Pasożyt prawie jak z serialu. Może pozbawić cię kontroli nad agresją
Popularność serialu "The Last of Us" sprawiła, że wielu widzów zaczęło zastanawiać się, czy grzyby rzeczywiście mogą zmienić ludzi w bezmyślne zombie. Naukowcy zaprzeczają możliwości zaistnienia takiego scenariusza w prawdziwym świecie. Istnieje jednak pewien pierwotniak, który rzeczywiście może mocno nam namieszać w głowie, a nawet doprowadzić do śmierci.
04.03.2023 18:27
Twórcy serialu "The Last of Us" oraz gry o tym samym tytule będącej dla niego inspiracją wzorowali się na grzybach Ophiocordyceps unilateralis, które atakują mrówki, zmuszają je do wejścia na czubek jakiejś rośliny i wbicia się szczękami w liście lub łodygi. Następnie rosnący grzyb, przebija się przez jej głowę, dojrzewa, pęka, a jego zarodniki są rozsiewane przez wiatr dzięki temu, że mrówka wspięła się jak najwyżej.
– To jest tzw. grzyb zombie i to właśnie on zainspirował twórców, żeby wprowadzić grzyby w odróżnieniu od częściej występujących w filmach wirusów czy bakterii. Można powiedzieć, że tutaj kryje się ziarno prawdy, bo grzyb zombie naprawdę istnieje – wyjaśnia dr hab. Radosław Stachowiak z Zakładu Fizjologii Bakterii Instytutu Mikrobiologii Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Choć nie ma precyzyjnych dowodów naukowych na to, że Ophiocordyceps unilateralis może zaatakować człowieka, na świecie istnieją inne niebezpieczne pasożyty, które co prawda nie mają na celu zdominowania ludzkości, ale mogą wyrządzić duże szkody zainfekowanym osobom.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Toksoplazmoza skłania do podejmowania ryzykownych decyzji
Pasożyty wykształciły sprytne metody, które gwarantują im dalsze rozprzestrzenianie po zakażeniu. Cała sztuka polega na zapewnieniu, żeby ten cykl pasożytniczy trwał. Niektóre pasożyty potrafią sterować naszym zachowaniem, aby zwiększyć szanse na to, że zakażą kolejnych żywicieli. To zjawisko nazywa się rozszerzonym fenotypem. Dany organizm zachowuje się w inny, nienaturalny dla niego sposób, co zwiększa szansę na rozprzestrzenienie pasożyta.
Toksoplazmoza to pierwotniak pasożytniczy, mikroorganizm eukariotyczny większy od bakterii. Budową komórkową bardziej przypomina nasze ludzkie komórki. Ogólnie jest to mały pasożyt, który chce nas zainfekować, namnożyć się i przenieść dalej. Szczęściu można jednak pomóc i to właśnie robi ten pasożyt.
W przypadku toksoplazmozy takim sposobem jest wpływanie na zachowania ssaków, gryzoni, kotów, ale też właśnie ludzi. – Badania sugerują, że toksoplazmoza wpływa również na ludzkie zachowania – zachęca do podejmowania impulsywnych, odważnych, ryzykownych decyzji. Po przebadaniu grupy ludzi okazało się, że wśród tych, którzy podejmują większe ryzyko, znajduje się więcej osób zarażonych tym pasożytem. Na tej podstawie wnioskuje się, że wpływają one na nasze zachowanie – wskazuje Stachowiak.
W trakcie takiego cyklu mysz zakażona toksoplazmozą jest odważniejsza, mniej boi się drapieżników – w tym przypadku kotów – więc jest większa szansa, że zostanie zjedzona. Pasożyt wówczas dostanie się do organizmu kota, który jest ulubionym i ostatecznym żywicielem toksoplazmozy. – To jest taki bardzo sprytny i przebiegły sposób pasożyta, żeby się rozprzestrzeniać – mówi Stachowiak
– W przypadku zwierząt ryzykowne zachowania to podchodzenie bliżej do drapieżnika, co zwiększa szansę, że pierwotniak zostanie zjedzony. My nie jesteśmy w takiej relacji z drapieżnikiem. W końcu koty domowe są zbyt małe, by nas zjeść, a tygrysy nie występują w ludzkich skupiskach. Natomiast u ludzi dość często obserwowane jest agresywne zachowania na drodze, niebezpieczne styl jazdy – tutaj podejrzewa się, że za wiele z takich sytuacji może odpowiadać toksoplazmoza. Możemy być też bardziej konfliktowi w stosunku do współlokatorów czy współpracowników – wskazuje ekspert.
