Niemieckie śmieci trafiają do Polski. "Nie ma podstaw, aby Niemcy odmawiały przyjęcia odpadów z powrotem"
Do Polski wciąż napływają odpady z Niemiec. Są one nielegalnie składowane przez firmy zza Odry, a niemieckie władze wciąż pozostają bierne wobec całej sytuacji, pomimo tego, że kraj jest uznawany za pioniera w Unii Europejskiej w dziedzinie segregacji odpadów, informuje serwis RND.
31.07.2021 21:59
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Spór dotyczący nielegalnych odpadów na linii Polska – Niemcy toczy się od 2015 roku. Władze w Berlinie odmawiają przyjęcia nielegalnych odpadów z powrotem, na co zwraca uwagę komentator serwisu RND - Jan Emendoerfer w artykule opublikowanym w piątek, 30 lipca.
Niemieckie śmieci wciąż trafiają do Polski
W 2015 roku Polska po raz pierwszy odkryła, że na terytorium naszego kraju firma z Saksonii nielegalnie składuje żużel cynkowy. "To nie była kwestia trzech czy czterech ciężarówek, ale tysięcy ton. Polska krytykuje ten i sześć innych takich przypadków o podobnej skali w liście do federalnej minister środowiska Svenji Schulze i żąda odebrania odpadów", jak można przeczytać na łamach RND. Wspomniana firma sprowadziła do Polski 45 tys. ton żużlu cynkowego. Polskie władze interweniowały w tej sprawie, w efekcie władze Saksonii zobowiązały się do odebrania odpadów na koszt producenta. Ten odwołał się od decyzji sądu, a bez prawomocnego wyroku władze landu nie mogą podjąć żadnych działań.
Emendoerfer podkreślił, że wiceminister środowiska Jacek Ozdoba 26 lipca wysłał list do Svenji Schulze, w którym odwołał się do kilku przypadków nielegalnego składowania odpadów. Zaznaczył też, że na mocy obowiązującego prawa unijnego, nie ma podstaw, aby Niemcy odmawiały przyjęcia odpadów z powrotem. Niemieckie ministerstwo środowiska jeszcze nie potwierdziło, że taki list otrzymało.
"Gdy chodzi o prawo i porządek Niemcy (...) lubią być w czołówce Unii Europejskiej. Ale kiedy pojawiają się problemy, od poczucia porządku często silniejsza staje się biurokracja" – zaznacza Emendoerfer. Jego zdaniem polscy politycy są odsyłani od jednego urzędu do drugiego, problem ciągnie się przez lata i nie znajduje skutecznego rozwiązania, a do Polski wciąż trafiają niemieckie odpady – m.in. szkło, plastik czy gips. Zdaniem komentatora serwisu "rząd federalny mógłby najpierw sprowadzić odpady z Polski na własny koszt, a następnie ściągnąć pieniądze od trucicieli. To byłby nieprzyjemny krok, ale dzięki temu Warszawa nie miałaby wrażenia, że Berlin jest obojętny".