Od 2021 Unia zakazuje plastikowych jednorazówek. Dramat? Nie dla mnie. Ja już je ograniczam
To już pewne – w 2021 roku żegnamy się z częścią produktów z tworzyw sztucznych. Sztućce, talerzyki, patyczki do uszu, słomki i inne produkty jednorazowego użytku znikną ze sklepów w Unii Europejskiej. Zamiast lamentować, już teraz można się przestawiać.
Wiele osób może mieć problem z wyobrażeniem sobie, co nas czeka po 2021 roku. Ja takiego problemu nie mam, bo już powoli, małymi krokami staram się nieco przestawić mój styl życia. W końcu prace nad zakazem produkcji i sprzedaży jednorazówek nie trwały od wczoraj. Pisaliśmy o tym już w zeszłym roku.
Zakaz sprzedaży w UE obejmie produkty jednorazowego użytku wykonane z tworzywa sztucznego. Dotyczy to więc wszystkich tych cudownych drobiazgów, które niemal nieodłącznie towarzyszą nam w codziennym życiu. Cóż, rodzinne grille na pewno będą wyglądały inaczej. Ale wieszczącym konsumencką apokalipsę mogę powiedzieć tylko: dostosujcie się. Ja już zacząłem to robić.
Jestem jeszcze na początkującym etapie ograniczania jednorazówek w moim życiu – do hardcore'owego życia typu "zero waste" jeszcze sporo mi brakuje. Ale te zmiany w ogóle nie wpłynęły na komfort mojego życia.
Filtrowna kranówka i szczotka z bambusa
Najprostsza metoda na oszczędzanie pieniędzy i niekupowanie plastiku. Wystarczy kupić dzbanek z filtrem. Jego koszt to około 30 zł. Natomiast filtry najlepiej kupować po kilka sztuk. W sieci możemy znaleźć ofertę 10 sztuk za 70 zł. A jeden filtr wystarczy nam na miesiąc użytkowania. Nosimy przy sobie, lejemy do środka kranówkę i nie myślimy o nabywaniu plastiku.
Druga rzecz, bambusowe szczoteczki. Kosztują tyle co zwykłe, a dają takie same efekty, co przy tradycyjnych szczoteczkach. Zasadniczą różnicą jest to, że plastik rozkłada się od 100 do 1000 lat. Bambus natomiast rozkłada się od czterech do sześciu lat. Różnica jest ogromna.
Kosze i torby
Obok swojego kosza na śmieci postawiłem drugi, mniejszy. Tam wrzucam wszelkie plastikowe odpadki. To nie brzmi jak "ekscytujący lifehack", ale pomaga wyrobić sobie nawyk segregowania. Poza tym niektóre gminy podwyższają ceny za wywóz śmieci, jeśli nie są segregowane. Dlatego tym bardziej trzeba zwracać uwagę, co gdzie wyrzucamy.
Kolejny wartym wyrobienia nawykiem jest noszenie przy sobie składanych w kulkę toreb. Nie zajmują wiele miejsca, ważą tyle co nic, a są pojemne i wytrzymałe. Często się zdarza, że wizyta w sklepie zamienia się w niespodziewane zakupy. A od kiedy noszę podręczną siatkę, już nie muszę powtarzać jak mantry: "O nie, znowu jej zapomniałem i muszę płacić za plastikową torebkę".
Przydatne są też płócienne worki. Ja wykorzystuję je przy kupowaniu i przechowywaniu orzechów. Z kolei duże, materiałowe torby trzymam w bagazniku auta. Przydają się zawsze na duże zakupy.
Papierosy
Fanom puszczania dymka trzeba postawić sprawę jasno – "kiepy" trują. Nie tylko ciała palaczy, ale i oceany. Co roku produkuje się 5,6 tryliona papierosów z filtrem. Z czego dwie trzecie nie ląduje w koszu na śmieci i popielniczkach. Od 32 lat zużyte filtry po papierosach to najczęściej zbierany odpadek z plaż. W efekcie "kiepy" mają pierwsze miejsce wśród śmieci. Nie słomki, nie butelki, ale filtry papierosów.
Jeśli nie dla siebie, rzuć palenie dla planety.
Co zamiast plastiku?
Pomysłów na zastąpienie plastiku jest sporo. Niektórzy uważają, że może to być grzyb, inni nadzieję widzą właśnie w bambusie lub biodegradowalnych opakowaniach. Zasadniczo czymkolwiek, czego rozkład nie trwa kilka wieków. Póki te pomysły nie wejdą do głównego nurtu, sami możemy nieco ograniczyć użycie plastiku.
Jeszcze jedno – zakaz słomek może dotknąć osoby z niepełnosprawnościami, o czym pisałem wcześniej. Mam nadzieję, że urzędnicy unijni stworzą pewien wyjątek dla osób, które potrzebują jej do przeżycia. Większość ludzi jej nie potrzebuje, jednak nie każdy może sobie na to pozwolić.