Największy okręt wojenny świata. USS Gerald R. Ford to więcej niż pływające lotnisko
Amerykański lotniskowiec USS Gerald R. Ford został skierowany z Morza Śródziemnego w pobliże wybrzeża Wenezueli. Znaczenie tego okrętu wynika nie tylko z gabarytów, liczebności załogi czy liczby samolotów na pokładzie. Najważniejszych zdolności nie widać w tabelach z danymi technicznymi.
Rosną siły kierowane przez Pentagon w rejon Wenezueli. Na początku września informowaliśmy o eskadrze amerykańskich okrętów działających w pobliżu wenezuelskiego wybrzeża. Dołącza do nich – co wymaga przepłynięcia Atlantyku – lotniskowiec USS Gerald R. Ford (CVN-78). Według oficjalnych komunikatów Pentagonu, lotniskowiec wzmocni amerykańską obecność wojskową w regionie i pomoże w zwalczaniu zorganizowanej międzynarodowej przestępczości, związanej z narkotykami.
USS Gerald R. Ford przybywa na Karaiby z Morza Śródziemnego, na które przepłynął po wcześniejszym rejsie po Morzu Północnym. Lotniskowiec przebywał tam w towarzystwie licznej grupy okrętów osłony w postaci 2. Dywizjonu Niszczycieli (pięć okrętów typu Arleigh Burke), dodatkowego niszczyciela USS Winston S. Churchill (DDG-81) oraz – prawdopodobnie – okrętu podwodnego. Nie wiadomo jednak, czy i które spośród tych jednostek zostały również wysłane na Karaiby.
Doświadczanie wydarzeń muzycznych w XXI w. | Historie Jutra
Choć Amerykanie tłumaczą swoje działania i koncentrację sił na Karaibach zaangażowaniem w wojnę z kartelami narkotykowymi, zdaniem reżimu Munro są to przygotowania do ataku na Wenezuelę.
Lotniskowiec ma na pokładzie 8. Skrzydło Lotnictwa Pokładowego (Carrier Air Wing 8). W jego skład wchodzą:
- cztery eskadry wielozadaniowych samolotów F/A-18E/F Super Hornet (10-12 w eskadrze),
- eskadra samolotów walki radioelektronicznej EA-18G Growler (6 egzemplarzy),
- dwie eskadry śmigłowców Seahawk (jedna w wersji MH-60R – do zwalczania okrętów podwodnych),
- cztery samoloty wczesnego ostrzegania E-2D Advanced Hawkeye,
- dwa pokładowe samoloty transportowe C-2 Greyhound.
Łącznie to ok. 70 maszyn różnych typów, choć teoretycznie lotniskowiec może przyjąć ich więcej, 80-90 egzemplarzy.
USS Gerald R. Ford – najdłuższy okręt wojenny świata
USS Gerald R. Ford to najnowszy spośród 11 amerykańskich lotniskowców z napędem jądrowym. Zwodowany w 2013 r. i przyjęty do służby w roku 2017 okręt jest pierwszym i na razie jedynym reprezentantem typu Ford. Dwa kolejne, John F. Kennedy i Enterprise – są na różnych etapach budowy i wyposażania. Koszt budowy pierwszego egzemplarza oszacowano na niemal 13 mld dolarów, a lotniskowce typu Ford mają docelowo zastąpić wszystkie z eksploatowanych obecnie lotniskowców typu Nimitz.
USS Gerald R. Ford ma 337 metrów długości i wypiera ok. 100 tys. ton. Ford jest nieco dłuższy od typu Nimitz (332,8 metra) i pod względem długości kadłuba jest największym okrętem wojennym w historii. Nowy lotniskowiec ma jednak minimalnie mniejszą wyporność od poprzednika - 100 kontra 103 tys. ton.
Załoga Forda w porównaniu z lotniskowcami typu Nimitz została zredukowana o ok. 20 proc. i liczy, wraz z personelem lotniczym, nieco ponad 4500 osób.
Pływająca elektrownia
Ford wielkością i wyglądem przypomina Nimitza – na pierwszy rzut oka najłatwiej odróżnić nową konstrukcję po nieco mniejszej i przesuniętej do tyłu "wyspie" – wystającej ponad pokład lotniczy nadbudówce umieszczonej na prawej burcie okrętu. Wizualne podobieństwo może być jednak mylące, bo nowa konstrukcja znacząco góruje nad poprzednikiem.
Problemem lotniskowców typu Nimitz – zidentyfikowanym już ponad 20 lat temu – był ich niewielki potencjał modernizacyjny. Napęd okrętów z powodzeniem wystarczał do sprawnego poruszania się, ale nie zapewniał pożądanej w przypadku modernizacji nadwyżki energii. Ewentualne doposażenie okrętu utrudniała także kwestia środka ciężkości, który nie mógł być wyniesiony nadmiernie wysoko.
Gdy typ Nimitz można określić mianem wielkiego, pływającego lotniska, to typ Ford jest wielką, pływającą elektrownią. Na Nimitzach energię zapewniają dwa reaktory Westinghouse A4W (ostatnia litera to oznaczenie producenta) o mocy po 200 MW. Energia wykorzystywana jest do produkcji pary wodnej, napędzającej cztery turbiny parowe. Na Fordach siłownię tworzą dwa reaktory Bechtel A1B o mocy po 600 MW, czyli trzykrotnie większej.
Nadwyżka energii służy nie tylko zasilaniu różnych agregatów okrętu, ale może w przyszłości zasilić nowatorską broń, jak choćby laserowe systemy samoobrony czy środki walki radioelektronicznej.
Elektryczność zamiast pary
W przypadku okrętów typu Ford ważną zmianą jest zastosowanie systemu EMALS (Electromagnetic Aircraft Launch System) – elektromagnetycznych katapult, które zastąpiły stosowane dotychczas katapulty z napędem parowym. Nowe rozwiązanie pozwala na precyzyjną i kontrolę przyspieszenia, z jaką katapulta wyrzuca samolot.
Obniża to siły działające zarówno na pilota, jak i na sam samolot, ograniczając zużycie konstrukcji. Temu samemu celowi służy system AAG (Advanced Arresting Gear) – nowoczesna wersja, stosowanych wcześniej, aerofiniszerów. Są to rozciągane w poprzek pokładu liny, o które lądujący samolot zaczepia wysuwanym spod kadłuba hakiem, dzięki czemu jego dobieg jest bardzo krótki.
W porównaniu z wcześniejszym rozwiązaniem AAG pozwala na wyhamowanie lądującej maszyny równie efektywnie, a zarazem z mniejszymi siłami działającymi na pilota i samolot. Przy długotrwałej eksploatacji oznacza to znacznie mniejsze zużycie maszyn pokładowych, wydłużenie resursów, zwiększenie gotowości operacyjnej i obniżenie kosztów obsługi czy remontów samolotów.
Systemy elektromagnetyczne lepiej od parowych sprawdzają się również w warunkach arktycznych, gdzie - w przyszłości - może dojść do konfrontacji państw rywalizujących o kontrolę nad szlakami handlowymi i zasobami Północy.
Zarówno typ Nimitz, jak i typ Ford to zarazem przykład przewagi, osiągniętej przez US Navy. Choć inne kraje również budują lotniskowce, niekiedy bardzo duże, Amerykanie górują nad resztą świata doświadczeniem, przekładającym się na organizację pracy załogi lotniskowca.
Ile samolotów może wystartować w ciągu doby?
Ma to bezpośrednie przełożenie na jego efektywność: typ Nimitz może prowadzić długotrwałe, wielodniowe operacje lotnicze, obsługując każdej doby ok. 120 startów i lądowań. W przypadku jednorazowego, intensywnego wysiłku załogi, lotniskowiec może obsłużyć nawet 240 startów w ciągu doby. Dla lotniskowców typu Ford wskaźniki te mogą być wyższe o ok. 25 proc.
Tymczasem potwierdzona praktyką efektywność rosyjskiego lotniskowca Admirał Kuzniecow, to zaledwie 15-20 startów na dobę (przy znacznie niższej średniej), obserwowana podczas szczytu rosyjskiej aktywności w czasie wojny w Syrii.
Francuski lotniskowiec Charles de Gaulle może wysyłać w powietrze ok. 55 samolotów na dobę (dwukrotnie więcej podczas krótkotrwałych działań), a brytyjskie lotniskowce typu Queen Elizabeth obsługują odpowiednio 72 i 110 startów.
Chiny nie udostępniają podobnych danych, ale podczas manewrów Liaoning ich lotniskowiec był w stanie wysłać w powietrze nie więcej niż 45 samolotów w ciągu doby. Dla najnowszego chińskiego lotniskowca Fujian liczba ta szacowana jest na ok. 60 proc. startów, obsługiwanych przez lotniskowce typu Nimitz.
Liczby te pokazują przepaść dzielącą resztę świata od amerykańskiej marynarki wojennej. Ale czy na pewno jest to przepaść, której nie da się w jakiś sposób pokonać?
Co zamiast lotniskowca?
Prymat lotniskowców na morzach i ocenach nie został zakwestionowany od czasów II wojny światowej. Od dziesięcioleci to właśnie wokół okrętów lotniczych Zachód, a zwłaszcza Stany Zjednoczone, buduje swoje siły morskie. Lotniskowiec, którego samoloty mogą atakować cele oddalone o wiele setek kilometrów, stanowi na morzu główną siłę uderzeniową, gdy inne okręty są jego uzupełnieniem lub zapewniają mu ochronę.
Tymczasem – według brytyjskiego think tanku IISS – Chiny mogą (choć nie muszą) inaczej rozłożyć akcenty. Chińska marynarka wojenna bardzo dynamicznie rozwija duże okręty rakietowe jak niszczyciele typu 055. Wyposażone w 112 wyrzutni pionowego startu (VLS), mogą przenosić znaczną liczbę pocisków manewrujących, a także – w przyszłości – przeciwokrętowe pociski balistyczne (ASBM).
Pekin nie zaniedbuje rozwoju lotniskowców. Dwa już zbudował, trzeci – Fujian – przechodzi właśnie próby przed przyjęciem do służby, a budowa czwartego (typ 004), z napędem jądrowym, już się rozpoczęła. Jednocześnie rośnie liczba chińskich okrętów wojennych, które mogą w przypadku Chin pełnić w przyszłości rolę głównej siły uderzeniowej na morzu, uzupełniając lub zwalniając z tego zadania lotniskowce.