Polski dron FlyEye w rękach Rosjan. Prawdopodobnie zdobyli go na ziemi
Podczas walk w Ukrainie w ręce Rosjan wpadł polski dron rozpoznawczy FlyEye. Maszyna wydaje się nieuszkodzona, co pozwala na przypuszczenie, że została zdobyta na ziemi, będąc na wyposażeniu jakiejś rozbitej przez Rosjan jednostki ukraińskiej artylerii lub sił specjalnych. Co wiemy o tym sprzęcie i jakie ryzyko istnieje w związku ze zdobyciem go przez Rosjan?
10.01.2023 | aktual.: 10.01.2023 19:14
O zdobyciu polskiego drona poinformował jako pierwszy serwis Defence24, powołujący się na kanał "War Gonzo", prowadzony przez rosyjskiego propagandystę Siemiona Piegowa. Nie są znane okoliczności zdobycia polskiego sprzętu, jednak na zdjęciach widać kompletny płatowiec i polskie napisy eksploatacyjne.
Drony FlyEye, opracowane i produkowane przez polską firmę WB Electronics, to cisi bohaterowie wojny w Ukrainie. Niewielkie, stosunkowo proste w budowie i niedrogie maszyny trafiły do Ukrainy już w 2015 r., kiedy na wschodzie kraju, w Doniecku, trwały krwawe walki ze wspieranymi przez Rosję secesjonistami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polski FlyEye odporny na rosyjskie zakłócenia
Polski sprzęt – również dzięki zbieranym latami doświadczeniom – okazuje się niezwykle skuteczny podczas ostatnich miesięcy walk. Wynika to m.in. z jego bardzo wysokiej odporności na rosyjskie środki walki radioelektronicznej.
FlyEye może wykonywać misje w warunkach silnych zakłóceń, gdy inne drony są niezdatne do użytku. Dostarczane Ukrainie zestawy służą m.in. do wskazywania celów artylerii.
Jak podkreśla producent sprzętu, FlyEye ma wiele różnego rodzaju zabezpieczeń, utrudniających wgląd w możliwości, szczegóły budowy i działania.
Nawet jeśli Rosjanie z czasem zdołają je złamać, firma w krótkim czasie może dostarczyć zmieniony wariant urządzenia, co ułatwia jego modułowa budowa. Zdobyta przez Rosjan wiedza będzie w takiej sytuacji mało przydatna.
Co potrafi dron FlyEye?
Dron FlyEye został po raz pierwszy zaprezentowany w 2010 r. Rozwijana od lat konstrukcja waży 12 kg, ma 1,8 m długości i 3,6 metra rozpiętości skrzydeł. FlyEye jest napędzany silnikiem elektrycznym, co przekłada się na bardzo ciche działanie, a tym samym utrudnione wykrycie.
W przeciwieństwie do wielu podobnych konstrukcji – jak choćby rosyjski dron Orłan-10 – polski sprzęt nie wymaga żadnej infrastruktury i startuje po wyrzuceniu z ręki. FlyEye może pozostawać w powietrzu do czterech godzin, osiągając przy tym pułap do 5 km i zasięg lotu rzędu 50 km. Poza zadaniami związanymi z rozpoznaniem maszyna może pełnić także rolę latającego retranslatora łączności.
Ciekawą cechą FlyEye jest odrzucana głowica optoelektroniczna – podczas podejścia do lądowania dron zrzuca ją na spadochronie z wysokości kilkunastu metrów, dzięki czemu najcenniejszy element urządzenia bezpiecznie opada na ziemię, niezależnie od lądującego w pobliżu płatowca.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski