Polska przekazała Rosji materiał na bomby atomowe. W 2016 roku wysłaliśmy 750 kg uranu
Polska jest jednym z państw, które – na mocy Programu Redukcji Zagrożeń Globalnych (GTRI) – zobowiązały się zwracać zużyte paliwo jądrowe do kraju producenta. Oznacza to, że zużyte paliwo z polskiego reaktora Maria musi trafić do Rosji. Do tej pory przekazaliśmy setki kilogramów uranu.
Materiał o przekazaniu przez Polskę uranu do Rosji opublikował serwis "Wyborcza.pl". Jak wynika z przedstawionych ustaleń, transporty radioaktywnych materiałów wysyłano w latach 2006-2016, używając do tego m.in. ciężkiego samolotu transportowego An-124 Rusłan.
Oznacza to, że już po rosyjskiej agresji na Krym i secesji Donbasu i Ługańska, Polska dostarczyła Rosji materiał do produkcji broni jądrowej. Jego ilość – zdaniem Amerykanów – wystarczyłaby do produkcji 28 bomb atomowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Choć brzmi to sensacyjnie, trzeba przypomnieć, że nie był to wynik zaniedbań czy braku rozeznania w sytuacji międzynarodowej, ale efekt wcześniejszej umowy, podpisanej z amerykańskim Departamentem Energii.
Na jej mocy zużyte paliwo, pochodzące z jedynego polskiego reaktora jądrowego Maria, miało zostać zwrócone do kraju producenta, czyli Rosji.
Z punktu widzenia Amerykanów było to potrzebne, aby materiały pozwalające na budowę broni jądrowej, ale także np. "brudnej bomby" (eksplozja materiałów wybuchowych rozsiewa materiał promieniotwórczy, powodując skażenie) nie dostały się w ręce terrorystów.
Polski reaktor z rosyjskim paliwem
Dlaczego w ogóle Polska posiadała uran i jakie było jego przeznaczenie? Paliwo jądrowe jest niezbędne do działania reaktora Maria. Pracujący w Świerku, jedyny obecnie polski reaktor jądrowy służy do badań naukowych, a także do produkcji radioizotopów potrzebnych w medycynie.
Powstałe w wyniku działania Marii odpady są kierowane - czasowo - do Krajowego Składowiska Odpadów Promieniotwórczych, przedstawionego szerzej przez dziennikarkę Wirtualnej Polski, Karolinę Modzelewską.
Na początku poprzedniej dekady w reaktorze stosowano paliwo pochodzące z Francji, ale w 2015 roku ponownie podpisano umowę z Rosjanami. Wynikało to m.in. z polskiego zapotrzebowania na niskowzbogacone paliwo mające formę cienkich rurek.
"Oprócz kryterium cenowego zdecydował fakt, że Rosjanie mają bardzo dobrze opanowaną technikę robienia elementów rurowych i robią to lepiej niż ktokolwiek na świecie" – wyjaśnił kulisy decyzji prof. Strupczewski.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski