Zamiast plastikowego talerzyka, podkładka z otrębów lub grzyba. Tak Polacy walczą ze śmieciami

Unia Europejska chce nas oduczyć korzystania z jednorazowych materiałów z tworzyw sztucznych. Jednorazowe kubki, sztućce i talerze miałyby odejść do lamusa. A na ich miejsce wskoczyłyby materiały zrobiony ze zbóż bądź odmiany grzyba. Polacy już to testują.

Zamiast plastikowego talerzyka, podkładka z otrębów lub grzyba. Tak Polacy walczą ze śmieciami
Źródło zdjęć: © Forum
Grzegorz Burtan

29.05.2018 | aktual.: 30.05.2018 13:04

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

O wojnie z plastikiem mówi się od dawna, ostanio padły poważne deklaracje również w Brukseli. Wszystko wskazuje na to, że na półkach sklepowych będzie mniej plastikowych drobiazgów, które wszyscy znamy i kochamy - patyczków do uszu, słomek, mieszadełek czy talerzyków i sztućców na grilla.

Ustawą znieść plastik

Nie chodzi o ich całkowite zakazanie, ale przestawienie produkcji na dostępne zamienniki, które łatwiej uległyby rozkładowi. Na poparcie swojego pomysłu Komisja Europejska podaje twarde dane. Ograniczenie sprzedaży zapobiegłoby emisji 3,4 miliona ton ekwiwalentu dwutlenku węgla, zaoszczędziłoby 6,5 miliarda euro na wydatkach konsumenckich i ograniczyło zanieczyszczenie środowiska, którego koszt do 2030 roku odpowiadałby kwocie 22 miliardów euro.

Skoro Unia Europejska chce ograniczyć, a w dalszych latach porzucić nawet plastik, to warto zastanowić się, jakie materiały mogłyby go zastąpić. Pretendentów jest kilku, pojawiają się również propozycje, by obecne już tworzywa sztuczne degradować przy użyciu specjalnie wyhodowanych bakterii.

Na ratunek drewno

Jednym z potencjalnie obiecujących materiałów jest nanoceluloza. Pozyskuje się ją z włókien znajdującej się w drewnie celulozy, które przetwarza się do tysiąckrotnie mniejszych nanowłókien. Jej główną zaletą jest biodegradowalność i zerowa toksyczność dla środowiska, możliwość pozyskiwania z odpadów i biomasy oraz duża wytrzymałość, porównywalna z Kevlarem, wykorzystywanym do produkcji kamizelek kuloodpornych.

Nanoceluloza jest używana na razie głównie w badaniach akademickich. W Polsce jest wykorzystywana do tworzenia bioimplantów, które obecnie testuje się na zwierzętach. Z kolei w Finlandii zespół z uniwersytetu Abo Akademi chce opracować metodę tworzenia opakowań żywnościowych z nanocelulozy, która zastąpiłaby plastik bądź aluminium.

Na razie jednak trzeba rozwiązać kilka problemów, jakie stwarza materiał. Nanoceluloza składa się bowiem w 99 proc. z wody. Żeby wykorzystać ją jako opakowanie, trzeba zredukować tę ilość, co z kolei wiąże się z naruszeniem jej budowy, która może pękać i się kruszyć. Problemem jest również koszt - oparte na ropie materiały są dalej tańsze w masowej produkcji, co pozostaje ich największą zaletą.

Kulka z wody

Kolejny pomysł zakłada całkowite pozbycie się opakowania i sprzedawania wody w kulkach. Taką ofertę ma Skipping Rock Labs. Ooho! to projekt żelatynowej kulki z alg, która podtrzymuje wewnątrz siebie wodę. Zamiast kupować butelki, połykamy ją, kiedy poczujemy pragnienie. “Opakowanie” ulega biodegradacji w przeciągu czterech do sześciu tygodni i jest tańsze niż plastik, czytamy na stronie producenta. Masowa produkcja jest dopiero planowana, jednak trudno mówić tutaj o realnej alternatywie, a interesującej koncepcji, którą przykładowo można wykorzystywać w ramach akcji promocyjnych.

Otręby i grzyby z Polski

Polacy również mają swoje propozycje na to, by zmniejszyć używanie tworzyw sztucznych. Firma BIOTREM oferuje jednorazowe talerze i sztućce wykonane z otrębów. Te rozkładają się w ciągu 30 dni, do tego są po prostu jadalne. Producent sprzedaje swoje produkty również w innych krajach Europy, problemem pozostaje jednak niska świadomość ekologiczna i cena. Za pakiet 50 sztuk talerzyków o średnicy 24 centymetrów zapłacimy około 40 złotych. Tymczasem koszt pakietu 100 sztuk plastikowych talerzy o średnicy 22 centymetrów to mniej więcej 10 złotych.

Ostatnio pojawił się również kolejny polski projekt, który w teorii mógłby zastąpić plastik. Róża Rutkowska ze School of Form Uniwersytetu SWPS zaprojektowała opakowania wykonane z grzybów kombucha. Jak mówi sama twórczyni w rozmowie z PAP, "matki kombuchy zawierają bakterie celulozowe i drożdżaki potrzebne do rozmnożenia w płynie, zawierającym cukry. Te cukry są fermentowane. Wtedy na powierzchni tworzy się membrana, która odcina tlen, aby bakterie mogły się rozmnażać w płynie już beztlenowo".

Obraz
© Uniwersytet SWPS

Pomysł sam w sobie ciekawy - membranę można wyrzucić albo zjeść, w końcu kombucha jest jadalna. Rutkowska przyznaje jednak, że opakowanie nie nadaje się do miejsc ze zwiększonym poziomem wilgoci, bo łatwo pochłania wodę. Jego najbardziej interesującym aspektem pozostaje pewna otoczka typu “zrób-to-sam” - kombuchę bardzo łatwo hodować w domu, a rozmiar takiego opakowania jest zależny od wielkości pojemnika przeznaczone na rozwój matki grzyba.

Musimy porozmawiać o plastiku

Przykłady na sposoby, które docelowo miałyby zastąpić plastik, można oczywiście mnożyć. Pojawiają się bioplastiki czy bakterie, które żywią się tworzywami sztucznymi. Jednak żaden z nich nie ma realnego potencjału na zastąpienie wszystkich funkcji "ukochanego" plastiku. Nic nie jest tak tanie, łatwe w produkcji i uniwersalne. Według badań z 2017 roku w przeciągu 65 lat wyprodukowano ponad osiem miliardów ton tego materiału. Z czego tylko 9 proc. trafiło do recyklingu, a pozostała jest składowana lub spalana. Czyli jest fatalnie. Obrazu dopełnia metafora, że waga tego plastiku odpowiada wadze miliarda słoni.

Obraz
© Shutterstock.com

Niepozorny, ale szkodliwy. Talerz jednorazowy

Doktor Dorota Burska z Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego również pozostaje sceptyczna w kwestii szybkiego zastąpienia plastiku innym materiałem.

- Trudno będzie zastąpić tworzywa sztuczne, a powodów jest kilka, między innymi przez zalety, jakie płyną z używania plastików. Zmiany będą iść w kierunku zastąpienia jednorazowych produktów na takie, które nadają się do wielokrotnego użytkowania. Nawet Unia Europejska jest zainteresowana ograniczeniem wykorzystywania jednorazowych produktów i to rozsądna propozycja. Trzeba jednak zadbać przede wszystkim o lepszy odzysk odpadów z tworzyw sztucznych - podkreśla w rozmowie z WP Tech.

Jak tłumaczy ekspert, odejście od plastiku to skomplikowany proces również z powodu kosztów, efektywności produkcji czy popularności. Ubrania z tworzyw sztucznych mają zazwyczaj dobre właściwości termiczne i są lekkie. To nie będzie ani szybkie, ani łatwe, a tworzywa sztuczne będą mogły być zastąpione tylko w niektórych sektorach, konkluduje.

- Rzeczywistym problemem są mikroplastiki. Wykorzystywane są m.in w produkcji kosmetyków czy proszków do prania. Innym znaczącym źródłem mikroplastików jest odzież produkowana z włókien sztucznych, na przykład polary - wylicza Burska. - Również w tym przypadku dwie drogi prowadzą do zmniejszenia dostarczania tego zanieczyszczenia do środowiska - zastąpienie tam, gdzie jest to możliwe, produktami naturalnymi lub usuwanie mikroplastików ze ścieków - dodaje.

Nie przestawimy się zbyt szybko na tory lepiej biodegradowalnych produktów czy materiałów spod znaku nowych technologii. Nie można porzucać tych koncepcji, ale realnym rozwiązaniem na chwilę obecną jest większa segregowalność opakowań z tworzyw sztucznych. Chociaż sądząc po ostatnich pożarach na wysypiskach, nie jest to coś, co cieszy się dużą estymą w naszym kraju.

Komentarze (9)