjskiej dominacji

Choć rosyjska agresja na Ukrainę trwa już ponad dwa lata – a licząc z okupacją Donbasu ponad dekadę – wiele zachodnich demokracji wciąż finansuje reżim Władimira Putina, kupując w Rosji strategiczne surowce. Należą do nich również Stany Zjednoczone, które w maju 2024 roku złożyły największe – od ponad roku – zamówienie na rosyjski uran.

Chłodnie kominowe elektrowni jądrowej
Chłodnie kominowe elektrowni jądrowej
Źródło zdjęć: © Domena publiczna
Łukasz Michalik

09.07.2024 | aktual.: 09.07.2024 19:07

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Majowe zakupy rosyjskiego uranu kosztowały Stany Zjednoczone ponad 209 mln dolarów i były największe od wiosny 2023 roku. Choć wojna w Ukrainie przyniosła wiele gospodarczych reperkusji, nie wszystkie branże odczuły je w jednakowy sposób.

Gdy Zachód nakłada na Rosję kolejne sankcje, istnieje obszar, w którym współpraca nie tylko ma się dobrze, ale po 2022 roku przeżywa wyjątkowy rozwój. Obszarem tym jest globalny handel wzbogaconym uranem – surowcem niezbędnym do działania energetyki jądrowej.

Od rudy do paliwa dla elektrowni

Choć w skali globu największym eksporterem uranu jest Kazachstan, a czołowe miejsca zajmują – obok Australii czy Kanady – m.in. Namibia czy Niger, to inne kraje rozdają karty na międzynarodowym rynku. Wynika to z faktu, że uran, a w zasadzie jego ruda, jest tylko surowcem, niewiele różniącym się od innych bogactw naturalnych, eksploatowanych przez przemysł wydobywczy.

Po wydobyciu z ziemi ruda uranu przechodzi proces obróbki, w wyniku którego powstaje półprodukt o nazwie yellowcake. W jego skład wchodzi nierozszczepialny izotop U-238 (99,3 proc.) i rozszczepialny U-235, a także śladowe ilości izotopu U-234. Początkowo procentowy udział U-235 ogranicza się do ok. 0,7 proc. Aby uran nabrał ceny i znaczenia, konieczne jest podniesienie tej wartości, znane jako wzbogacanie uranu.

Yellowcake - półprodukt powstający z rudy uranu
Yellowcake - półprodukt powstający z rudy uranu© Flickr, IAEA, Lic. CC BY-SA 2.0

Produktem ubocznym tego procesu jest U-238, czyli uran zubożony. Ze względu na dużą gęstość to właśnie on jest wykorzystywany w pancerzach specjalnych czołgów Abrams czy w niektórych rodzajach amunicji, gdzie z uranu formuje się m.in. penetratory pocisków przeciwpancernych.

Wpływ na środowisko

Najpowszechniejszą metodą wzbogacania uranu jest stosowanie wirówek, gdzie siła odśrodkowa prowadzi do separacji U-235, który jest lżejszy i pozostaje w centralnej części wirówki, od U-238, który jako cięższy gromadzi się przy jej ściankach.

Proces ten wymaga rozbudowanej infrastruktury i ścisłego nadzoru, a jego efektem – poza produkcją uranu – są znaczne ilości odpadów, także takich, których składowanie należy planować w perspektywie tysiącleci.

Te właśnie kwestie – a nie przewaga technologiczna – sprawiły, że globalną produkcję wzbogaconego uranu zdominowały kraje ignorujące koszty środowiskowe, jak Rosja czy Chiny.

Pojemnik na odpady radioaktywne
Pojemnik na odpady radioaktywne© Bill Ebbesen, Lic. CC BY 3.0, Wikimedia Commons

Propagandowy sukces Kremla

Nagłośniona przez media sprzedaż rosyjskiego uranu Stanom Zjednoczonym (doszło do niej w maju, ale sprawę ujawniono dopiero w lipcu) to nie tylko biznesowy, ale także – a być może przede wszystkim – propagandowy sukces Kremla. Informacja o amerykańskich zamówieniach jest szeroko nagłaśniana przez rosyjską propagandę.

Choć propagandyści Putina mogą świętować sukces, wygląda na to, że w kwestii zaopatrywania Ameryki w uran to ich łabędzi śpiew. Surowcowe uzależnienie wolnego świata od państw, którym nie po drodze z liberalną demokracją, jest faktem, ale ponad dwa lata rosyjskich ataków na Ukrainę okazało się czasem wystarczająco długim, by zmiany w łańcuchach logistycznych zaczęły działać. Dotyczy to także uranu.

W kwietniu 2024 roku Stany Zjednoczone poinformowały o pierwszej – na razie bardzo skromnej – partii własnego, wzbogaconego uranu wyprodukowanego w Ohio. Choć 90 kg to ilość homeopatyczna w skali potrzeb całego kraju, ocenianych na ponad 18 tys. ton, jest jednak zwiastunem nadchodzących zmian. Zwłaszcza że towarzyszy mu wprowadzony niedawno zakaz importu uranu z Rosji.

Uranowa pastylka, z której powstają pręty paliwowe stosowane w elektrowniach jądrowych
Uranowa pastylka, z której powstają pręty paliwowe stosowane w elektrowniach jądrowych© Domena publiczna

Początek końca rosyjskiej dominacji

Choć jest on obwarowany kilkoma zastrzeżeniami, pokazuje polityczną wolę, aby skończyć z uzależnieniem od Rosji. Dotyczy to także – choć w mniejszym stopniu – Europy, której rosnące zdolności w zakresie wzbogacania uranu zaniepokoiły Moskwę do tego stopnia, że wsparła zamach stanu w Nigrze, próbując zdestabilizować dostawy strategicznego surowca m.in. do Francji.

Marginalizacja roli Rosji w światowym handlu uranem wydaje się jednak przesądzona. Koalicja krajów Zachodu i Japonii zdecydowała o wydaniu miliardów dolarów na rozbudowę własnego zaplecza służącego do wzbogacania uranu.

Dodatkowy cios wymierzyła Putinowi także Wielka Brytania, która w maju 2024 zdecydowała się na ogłoszenie decyzji o uruchomienie pierwszego w Europie zakładu produkującego wysokowzbogacony uran, czyli surowiec, którego jedynym dostawcą była do tej pory Rosja. Choć efekty tych działań będą widoczne dopiero po latach, proces wypierania Rosji z globalnego rynku uranu już się rozpoczął.

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski