Pierwszy taki przypadek. Ukraińcy zniszczyli artylerię z Korei Północnej
Służba prasowa Operacyjno-Strategicznego Zgrupowania Wojsk "Chortyca" poinformowała o pierwszym zniszczonym północnokoreańskim systemie artyleryjskim M-1978 Koksan. To jednocześnie pierwszy potwierdzony przypadek pojawienia się tej broni w Ukrainie w służbie oddziałów armii Putina.
Jak czytamy w oficjalnym komunikacie towarzyszącym nagraniu wideo, M-1978 Koksan został wyeliminowany w obwodzie ługańskim przez drony 412. Samodzielnego Pułku Systemów Bezzałogowych "Nemesis".
M-1978 Koksan zniszczony w Ukrainie
Ukraińcy podkreślili, że jest to jedna z groźniejszych broni, jakie trafiają do Rosji w ramach wsparcia z Korei Północnej. M-1978 Koksan wyróżnia przede wszystkim armata kal. 170 mm oraz duży zasięg rażenia - z pociskiem odłamkowo-burzącym sięga on 43 km, ale w przypadku zastosowania amunicji specjalnej może wynosić nawet ok. 60 km. Szybkostrzelność wynosi dwa strzały w ciągu pięciu minut. Do obsługi M-1978 Koksan potrzeba dość dużej załogi składającej się z ośmiu osób.
"Przyjmujemy do kolekcji osiągnięć 'Nemesis' kolejny zniszczony element wyposażenia wrogiego kompleksu militarno-przemysłowego" - napisali Ukraińcy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosyjska armia opiera się na północnokoreańskiej amunicji
Jak podkreśla ukraiński serwis United24, tego typu północnokoreańską artylerię zauważono w kraju agresora po raz pierwszy jesienią 2024 r., kiedy pojawiły się zdjęcia i nagrania prezentujące transporty tej broni w Rosji. Znane jest jednak znacznie wcześniejsze użycie bojowe M-1978 Koksan, które odnotowano w wojnie irańsko-irackiej z lat1980-1988.
Jak informował w styczniu br. szef ukraińskiego wywiadu gen. Kyryło Budanow, ogółem do Rosji miało trafić już ponad 120 północnokoreańskich systemów artyleryjskich kal. 170 mm. To M-1978 Koksan i bazujące na nich nieco nowsze i lekko zmodernizowane M1989 Koksan, które zauważono w szeregach Rosjan na froncie już wcześniej.
Zdaniem niektórych ekspertów i analityków, sięganie przez agresora po tego typu posiłki jest jasnym sygnałem dla świata wskazującym, że ma on duże problemy z własną artylerią. Tego typu opinię wyrażał m.in. ekspert ds. obronności Jarosław Wolski, który jednocześnie zaznaczał, że wątpliwości może budzić przede wszystkim jakość tego północnokoreańskiego sprzętu (w tym jego celność) oraz fakt, że wykorzystuje on nietypowy kal. 170 mm.
W efekcie Rosjanie jeszcze bardziej uzależniają się od dostaw amunicji z zasobów swojego sojusznika. Serwis United24 przypomina, że wedle ostatnich raportów ponad 50 proc., a na niektórych odcinkach frontu ponad 70 proc. amunicji i pocisków artyleryjskich wykorzystywanych przez Rosjan pochodzi z Korei Północnej.
Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski