NASA szykuje się do kolonizacji Księżyca. Najpierw jednak trzeba rozwiązać kluczowy problem
NASA już w 2024 roku planuje powrót ludzi na Księżyc, co jest krokiem przed śmielszymi planami - kolonizacji naszego naturalnego satelity oraz Marsa. Jednak zanim to nastąpi, naukowcy muszą rozwiązać poważny problem dotyczący zasilania.
02.06.2020 | aktual.: 03.06.2020 11:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
NASA ma za sobą pierwszą misję załogową, w ramach której po raz pierwszy nawiązała współpracę z prywatną firmą. To przełomowe wydarzenie w branży kosmicznej, ponieważ otwiera wiele nowych ścieżek i możliwości dla przyszłych podróży kosmicznych.
Misja Artemida, w ramach której ludzie ponownie staną na Księżycu, będzie realizowana we współpracy ze SpaceX, Boeingiem, Blue Origin i innymi prywatnymi firmami. Jednak Agencja Kosmiczna ma znacznie ambitniejsze plany. Powrót na Księżyc ma być pierwszym krokiem dla kolonizacji naszego naturalnego globu oraz Marsa.
Najpierw jednak naukowcy muszą znaleźć odpowiedzi na kluczowe pytania. Nad wieloma kwestiami pracują firmy prywatne - np. SpaceX pracuje nad możliwością obniżenia kosztów lotu, przewozu dużej ilości ładunku czy tankowania rakiet w przestrzeni kosmicznej.
Jednak samo zbudowanie bazy księżycowej pozostaje w rękach NASA, która planowała m.in. stawiać budowle z grzybów. American Chemical Society (ACS) uważa, że kluczowym problem jest nie sama budowa bazy, a jej zasilenie. Organizacja ma też pomysł, jak to rozwiązać.
Reaktor jądrowy na Księżycu
Jak podaje Chemical & Engineering News, ACS uważa, że najlepszym rozwiązaniem na pozyskiwanie energii w kosmosie mogą być reaktory jądrowe. Zdaniem specjalistów, jako jedyne są w stanie zapewnić odpowiednią ilość energii, by zasilić bazy, które muszą funkcjonować w niegościnnych warunkach na innych planetach.
Poprzednie misje kosmiczne wykorzystywały energię słoneczną jako odnawialne źródło energii elektrycznej, ale ciemne kratery księżyca lub pokryta pyłem powierzchnia Marsa mogą nie zapewniać wystarczającej ilości światła.
Ograniczona żywotność technologii akumulatorów i ogniw paliwowych zazwyczaj sprowadza je do opcji tworzenia kopii zapasowych. Z kolei urządzenia jądrowe są używane do zasilania statków kosmicznych od lat 60. XX wieku, w tym łazików marsjańskich i sond kosmicznych (np. Voyager i Cassini). Te jednak nie zapewniają wystarczającej ilości energii, by wystarczyło dla całej osady.
Zdaniem badaczy z tego względu najlepszym rozwiązaniem zdają się reaktory wykorzystywane w elektrowniach jądrowych na Ziemi. Naukowcy uważają, że byłyby w stanie zasilić kolonię księżycową nawet przez kilka lat. Na początku 2010 roku zespół naukowców z Los Alamos National Laboratory, NASA i Departamentu Energii Stanów Zjednoczonych przyłączył się do celu opracowania nowego systemu rozszczepienia jądrowego, który mógłby wytwarzać co najmniej 10 kilowatów energii.
Prototyp, który został przetestowany w 2018 roku, wyprodukował do 5 kilowatów energii elektrycznej. Naukowcy mają jednak nadzieję zoptymalizować technologię, aby osiągnąć pożądaną moc 10 kilowatów. Zapewniają również, że transport uranu w kosmosie może być całkowicie bezpieczny – wystarczy zastosować proste osłony.