Toksoplazmoza może mieć tragiczne konsekwencje
Toksoplazmoza pobudza do podejmowania odważnych, ryzykownych decyzji, a w niektórych sytuacjach napęd do impulsywnych działań może skończyć się tragicznie dla żywiciela. Natomiast z drugiej strony w określonych życiowych sytuacjach czasem przy podejmowaniu decyzji może sprawić, że ryzyko się opłaci i będzie w tym momencie korzystne. Tak też było w przypadku zakażonych studentów, którzy chętniej wybierali kierunki związane z zarządzaniem i biznesem.
– Pasożyt nie ma zamiaru nas zabić. Natomiast jeśli rozpatrujemy pasożytnictwo na zasadzie wykorzystywania innych form żywych, możemy nawet zauważyć swego rodzaju troskę. Pasożyt z reguły stara się nie zabić swojego żywiciela, co jest podyktowane tym, że im dłużej on żyje, tym pasożyt może dłużej na nim żerować i się rozwijać – wyjaśnia Stachowiak.
Pierwotniak może rozwijać się w różnych tkankach i w różnych organach stąd też mogą wystąpić różne objawy. Cysty mogą powstawać też w mózgu. Jest on na tyle skomplikowaną strukturą, że wystarczy wypadek i silne uderzenie w głowę, aby człowiek zaczął inaczej się zachowywać.
– Interakcja toksoplazmozy nie musi być wyrafinowana, wystarczy ucisk czy uszkodzenie komórek w jakiejś części mózgu. Zależnie od tego, jaka to jest część mózgu i za co odpowiada, mogą wystąpić określone zachowania czy objawy chorobowe – wskazuje Stachowiak, dodając, że niekiedy brak profilaktyki i ignorowanie objawów może skończyć się tragicznie dla żywiciela.
– To jest rzadkie, ale może się zdarzyć niezgodnie z planem pasożyta pechowy dla żywiciela przebieg wydarzeń. Organizm może być na tyle osłabiony, że nie zniesie tego obciążenia, zostanie uszkodzony mózg czy jakiś inny ważny ogran np. serce, w którym toksoplazmoza również może się rozwijać. Taki bieg wydarzeń może doprowadzić do śmierci – ostrzega naukowiec.
Surowe mięso i koty
Właściciele kotów są bardziej narażeni na kontakt z pierwotniakiem. Zaleca się nawet, że kobiety w ciąży nie powinny mieć kontaktu z kotami. Zakażenie na szczęście nie jest takie proste, częste i automatyczne. Może być tak, że mamy kota i nie jesteśmy zarażeni. Jest jednak zwiększone ryzyko, ponieważ u kotów najczęściej występuje toksoplazmoza.
– W przypadku toksoplazmozy mamy do czynienia z zakażeniem drogą pokarmową – zjedzenie najczęściej surowego czy niedopieczonego mięsa. Natomiast jeżeli mówimy o właścicielach kotów, zwierzęta te wydalają z kałem cysty, czyli formy przetrwalnikowe – takie powiedzmy jajeczka tych pasożytów. One też są inwazyjne, bo możemy się zarazić, jeżeli nie jesteśmy ostrożni. Takie jaja pasożytów są na tyle lekkie i liczne, że jeśli po sprzątaniu odchodów nie umyjemy dokładnie rąk i po jakimś czasie dotkniemy twarzy, musimy liczyć się z ryzykiem infekcji – przestrzega Stachowiak.
Występowanie toksoplazmozy u wielu gatunków ułatwia jej rozprzestrzenianie, natomiast każdy pasożyt, nawet ten występujący u wielu gatunków, ma jakiegoś ulubionego żywiciela, do którego jest najlepiej przystosowany. Pasożyt może spełniać swój cykl dzięki temu, że ma szereg przystosowań i one dotyczą tego ulubionego żywiciela, a w tym przypadku są to koty. Stąd to większe ryzyko zakażenia w ich przypadku. Niektóre są jednak ściśle wyspecjalizowane jak w tej relacji grzyb-mrówka.
Toksoplazmoza jest trudna do zdiagnozowania, ponieważ mogą występować infekcje bezobjawowe. Pierwotniak może zaatakować różnego rodzaju organy. – Toksoplazmoza oczna jest jedną z groźniejszych form i taką, którą łatwiej zdiagnozować – pojawia się stan zapalny w oku czy upośledzenie wzroku – wskazuje ekspert.
Zdaniem Stachowiaka, aby ustrzec się przed toksoplazmozą, najlepsza jest profilaktyka, czyli niedopuszczenie do zakażenia. Należy rozważyć też, czy chcemy posiadać kota. Natomiast w przypadku kiedy jesteśmy zakażeni, stwierdzimy niepokojące objawy, należy udać się do lekarza i podzielić się objawami. – Istnieją dostępne testy diagnostyczne, dzięki którym możemy te nasze obawy rozwiać lub potwierdzić w niektórych przypadkach – wcale nie takich rzadkich – by podjąć odpowiednią farmakoterapię – podpowiada naukowiec.
Konrad Siwik, dziennikarz Wirtualnej Polski